Pomysł skrócenia tygodnia pracy z 5 dni do 4 co jakiś czas pojawia się w przestrzeni publicznej. Dla Polaków nadal pozostaje raczej w strefie marzeń. Tymczasem Belgowie już niedługo sami będą mogli wybrać, ile chcą pracować. To niejedyna reforma zapowiedziana przez belgijskiego premiera Aleksandra de Croo.

Krótszy tydzień pracy w Belgii

Oprócz możliwości skrócenia tygodnia pracy wielopartyjna koalicja rządowa opowiedziała się również za prawem pracowników do odłączenia się od pracy i ignorowania pracowniczych wiadomości po godzinach, bez ryzyka nieprzyjemności ze strony szefostwa. Co więcej, pracownicy zatrudnieni na kontraktach i tymczasowych umowach mają mieć zapewnioną większą ochronę prawną.

Premier de Croo wierzy, że zmiany wyznaczą nowy kierunek dla innowacyjnej, zrównoważonej i cyfrowej gospodarki. – Celem jest uczynienie ludzi i przedsiębiorstw silniejszymi – mówił podczas konferencji prasowej.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy reformy wejdą w życie. Zanim zostaną uchwalone, projekt ustawy będzie jeszcze wielokrotnie czytany przez ustawodawców, a to może potrwać nawet kilka miesięcy.

Belgia stawia na work-life balance

Jednym z celów reform jest zapewnienie pracownikom zdrowego balansu między życiem prywatnym i zawodowym. 4-dniowy tydzień nie obejmie wszystkich od razu. W pierwszej kolejności trzeba będzie złożyć odpowiedni wniosek. Pracodawca będzie musiał uzasadnić każdą odmowę „solidnymi argumentami”.

Skrócenia tygodnia pracy to ogromna zmiana w życiu. Dlatego pracownicy, którzy się na nią zdecydują, najpierw będą testowali takie rozwiązanie przez 6 miesięcy. Po pół roku podejmą decyzję, czy odpowiada im taki system, czy może jednak wolą wrócić do pierwotnego. Oczywiście krótszy tydzień nie oznacza, że obowiązków będzie mniej. W zamian za dłuższy weekend pracownicy spędzą w pracy 9,5 godzin dziennie.

Minister gospodarki i pracy Pierre-Yves Dermagne zasugerował, że taka zmiana w planie tygodnia może być szczególnie przydatna dla osób chcących spędzać więcej czasu ze swoimi dziećmi. W tym dal rozwiedzionych małżeństw, które dzielą się opieką nad pociechami.

Po tym, jak w styczniu pracownicy cywilni belgijskiego rządu federalnego dostali prawo „odłączenia się” od pracy po godzinach, przyszła kolej na kolejne sektory i branże. Jedna z reform zakłada, że wszyscy Belgowie zatrudni w firmach z ponad 20-osobowym zespołem będą mogli nie odbierać wiadomości od szefa i być offline w wolnym czasie.

– Granica między pracą a życiem prywatnym coraz bardziej się zaciera. Te nieustanne żądania mogą szkodzić zdrowiu fizycznemu i psychicznemu pracownika – przekonywał Dermagne.

Czy to jest przyszłość pracowników? Islandia mówi „tak”

Pandemia COVID-19 zmieniła nasze podejście do pracy. Największą zmianą było przejście na home office. Prawie dwa lata po pierwszym lockdownie część firm nadal preferuje pracę zdalną. Eksperci przewidują, że hybrydowy system zostanie z nami już na stałe.

Islandczycy wykorzystali ten dynamiczny czas na przetestowanie krótszego tygodnia pracy. Eksperyment został przeprowadzony już dwukrotnie. Wzięło w nim udział około 2500 pracowników, czyli ponad 1 proc. wszystkich osób pracujących na Islandii.

Test okazał się „ogromnym sukcesem”. Mimo że badani pracowali mniej, to zarabiali tyle samo, a przy tym zachwali produktywność i mieli lepsze samopoczucie.

Czy krótszy tydzień pracy dotrze kiedyś do Polski? Jak na razie nie ma takich planów. A szkoda, w końcu więcej długich weekendów daje więcej możliwości wyjazdowych.

Źródło: euronews.com