Przyszedłem na proste limpia – oczyszczenie ducha. Brujo wziął jajko, parę listków bazylii i kilka plastikowych butelek wypełnionych, jak mi powiedział, blokerami zła chroniącymi przed złą energią oraz płynem zapewniającym bogactwo. Wszystko było czyste i zdezynfekowane. Po krótkiej rozmowie zabrał się do spraw mojego ducha, skrapiając mnie obficie olejkami o gryzącym zapachu i nacierając moje ciało jajkiem, które następnie wbił do szklanki z wodą i uważnie obejrzał jego zawartość. Znałem ten zabieg – jest powszechny wśród meksykańskich brujos. Tym, co mnie zaskoczyło, był brak pompy czy zaklęć. To było bardziej kliniczne niż obrzędowe. Brujovzapytał mnie o kolana i krzyż (jedno i drugie w porządku), po czym stwierdził, że jajko wskazuje, iż w przyszłości mogę odczuwać ból. Niczym radiolog objaśniający zdjęcie rentgenowskie wskazał mi kilka bąbelków w białku jajka mających świadczyć o tym, że ktoś z mojego otoczenia jest zazdrosny i źle mi życzy. Potem zaproponował, że za dodatkową opłatą zapewni mi ochronę przed przyszłymi szkodami. Odmówiłem. Uścisnęliśmy sobie ręce i wyszedłem z uczuciem rozczarowania. Gdzie ten teatr? I dopiero potem, kiedy znowu znalazłem się na ulicy, zacząłem wszystko rozumieć. 20 lat temu w Catemaco nadal można było spotkać „autentycznych” szamanów, tańczących i plujących (którzy nadal występują dla turystów i podczas świąt). Ale oczekiwania to ruchomy cel. W ciągu minionego pokolenia konwencjonalna medycyna stała się w Catemaco normą. Plucie i wymachiwanie kogucimi piórami budziło zaufanie kiedyś, ale dziś większość brujos dostosowała się do czasów, łącząc białe fartuchy i antyseptyczne spreje ze swoim mistycyzmem, aby spełnić oczekiwania pacjentów – tworząc teatr medycyny.

Mój brujo patrzył mi w oczy i uśmiechał się ciepło jak kompetentny, troskliwy lekarz. I muszę powiedzieć, że poczułem się trochę lepiej. Zatem w jaki właściwie sposób działa teatr medycyny? Jak wiara, w sensie dosłownym, leczy? Jedną część rozwiązania tej zagadki, jak wykazała Jensen, stanowi warunkowanie. Przypomnijcie sobie psa Pawłowa, który ślinił się, ilekroć usłyszał dzwonek. Działo się tak dlatego, że Pawłow uwarunkował zwierzę w ten sposób, że kojarzyło pożywienie z dźwiękiem. Naukowcy zdołali wyszkolić układy odpornościowe szczurów, łącząc słodkie płyny z cyklosporyną A, lekiem, który chroni pacjentów przed odrzuceniem transplantowanych narządów. Za każdym razem, kiedy szczur otrzymuje słodki napój, dostaje też lek. Lecz po odpowiedniej ilości prób lek przestaje być konieczny. Sam słodki napój wystarcza do wyłączenia reakcji odpornościowej u szczura. Warunkowaną przez efekt placebo odpowiedzią w reakcji na ból jest wydzielanie endorfin – podobnych do opium związków, działających przeciwbólowo – syntetyzowanych przez organizm.

W latach 70. XX w. dwaj neurobiolodzy z San Francisco, chcąc sprawdzić, jak te wewnętrzne opioidy uśmierzają ból, dokonali pewnego odkrycia podczas eksperymentu z pacjentami, którym właśnie usunięto zęby mądrości. Naukowcy porównali najpierw reakcję grupy placebo z reakcją drugiej grupy, która dostawała nalokson, lek znoszący kojące działanie opioidów. Żaden z badanych nie dostawał środków przeciwbólowych ani tego nie oczekiwał – i wszyscy czuli się okropnie. Potem badacze zmienili zasady eksperymentu, mówiąc pacjentom, że część z nich dostanie morfinę, część placebo, a pozostali nalokson. Nikt, łącznie z naukowcami, nie wiedział, kto dostaje co. Tym razem niektórzy badani poczuli się lepiej, nawet jeśli nie dostali morfiny. Ich oczekiwania uruchomiły wydzielanie endorfin, które ograniczyły ból. Kiedy jednak dostali nalokson, znów zaczynało ich boleć. Lek likwidował działanie endorfin uwolnionych przez reakcję na placebo.

– Bez oczekiwania ulgi w bólu nie możesz przeżywać efektu placebo – mówi Howard Fields, emerytowany profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco i jeden z autorów tamtego badania. Od czasu wspomnianego eksperymentu warunkowanie było wykorzystywane do badania wpływu wiary na wydzielanie innych leków produkowanych przez organizm, w tym serotoniny, dopaminy oraz pewnych kannabinoidów, które mogą działać podobnie do psychoaktywnego składnika marihuany. Ale dopiero w pierwszych latach naszego stulecia naukowcy mogli obserwować, jak odbywa się to w mózgu. Tor Wager, doktorant na Uniwersytecie Michigan, umieszczał badanych w skanerze mózgu. Nakładał im na nadgarstki kremy, a następnie przypinał do nich elektrody mogące wywoływać bolesne wstrząsy lub wrażenie gorąca. Mówił, że jeden z tych kremów może łagodzić ból, choć w rzeczywistości był to ten sam krem, bez żadnych właściwości przeciwbólowych. Po kilku rundach warunkowania badani uczyli się odczuwać mniejszy ból na nadgarstku pokrytym „przeciwbólowym” kremem; w ostatniej próbie silne wstrząsy odbierali jako lekkie uszczypnięcia. Typowa warunkowana reakcja placebo.