Organizatorem tej sesji był David Wagner, entomolog z Uniwersytetu Connecticut. Kiedy przyszła pora na jego wystąpienie, wspomniał o pewnej zagadce. Zauważył, że mówcy zgadzali się na ogół, iż owady mają problem, ale jeżeli chodzi o jego przyczynę – nie byli tak jednomyślni. Jedni wskazywali zmiany klimatyczne, drudzy rolnictwo i inne naruszenia siedlisk owadów. – To dość niezwykłe, że tak wielu naukowców zajmuje się tym problemem, a jednak nikt do końca nie wie, z czego on wynika – zauważył. Kilka tygodni po tym zebraniu spotkałam Wagnera w Amerykańskim Muzeum Historii
Naturalnej w Nowym Jorku. To muzeum posiada największą na świecie kolekcję owadów – kolejne rzędy metalowych szaf wypełnionych milionami okazów na szpilkach. Z grubsza na chybił trafł

Wagner otworzył szafę z rodzajem Bombusczyli trzmielami. W jednej z szuflad mieściły się patagońskie trzmiele Bombus dahlbomii należące do największych pszczołowatych na naszej planecie. Kiedyś były pospolite na znacznych obszarach Chile i Argentyny, ale w ostatnich latach ich populacje się załamały. Inną szufladę wypełniały trzmiele Bombus affinis, które wyróżnia czerwonawa plamka na grzbiecie. Pochodzą ze Środkowego Zachodu i północno-wschodniej części USA. One również występowały kiedyś powszechnie, ale ich liczba spadła do tak niskiego poziomu, że obecnie są uważane za gatunek zagrożony. – Już ich po prostu nie znajdziesz – powiedział Wagner. Wyjaśnił, że istnieje kolejny gatunek, Bombus bohemicus, który atakuje gniazda innych trzmieli, łącznie z Bombus afnis, wyżera ich larwy i zastępuje je własnymi. – On również znika. Zapytałam Wagnera, co jego zdaniem prowadzi do upadku owadów. Stwierdził, że odpowiedź jest oczywista. – Można oczekiwać, że przy ponad 7 mld ludzi na Ziemi różne rzeczy będą upadać.

Aby zapewnić sobie wyżywienie, odzież, mieszkanie i możliwość podróżowania, ci ludzie radykalnie zmieniają planetę – wycinają lasy, zaorują stepy, wprowadzają monokultury, uwalniają trujące substancje. Każde z tych działań jest stresorem dla owadów i innych zwierząt. Maleją populacje prawie każdej ich grupy. – Wiemy, że trwa kryzys bioróżnorodności – powiedział Wagner. W zakłopotanie wprawia tempo utraty owadów relacjonowane w najnowszych badaniach. Ich rezultaty, chociażby te z Krefeld, sugerują, że liczba owadów maleje znacząco szybciej niż innych grup zwierząt. Dlaczego? Jednym z możliwych wyjaśnień są pestycydy. Choć te związki chemiczne są wymierzone w „szkodliwe” gatunki, nie odróżniają owadów, które niszczą uprawy, od tych, które je zapylają. (Pestycydy mogą wpływać nawet na obszary chronione w Niemczech, bo wiele z nich przylega do terenów rolniczych). Jednak w niektórych miejscach, gdzie odnotowano ostry spadek – jak choćby w Górach Białych w New Hampshire – stosowanie pestycydów jest minimalne. Stąd zagadka. – W tej chwili chodzi o to, by określić, do jakiego stopnia owady są zagrożone bardziej od innych
gatunków – stwierdził Wagner. – To pilne. Myślę, że po raz pierwszy ludzie naprawdę przejmują się tym, co owady robią dla ekosystemu, oraz ich innymi działaniami na rzecz planety.

W swojej niemal nieskończonej różnorodności owady wykonują niezliczone prace, często niedoceniane. Mniej więcej trzy czwarte roślin okrytonasiennych jest zależnych od owadzich zapylaczy – pszczoły i trzmiele są najbardziej znane, ale chodzi także o motyle, osy i chrząszcze. Większość upraw owocowych, od jabłek po melony, potrzebuje zapylających owadów. Owady odgrywają też ważną rolę w rozprzestrzenianiu nasion. Wiele roślin wyposaża swe nasiona w maleńkie wyrostki zwane elajosomami, pełne tłuszczów i innych smakołyków. Mrówki przenoszące takie nasiona zjadają tylko elajosomy, pozwalając reszcie kiełkować.

Z kolei same owady stanowią pożywienie dla słodkowodnych ryb i niemal każdego rodzaju zwierząt lądowych. Do owadożernych gadów należą gekony, anolisy i scynki; wiewióreczniki i mrówkojady to owadożerne ssaki. Wśród ptaków żywiących się głównie insektami można wymienić jaskółki, dzięcioły i strzyżyki. Nawet te ptaki, które są wszystkożerne jako osobniki dorosłe, w młodości często
żywią się owadami. Sikory karolińskie na przykład karmią swoje pisklęta wyłącznie gąsienicami. (Jeden lęg może potrzebować ponad 5 tys. gąsienic, nim się opierzy). Niedawne badanie północnoamerykańskich ptaków wykazało, że ich liczba też ostro spada – od roku 1970 zmalała o prawie jedną trzecią. Najbardziej dotknięte zostały gatunki, których dieta obftuje w owady.
Owady pełnią też kluczową funkcję w rozkładaniu materii organicznej, dzięki któremu kręci się koło życia. Zjadając odchody, żuki gnojowe zwracają do gleby substancje odżywcze. Termity robią to samo, konsumując drewno. Bez owadów martwa materia organiczna – łącznie z ludzkimi ciałami – zaczęłaby się gromadzić. W odpowiednich warunkach larwy much potrafią zjeść 60 proc. zwłok człowieka w ciągu zaledwie tygodnia.