Część z nich została stracona a inni złożeni w ofierze bóstwom. Ale najciekawsze w tym wszystkim jest pytanie, jak to możliwe, że te zwłoki zachowały się w takim stanie, że w wielu przypadkach policja ustalała, czy nie są to ofiary morderstw popełnionych w ostatnich latach? Odpowiedź jest prosta: woda w torfowiskach zawiera znikome ilości tlenu i są w niej rozpuszczone różne kwasy organiczne. Takie środowisko nie służy bakteriom gnilnym, które nie mogą się w nim namnażać. Z biegiem czasu  torf wyciągał ze zwłok coraz więcej wody, przez co procesy gnilne zostawały spowolnione lub wręcz zatrzymane. Zawarte w glebie kwasy humusowe garbowały skórę, nadając jej brunatno-czarny kolor, a mięśnie i organa wewnętrzne kurczyły się. A więc zwłoki te w sposób nieświadomy zostały poddane procesowi mumifikacji przez swych oprawców, którzy skrzętnie wpychali ciała pod wodę za pomocą długich, drewnianych żerdzi.
Taka przypadkowa, dokonywana za sprawą warunków geograficzno-klimatycznych mumifikacja następuje również w regionach ekstremalnie suchych - na pustyni. Dzięki  mumiom, zachowanym na chińskiej pustyni Gobi, możemy przypuszczać, że już 3000 lat temu, czyli przed Marco Polo, istniały kontakty handlowe między Azją a Europą. Tekst: Małgorzata Sienkiewicz