Jak co roku, świstak (a raczej jego bliski kuzyn świszcz Marmota monax) o imieniu Phil wyjrzał dziś ze swej nory w Punxsutawney w Pensylwanii, po czym rozejrzał się dookoła, tak samo, jak czyni to od 128 lat. Szukał cienia, którego obecność zwiastować ma jeszcze sześć tygodni zimy.

Jednak jak przekonuje prof. Stam Zervanos z Penn State Berks w Reading, Phil – lub jakikolwiek inny świstak – wychodząc ze swej nory, nie cień ma na myśli.

– O tej porze roku samce wydostają się z nor i zaczynają szukać samic – tłumaczy. – Samice z kolei wychodzą na powierzchnię mniej więcej siedem dni później. Przysiadają przy swoich norach i czekają.

Gdy samiec znajdzie już partnerkę na wiosnę, oboje wracają do swoich kryjówek pod ziemią, by jeszcze trochę pospać. – Wychodzą z nich w marcu i wtedy dochodzi do prokreacji – mówi biolog. – Samce wiedzą już wtedy, gdzie są samice, więc rozmnażanie może rozpocząć się od razu.

Skąd w takim razie przesąd pogodowy? – Przybył z Europy – przekonuje Zervanos. – Dzień Świstaka spokrewniony jest z germańskim Candlemas (świętem Ofiarowania Pańskiego), podczas którego to jeż przepowiadał pogodę. Kiedy niemieccy emigranci trafili do Pensylwanii, przywieźli ze sobą tę dziwną tradycję. Zamiast jeża świąteczną maskotką mogli zrobić świstaka, kiedy zobaczyli te zwierzęta wychodzące z nor w okolicach swojego święta.

– Poza tym w Punxsutawney nie ma jeży – mówi Katie Donald z Groundhog Club, który w tym roku obchodzi 129-lecie swojego istnienia.

I jeszcze kilka faktów z życia najsłynniejszego świstaka.

Phil nie przerywa 2 lutego hibernacji, by poszukać partnerki, bo nigdy nie zasypia. Według Katie Donald, Phil nie musi hibernować, bo mieszka w zbudowanej przez człowieka norze o kontrolowanej temperaturze w centrum Punxsutawney. Ma nawet swój adres pocztowy (301 East Mahoning Street, Punxsutawney, PA 15767). Jego nora połączona jest z biblioteką miejską, skąd można podglądać życie Phila i jego "żony" Phillis.

Groundhod Club nie zdradza, ile świstaków wcielało się w rolę Phila począwszy od 1887 roku. – Phil jest tylko jeden – mówi Donald. – Co roku w późnym latem lub wczesną wiosną dajemy mu eliksir młodości, który zapewnia mu siedem dodatkowych lat życia. Robimy go z owoców, warzyw i truskawkowego napoju Kool-Aid – dodaje z pełną powagą.

A co z prognozą? Phil wyszedł dziś rano ze swojej nory i zobaczył własny cień (chociaż jeszcze kilka godzin wcześniej Wicherek zapowiadał zachmurzenie). Niech więc żyje dłuższa zima!

Becky Little / National Geographic News