O problemie ze zliczaniem chorych i zmarłych z powodu SARS-CoV-2 poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Jak się okazuje osoby, które mogły być chore na Covid-19, a zmarły w swoich domach przed oficjalnym potwierdzeniem zakażenia koronawirusem, nie są wliczane do rejestru i nie pojawiają się w oficjalnych danych udostępnianych przez resort zdrowia.

„Wyborcza” za przykład podaje m.in. sprawę mężczyzny z Głogowa. 45-latek był zawodowym kierowcą. Gdy wrócił z zagranicy zaczął uskarżać się na złe samopoczucie i zgłaszał objawy charakterystyczne dla infekcji koronawirusem. Mimo zwrócenia się do odpowiednich służb, przez kilka dni czekał na przybycie specjalnej karetki i medyków, którzy mieli pobrać od niego próbkę do testów. Nie doczekał się, zmarł w swoim mieszkaniu, podczas kwarantanny domowej.

Innym przykładem jest 50-latka z Konina. Kobieta po powrocie z Niemiec także poczuła się gorzej. Zalecono jej poddanie się samoizolacji na okres dwóch tygodni. Ciało kobiety znalazł jej zięć.

 

 

Ani 45-latek z Głogowa ani 50-latka z Konina nie znaleźli się jednak w rządowych statystykach jako ofiary koronawirusa. Jak podaje gazeta, mimo wysokiego prawdopodobieństwa zakażenia, nie przeprowadzono pośmiertnych badań, które mogłyby potwierdzić bądź wykluczyć koronawirusa u zmarłych.

 

Testy i sekcja zwłok

Głogowski portal naszemiasto.pl także zainteresował się sprawą zmarłego w kwarantannie domowej mężczyzny. Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, w rozmowie z portalem powiedziała, że prokuratura zwróciła się do sanepidu z prośbą o wykonanie badania w kierunku koronawirusa u zmarłego.

Rzeczniczka powiedziała też, że w obecnie panujących warunkach utrudnione może być przeprowadzenie sekcji zwłok mężczyzny, bo biegli w kraju nie chcą podejmować się tego zadania, szczególnie w przypadku osób, co do których istnieje ryzyko, że były zakażone wirusem.

 

 

Starosta Głogowa Jarosław Dudkowiak zaapelował do resortu zdrowia o zwiększenie liczby i dostępności testów, aby nie dochodziło do podobnych przypadków.

– Najsmutniejsze jest to, że ta osoba czekała na testy. Wzywam ministra, aby te testy były, aby nie okłamywać społeczeństwa. Osoby w kwarantannach mają problem z wykonaniem testów - powiedział w rozmowie z naszemiasto.pl.

Tymczasem dyrektor WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus wielokrotnie przypominał, że oprócz podjęcia niezbędnych kroków w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa, konieczne jest też przeprowadzanie jak największej liczby testów. Tylko w ten sposób możemy rzeczywiście prześledzić to, w jaki sposób rozprzestrzenia się epidemia oraz uchronić jak największą liczbę osób przed zakażeniem.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski odpiera zarzuty, że w Polsce przeprowadza się zbyt mało testów. Zapewnia, że jesteśmy przygotowani i mamy wystarczającą liczbę testów. Poinformował też, że na razie nie planuje wprowadzenia tzw. szybkich testów, ponieważ duża ich część daje błędne wyniki.

Do tej pory przebadano 34 tysiące próbek.

 

Katarzyna Grzelak