Szeregi bilardzistów wzrastają z roku na rok. I dobrze, gdyż każda forma ruchu i sportowych emocji jest wskazana. Bilard był niegdyś rozrywką królów i arystokratów, a szkocka królowa, Maria Stuart, tak bardzo ukochała tę grę, że wydała dyspozycję, by po dokonanej na niej egzekucji owinąć jej ciało w zielone sukno bilardowego stołu. Hipotez dotyczących historycznych korzeni całej przecież rodziny gier bilardowych jest wiele. Jedna z nich wiąże ją z grą podobną do krokieta, w którą w XIV wieku grała północ Europy. Inna z „bilardem polowym”, przywiezionym do Francji ze Wschodu przez uczestników wypraw krzyżowych. Rozgrywany na świeżym powietrzu został w XV w. „przeniesiony” do zamkniętych pomieszczeń na drewniany stół, pokryty zielonym suknem, imitującym prawdopodobnie pierwotny trawnik. Najwcześniejszą wzmiankę o istnieniu takiego stołu znajdujemy w spisie zakupów króla Ludwika XI z 1470 roku, w którym widnieje zapis: „kule bilardowe i stół, służący do rozrywki i zabawy.” Najstarsze wzmianki o angielskiej wersji gry datowane są na 1588 r. Stoły bilardowe mieli hrabia Lester i królowa Maria Stuart. Ta ostatnia nawet w celi, w której czekała na egzekucję. „Stołowa” odmiana gry stała się popularna w XVII –wiecznej Francji. Grał Ludwik XIV i jego następca, Maria Antonina i Napoleon Bonaparte – zwłaszcza na zesłaniu na Wyspie Świętej Heleny. W 1855 r. Napoleon III podarował stół do bilardu carowi Aleksandrowi II, jako prezent z okazji koronacji. Jednak do szerszej popularyzacji bilardu przyczynili się w XIX w. angielscy oficerowie i wtedy to przestał być on grą elitarną. Można powiedzieć, że wyszedł na ulice i place miast, nie mówiąc już o jego szalonej popularności w szeregach wojskowych, zwłaszcza tych, służących w koloniach.

Tekst: Agnieszka Budo