Na wniosek obecnych władz kraju skład sędziowski zgodził się na przeprowadzenie eksperymentu z udziałem afrykańskich gepardów. Będą one wprowadzane w starannie wybranych obszarach. Choć urzędnicy ministerstwa środowiska po 10 latach starań z radością przyjęli nowinę, obaw nie brakuje.

- Przyrodnicy boją się, że dzikie zwierzęta zamiast na otwartej przestrzeni będzie się umieszczać w wielkich ogrodach zoologicznych, gdzie koty będą kontrolowane i pozbawione faktycznego prawa do swobodnego życia – zauważa BBC. 

Azjatyckie gepardy żyjące niegdyś w lasach Indii (w XVI wieku było ich ponad 10 tys.) zostały w większości wybite w czasach kolonialnych. W 1947 roku ostatnie dwa zastrzelono w stanie Surguja. Pięć lat później władze centralne oficjalnie ogłosiły, że gatunek w kraju kompletnie wyginął. W 2009 roku zaczęły się wewnątrzrządowe dyskusje o możliwościach odbudowy populacji drapieżników. Iran, gdzie żyje ostatnie 50 azjatyckich gepardów, odmówił pomocy. Zdecydowano się więc próbować z kotami afrykańskimi.

Ekspercki panel wstępnie wybrał trzy lokalizacje do relokacji: Kuno Palpur w stanie Madya Pradesh, park narodowy Velavadar w stanie Gujarat oraz sanktuarium dzikich zwierząt Tal Chapar w Radżastanie. Problemem przy przenoszeniu dzikich gepardów jest wielkość ich terytorium. Idealny habitat dla kota to 10 tys. km. kw. z dużą liczbą zwierząt łownych.

Samiec geparda poluje co dwa do pięciu dni, samica karmiąca młode nawet codziennie. Część ekspertów uznała, że w Indiach po prostu brak jest miejsc spełniających ten podstawowy warunek. Jeszcze rok temu takiego zdania był panel naukowców szykujących opinię na zlecenie Sądu Najwyższego.

Po roku debatowania sędziowie ostatecznie zgodzili się, by podjęto próbę. Nie jest pewne, jak ten eksperyment się powiedzie, bo historia podobnych relokacji nie pozwala na optymizm. Np. w latach ’50 ubiegłego wieku w sanktuarium Chandraprabha w północnym stanie Uttar Pradesh wypuszczono dzikie lwy. Niemal natychmiast wszystkie zostały zabite przez kłusowników.

Jan Sochaczewski