Głębokie misy w dzisiejszych starannie zaprojektowanych parkach są odwzorowaniem prywatnych basenów, do których zakradał się Salba ze swoją ekipą, aby beztrosko wykonywać tam karkołomne triki, zanim pojawi się policja. Pewnego zimowego ranka w ogrodzie rezydencji w hrabstwie San Bernardino obserwuję Salbę z kilkorgiem młodszych skaterów szlifujących umiejętności w pustym basenie. Dwóch z nich to mega-gwiazdy w swojej dyscyplinie: Oskar „Oski” Rozenberg, 23-letni charyzmatyczny Szwed uważany za jednego z najbardziej pomysłowych skaterów na świecie, oraz pochodzący z San Bernardino i wyróżniający się wyjątkowym luze 22-letni Tristan Rennie.

Długowłosi gladiatorzy na kółkach w przydomowym Colosseum przez godzinę wykonują powietrzne triki. Podziwiają wzajemnie swoje umiejętności, wykrzykując chóralne „Zajebiście, stary!”, „Zawalisty trik!”. Salba jeździ wraz z nimi. Ma na głowie kask – zawsze czerwony – i ochraniacze na łokcie oraz kolana w lamparci wzór. Jego ruchy są wyraźnie sztywniejsze. Mimo to młodsi deskorolkowcy patrzą na Salbę z szacunkiem. To człowiek, który na deskorolce zbudował karierę – dzięki sponsoringowi, programom mentoringowym, sprzedaży filmów wideo, umowom z firmami odzieżowymi, nie wspominając o jego niesłabnącej aktywności w basenach na terenie tzw. Badlands w hrabstwach Los Angeles i San Bernardino. Salba jest tym, który obmyślił najtrudniejsze triki.

– To miłe, gdy nowe pokolenia powracają do dawnych tradycji – mówi weteran. – Jak Oski. W Szwecji nie ma on za bardzo możliwości pojeżdżenia w basenach… Ale to jest właśnie to, na czym polega skateboarding – na niepozwalaniu, aby cokolwiek stanęło ci na drodze.

Sean Davis wie coś na temat niepozwalania, aby cokolwiek było przeszkodą. Jest kelnerem w restauracji w Santa Monica, której specjalnością są steki. Z Venice Beach do pracy jeździ na deskorolce. Po południu, gdy kończy pracę, kieruje się do parku. Wieczorem zaś zamieszcza na Instagramie obserwowanym przez 12 tys. osób filmiki ze swoimi najnowszymi wyczynami. Poczciwy, pochodzący ze Środkowego Zachodu koleś, który zdaje się latać na kawałku drewna prosto w paszczę zachodzącego słońca. Rankami skacze na skakance, podnosi ciężary i uprawia jogę. Regularnie odwiedza lokalny sklep z wyrobami z konopi, aby kupić konopny krem. Używa go do uśmierzania bólu znanego tylko osobom uprawiającym ten sport, którego częścią jest rzucanie się bez specjalnej ochrony w betonową misę.

Miał złamaną kostkę, łokieć, nadgarstek, palec u ręki, kciuk, palec u nogi oraz serce po rozstaniu z dziewczyna, która przeprowadziła się wraz z nim z Illinois do Kalifornii. Poświecił się tej pasji całkowicie. Davis ma sporo sponsorów, m.in. firmę Nike, ale głównie wynagradzany jest darmowym sprzętem. Chciałby być profesjonalnym skaterem, zarabiać tym sportem na życie, być może nawet założyć własna markę odzieżową związaną z deskorolka. Na razie skoncentrował się na jednym celu.

– Chce spełnić moje dziecięce marzenie i zobaczyć swoje imię na deskorolce.

Jose A. Rendon na rampie na Venice Beach. / Photograph by Dina Litovsky

Olimpijski status, który zyskała deskorolka, pod pewnymi względami wydaje się dziwny. Jak zawodnicy tacy jak Tristan Rennie, uprawiający sport, który przede wszystkim stawia na indywidualny styl, maja podporządkować się olimpijskim zasadom? Tego nikt nie wie.

– Wywołuje to wiele napiec – przyznaje Salba – ale obecność konkurencji deskorolkowych na igrzyskach to świetna sprawa. Choc według mnie olimpiada potrzebuje deskorolki bardziej niż deskorolka olimpiady.

W położonym nad samym oceanem Encinitas, mieście oddalonym od Venice Beach o dwie godziny jazdy, spotykam się z Bryce Wettstein, która w ogrodzie za domem wykonuje triki na własnych misach nazwanych Iguana Bowl, na cześć zmarłej iguany, pupila rodziny.

Jak typowa nastolatka Wettstein często chichocze, niezbyt elokwentnie się wysławia i jest nieco niezdarna. Ale gdy tylko sunie po wodach oceanu na desce surfingowej czy tez po betonie na deskorolce, staje się gigantem. Surfuje i jeździ na deskorolce, odkąd skończyła pięć lat, a w wieku ośmiu brała już udział w zawodach. Długo nie mogła się zdecydować, który sport woli, aż w końcu trzy lata temu dotarło do niej, ze walka z natura na falach jest nie do końca tym, co odpowiada jej kreatywnej osobowości.

23-letnia Firefly mówi, że często przyjeżdża do Venice Beach potrenować. / Photograph by Dina Litovsky

– Surfując, jesteś w dużej mierze skazany na łaskę i niełaskę Matki Natury.

Bryce została mistrzynią USA w parkowej odmianie deskorolki. Jest młoda kobieta, która osiągnęła sukces w sporcie od czasów swego powstania zdominowanym przez testosteron. To zarówno szansa, jak i wyzwanie dla kobiet.

– Po męskiej stronie jest ocean talentów, wiec facetom trudniej się wybić i osiągnąć sukces – mówi Yulin Olliver, agentka Wettstein. – Z drugiej strony sponsoring i wygrane w zawodach dla kobiet są tak małe, ze ciężko byłoby z tego wyżyć.

Według Olliver w USA jest nie więcej niż kobiety, które mogą uznać skateboarding za pełnoetatowa prace – i żadna z nich nie wzbogaciła się na umowach ze sponsorami. Wettstein nadal chodzi do szkoły. Jej głównym zmartwieniem teraz jest nie tyle finansowa niezależność, ile niebezpieczeństwo, ze zostanie skreślona z listy uczniów za zbyt duża liczbę nieobecności spowodowanych wyjazdami na zawody do Brazylii, Szwecji, Peru czy Chin. Ma tez nadzieje wejść do reprezentacji olimpijskiej.

Deskorolkowcy z południowej Kalifornii to architekci na kółkach, nieustannie redefiniujący spalony słońcem miejski krajobraz. Podglądanie ich w Venice Beach, gdy uprawiają sport dziś już olimpijski, łapiąc krawędzie i robiąc kick flippy w swoim unikalnym stylu, to jak obserwowanie czegoś tak odwiecznego jak fale Pacyfi ku: ludzkiego pragnienia, aby przezwyciężyć prawa natury rządzące wszechświatem. I oczywiście odlotowo przy tym wyglądać.

 

Źródło: NationalGeographic.com: How California skateboarding revolutionized global culture