– Nie wiem, czy mamy dość wiedzy o genomie człowieka, czy jakimkolwiek innym genomie, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Ale ludzie będą korzystać z tych metod niezależnie od tego, czy wiemy wystarczająco dużo, czy nie.
Im szybciej nauka idzie naprzód, tym więcej budzi niepokojów. Tak było zawsze. Genetyczne „majsterkowanie” jest już rzeczywistością; wkrótce prawie na pewno możliwe staną się eksperymenty z zestawami CRISPR w warunkach niemal domowych. Perspektywa amatorów mających dostęp do narzędzi, które mogą zmienić podstawowe cechy dziedziczne roślin i zwierząt, może budzić obawy.

Ale korzyści, jakie te narzędzia dają, są ogromne. I nie wolno udawać, że tych narzędzi nie ma. Komary przenoszące malarię wywołują rok w rok ogrom cierpień, wykorzenienie tej i innych chorób przez nie przenoszonych wpisałoby się do księgi największych osiągnięć medycyny. Wprawdzie jest jeszcze stanowczo za wcześnie, żeby myśleć o korzystaniu z CRISPR do manipulacji w ludzkich zdolnych do przeżycia zarodkach, są jednak mniej kontrowersyjne metody ingerowania w ludzkie geny w taki sposób, by leczyć choroby dziedziczne bez zmieniania genetycznego dziedzictwa naszego gatunku.

Dzieci dotknięte chorobą Taya-Sachsa cierpią na uwarunkowany genetycznie niedobór ważnego enzymu, niezbędnego do metabolizowania odpadowych substancji tłuszczowych występujących w mózgu. Choroba jest rzadka i ujawnia się tylko wtedy, gdy dziecko odziedziczy wadliwe wersje genu od obojga rodziców. Za pomocą CRISPR bardzo łatwo można dokonać manipulacji w komórkach rozrodczych jednego z rodziców (powiedzmy w plemnikach ojca), czego skutkiem byłoby to, że dziecko nie otrzyma dwóch kopii wadliwego genu. Nie ma wątpliwości, że taka interwencja byłaby ratunkiem dla dziecka, a równocześnie zmniejszałaby szanse nawracania choroby w następnych pokoleniach. Podobny efekt można osiągnąć już dzisiaj dzięki zapłodnieniu pozaustrojowemu: implantacja zarodka wolnego od wadliwych genów zapewnia, że dziecko nie przekaże schorzeń dziedzicznych następnym pokoleniom.

Gdy stajemy w obliczu ryzyka, którego prawdopodobieństwo trudno ocenić, mamy silną skłonność do rezygnacji z działania. Ale musimy pamiętać, że stawką są miliony istnień ludzkich – w takiej sytuacji zaniechania nie wolno nam uznać za jedyny możliwy wybór. Naukowcy z całego świata spotykają się na konferencjach, żeby dyskutować o etycznych aspektach takich wyborów, ale odpowiedzi nigdy nie będą łatwe. Jedno jest pewne: bez uchwalenia jasnych przepisów – a w chwili obecnej nie ma żadnych regulacji dotyczących redagowania DNA metodą CRISPR i podobnymi – ogromne możliwości, jakie może przynieść rewolucja, będą przesłaniane przez obawy.

– Napęd genowy i CRISPR dają nam teraz taką władzę nad wszelkimi gatunkami, o jakiej nam się nigdy nie śniło – mówi Hank Greely, dyrektor stanfordzkiego ośrodka zajmującego się aspektami prawnymi nauk biologicznych. 
– Dzięki temu możemy wyświadczyć światu niewiarygodnie dużo dobrego. Ale powinniśmy też zdawać sobie sprawę z tego, że mamy do czynienia z możliwościami zupełnie nowymi, różnymi od tego, co znaliśmy. Musimy zatem wymyślić jakiś sposób, żeby korzystać z tych możliwości mądrze, wyłącznie mądrze. Dziś jeszcze tego sposobu nie znamy, a czas nas goni.