Pokłosie tragicznych wydarzeń

Przez lata ani stanowe, ani federalne władze Meksyku nie przeprowadziły rzetelnego dochodzenia w sprawie tego ataku. Szacunki co do liczby zmarłych i zaginionych bardzo się różnią i wynoszą
od 28 osób (wersja oficjalna) do około 300 podawanych przez stowarzyszenia ofiar. ProPublica i National Geographic zidentyfikowały około 60.

Krewni, chcący się dowiedzieć, co zaszło i odbudować swe życie, zostali pozostawieni sami sobie.

Żadna rodzina nie utraciła więcej członków niż Garzowie. Uważa się że zginęło ich prawie 20, w tym 81-letnia Olivia Martínez de la Torre i jej siedmiomiesięczny prawnuk Mauricio Espinoza. Rodzeństwo tego niemowlęcia, Andrea i Arturo Espinoza, mający wówczas pięć lat i trzy lata, odnaleziono w sierocińcu w Piedras Negras. Ich rodzice zostali zabici.

Elvira Espinoza, administratorka hotelu i babcia dzieci Espinoza: Andrea mówi, że pojechali do miejsca, gdzie domy nie miały dachów. Powiedziała, że ci mężczyźni kazali wysiąść z samochodu jej matce, babci i prababci. Powiedzieli dzieciom: „Zostańcie tutaj. Chcemy tylko porozmawiać”.

Trzymali je tam i kazali im być cicho. Żadnego płaczu. Andrea mówi, że zmieniała dziecku pieluszki i przygotowywała mu butelki. Nie pamięta, ile dni tam byli, zanim ci mężczyźni zabrali ją, Artura i Mauricia do Piedras Negras. Mówi, że zostawili ją i Artura w jakimś parku, ale Mauriciazabrali ze sobą. Andrea obwinia się o to, do czego doszło. Mówi: „Gdybym była silniejsza, Mauricio nadal byłby z nami”.

Sánchez, matka ofiary: Gdy przekazano mi wieści, moje ciało zwiotczało. [Przedstawiciele władz stanu Coahuila] powiedzieli, że Gerardo został zabrany na ranczo i zabity. Coś wewnątrz mnie mówiło mi, że to prawda, ale zapytałam: „Jesteście pewni, że to był on?”. Odparli, że świadkowie widzieli tam rodzinę z trzema chłopcami i jednym z tych chłopców był mój syn. Podobno zaczął płakać, a tamtych to denerwowało, więc go zabili. Wtedy przestałam rozumieć. Jak ktoś może zabić 15-letniego chłopca, który boi się i płacze?