Joanna Marszalska-Tabiś jest fizjoterapeutą i terapeutą integracji sensorycznej w Szkole Podstawowej Integracyjnej nr 11 w Tarnowie. Obecnie realizuje międzyszkolny projekt „Pierwsza Polska na 7 kontynentach", którego celem jest poszerzenie wiedzy uczniów na temat poszczególnych kontynentów oraz ukazanie biegania jako formy aktywnego trybu życia.   - Zawsze mówię, że reprezentuję podczas moich biegów Tarnów i szkołę, w której pracuję. Jestem z tego dumna. Jak to się zaczęło? Joanna ma 39 lat. Biega od pięciu. Namówił ją do tego kolega, potem okazało się, że nie trzeba jej wcale namawiać. Dzięki bieganiu poprawia się nie tylko kondycja, lecz także samopoczucie, a to wciąga. Teraz stresy Joanna zostawia za sobą, wdeptując je w ścieżkę na kolejnym kilometrze biegu. - Podczas biegania można przemyśleć wiele spraw, oderwać się od rzeczywistości i inaczej spojrzeć na życie – tłumaczy. Biega, ponieważ daje jej to radość i satysfakcję z pokonywania własnych słabości. Cel ma zawsze prosty – ukończyć bieg i zmieścić się w limicie czasowym.  Byle nie za wszelką cenę, bo zdrowie jest ważniejsze. - Oczywiście nie od razu myślałam o maratonach. Choć sport uprawiałam od dziecka, głównie jazdę na nartach oraz pływanie, nigdy nie biegałam. Dlatego zaczęłam od kilometrowych dystansów. Tempo Joanna miała błyskawiczne. Już po tygodniu treningów wzięła udział w 5-kilometrowym biegu z cyklu „Cała Polska biega”.  Wtedy już wiedziała, że będzie biegać. Zaczęła myśleć o zawodach na 10 km, a może nawet w półmaratonie.
- To miał być mój życiowy wyczyn. „Aśka” - 15 kilogramów nadwagi - której jeszcze parę miesięcy temu nikt by o to nie podejrzewał, weźmie udział w prawdziwych zawodach biegowych! To było coś! Nadarzyła się okazja połączenia biegania i podróżowania. A podróże zawsze były jej pasją. Kiedy tylko miała okazję, starała się gdzieś wyjeżdżać, coś zobaczyć. Moje marzenie miało się spełnić w… Dubaju.  I tak swój pierwszy bieg na 10 km ukończyła w Emiratach Arabskich. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Etap pod tytułem „półmaraton” Joanna zaliczyła w Sydney., w Australii. - Wtedy nastąpił dla mnie przełomowy moment. Wiedziałam, że chcę pobiec pełny maraton, a nawet 7 maratonów. Na wszystkich 7 kontynentach. Biegowa karawana marzeń Na debiut w maratonie wybrałam Rio de Janeiro (Amerykę Południową), ponieważ maraton odbywa się w lipcu, a ja mam wtedy wakacje. Klamka zapadła i udało się. Ale nie zawsze szło jak z płatka. Podczas wyjazdu do Nowego Yorku z przyczyn niezależnych nie udało się pokonać magicznych 42 km 195 m. Maraton został odwołany, a wszystkiemu winny był huragan. - Wróciłam do domu i uznałam, że jestem przygotowana, aby pobiec kolejny maraton. Na wariackich papierach z dnia na dzień udałam się do Florencji. Europa zaliczona. Następny maraton planowałam przebiec w Tanzanii- królestwie najlepszych biegaczy świata. Niestety z przyczyn logistycznych utknęłam w Kenii. Swoje kroki skierowałam więc do Egiptu, by w Luksorze, wystartować w tamtejszym maratonie. Podczas wakacji ukończyłam również przepiękny maraton na Mauritiusie.  A kolejnym punktem biegowego wyzwania  był maraton w Honolulu na Hawajach.

(fot. archiwum prywatne)

Najtrudniej jednak dostać się jest na maraton na Antarktydzie.
- Złożyłam więc aplikację na ten maraton, licząc, że będę oczekiwać na udział jakieś trzy, cztery lata. Realizacja miała nastąpić w 2015 lub 2016 r.  W listopadzie otrzymałam mail, w którym poinformowano mnie o wolnych miejscach na maraton na Antarktydzie jeszcze w 2014 roku. Nie mogłam przegapić takiej okazji. Joanna ukończyła najtrudniejszy maraton i do dołączyła do elitarnego grona biegaczy Seven Continents Club. - Po Antarktydzie wiedziałam już, że nie ma rzeczy niemożliwych. Miałam również motywację, żeby zostać pierwszą Polką, której się to uda. Do szczęścia brakowało jeszcze maratonu w Australii i w Azji. Udało się. 16 listopada Joanna Marszalska-Tabiś ukończyła ostatni bieg z cyklu 7 kontynentów - maraton w Bangkoku zdobywając tym samym swój siódmy kontynent – Azję. Warto biegać - Czasami trudno nam uwierzyć, że to wszystko czego doświadczamy dzięki bieganiu, dzieje się naprawdę. Pasja odmieniła moje życie. Jestem żywym dowodem na to, że warto marzyć, stawiać sobie cele i wytrwale do nich dążyć – opowiada. Jak mówi, bieg maratoński to jedna z niewielu dyscyplin sportu, którą można zacząć trenować w każdym wieku. Niesamowite jest to, że na starcie biegu możemy stanąć wśród zawodowców i światowych gwiazd sportu. Swoją pasją do biegania stara się zarażać najbliższych, przyjaciół oraz swoich uczniów. Przygotowała w szkole wystawę zdjęć ze wszystkich maratonów, aby przybliżyć dzieciom świat. - Zachęcam ich do aktywnego stylu życia i do poznawania świata.