W rzeczywistości ozdrowieńców, podobnie jak i zainfekowanych, jest znacznie więcej. Niedawne badania z Niemiec wskazują, że odkryliśmy jedynie 6 proc. wszystkich przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV-2 a prawdziwy obraz pandemii zupełnie nam umyka.

Największą liczbę ozdrowieńców mają obecnie Chiny, Hiszpania, Niemcy oraz Iran. Wkrótce grono to zdominują Stany Zjednoczone. Tam notuje się obecnie najwięcej infekcji, siłą rzeczy będzie też najwięcej wygranych z COVID-19. Niestety, najpewniej także tych, których wirus pokonał.

 

Ozdrowiali

Skupiać się należy na tych, którzy przeżyją. A szczególnie na tych, którzy zwycięstwo okupili najcięższą walką. Spędzili tygodnie przykuci do szpitalnych łóżek, podpięci do maszyn natleniających krew i pompujących powietrze do ich zniszczonych płuc. Dla nich powrót do normalności nie będzie łatwy.

- Najważniejszy problem, przed którym wkrótce staniemy, to konieczność pomocy tym ludziom – uważa pulmunolożka Lauren Ferrante, zajmująca się najtrudniejszymi przypadkami pacjentów z COVID-19 lekarka z Yale School of Medicine. Pandemia jest skrajnym przypadkiem testu odporności ludzi, sprzętu i procedur. Także tych dotyczących pracy szpitali, szczególnie oddziałów intensywnej terapii.

Choć choroba wywołana wirusem SARS-CoV-2 atakuje też silnych i młodych ludzi, to dla najstarszych pacjentów pokonanie choroby i powrót do zdrowia jest najtrudniejszy. Olbrzymia liczba przypadków i natura wirusa powodują, że najlepsze nawet chęci lekarzy próbujących ulżyć w cierpieniu pacjentów wystawione są na ciężką próbę.

– Zabrało nam dużo, naprawdę dużo czasu, by opracować zestaw dobrych praktyk postępowania wobec pacjentów geriatrycznych. Teraz wszystko na naszych oczach rozpada się – serwis PBS cytuje Sharon Inouye, geriatra z Hebrew SeniorLife, kliniki należącej do Harvard Medical School. 

 

Wyniszczająca choroba

Co prawda COVID-19 atakuje płuca, ale pozbawianie ciała tlenu uszkadza w nim także nerki, wątrobę, serce, mózg. Wszystkie organy, wszystkie tkanki. Zbyt wcześnie jest, by dało się określić skutki choroby na ciała rekonwalescentów.

Wskazówek można szukać w badaniach nad pacjentami przechodzącymi ciężkie zapalenie płuc. W wielu przypadkach dochodzi do trwałych zmian w strukturze płuc i permanentnym ograniczeniu wydajności oddechowej.

- Po każdym ciężkim zapaleniu płuc, kombinacja chorób towarzyszących i długotrwałego stanu zapalnego zwiększa ryzyko innych chorób, w tym zawału, udaru czy problemów z nerkami – mówi Sachin Yende, epidemiolog i lekarz oddziału intensywnej terapii z szpitala uniwersyteckiego w Pittsburghu.

Według badań prowadzonych przez Yende w 2015 roku, osoby hospitalizowane z powodu zapalenia płuc podlegają czterokrotnie większemu ryzyku chorób serca niż zdrowe osoby z tej samej grupy wiekowej. – COVID-19 może wywołać falę sytuacji tego typu – ostrzega lekarz. 

 

Horror z OIOM-u

Kolejny aspekt długiego leczenia szpitalnego, szczególnie gdy pacjent przebywa na oddziale intensywnej terapii (OIOM), to spektrum psychofizycznych objawów opisanych jako syndrom zaburzeń po intensywnej terapii (ang. post intensive care syndrome, PICS).

Według Danieli Lamas, autorki książki "Robimy wszystko, co w naszej mocy. Opowieści z OIOM-u" i lekarki specjalizującej się w pulmonologii pracującej na takim oddziale szpitala, ludzie, którym medycyna przedłużyła życie, cierpią na zespół stresu pourazowego przypominającego cierpienia żołnierzy wracających z linii frontu.

 

U pacjentów pojawiają się stany lękowe, depresja i urojenia. W malignie wydaje im się, że znów są w szpitalu. Majaczą o uciętych kończynach, gwałtach, duszeniu się i torturach. Niedotleniony mózg umiera. Nawet u młodych osób dostrzeżono zaburzenia pamięci przypominające łagodną formę demencji.

Przy COVID019 bardzo często pojawia się stan delirium, mówi dziennikowi ”The Washington Post” E. Wesley Ely, pulmonolog z uniwersytetu Vanderbildta. Co gorsza, podawane chorym benzodiazepiny, leki o działaniu przeciwlękowym i nasennym, mające ułatwić radzenie sobie ze stresem i podpięcie do maszyny, wzmacniają i wydłużają stan deliryczny.

 

Czas dla chorego

– Koronawirus może tych po OIOM-ach wystawić na ten sam zestaw problemów – uważa Dale Needham, lekarz z Johns Hopkins University’s School of Medicine.Na PICS cierpią ludzie szczególnie długo podłączeni do maszyn wspomagających oddychanie. Przy COVID-19 są przypięci do maszyn czasem i dwa tygodnie.

Do tego dochodzi atrofia mięśni i ogólne osłabienie organizmu. Przy innych typach chorób fizjoterapeuta pomagałby pacjentowi podnosić się na łóżku czy wykonywać proste ćwiczenia. Z racji jak zaraźliwy jest koronawirus, tej możliwości wsparcia nie ma. Tym bardziej brak pomocy psychologicznej.

Do pokoju osoby z COVID-19 lekarze wchodzą ubrani w strój ochronny mogący budzić u półprzytomnego chorego przerażenie. Tymczasem przepracowanym medykom czasem brakuje ”dwóch minut, by pogładzić pacjenta po ramieniu i go uspokoić”, utyskuje Ely. Badanie na ozdrowieńcach z epidemii SARS z 2003 roku pokazało, że nawet rok później ponad jedna trzecia cierpiała na poważne stany depresyjne i lękowe.

Jan Sochaczewski