Szedł, płynął kajakiem, jechał rowerem. Z deską nie rozstawał się ani na chwilę. - Chciałem pokazać, że Polska jest najfajniejsza i warto ją zwiedzać od deski do deski. I czytać książki, też od deski do deski - opowiada Michał. W niedzielę, 20 grudnia dotarł do Warszawy.

 

To społecznik, podróżnik i pasjonat aktywnej turystyki. Swoją akcję wymyślił zaledwie półtora miesiąca temu. - Szukałem sposobu, by w nietypowy sposób propagować czytanie książek i podróżowanie. Dlatego wymyśliłem akcję”Od deski do deski” Najpierw myślałem, by w podróż zabrać zwykłą dechę z tartaku. Ale ta była za ciężka. A deska kuchenna za mała, by zbierać na niej pieczątki i wpisy z miejsc, do których dotarłem. Pomyślałem więc o lekkiej desce do prasowania - wyjaśnia Łukasiewicz.

 

Z deską pokonał 400 km, odwiedził ponad 70 miejsc: muzeów, ośrodków kultury, szkół, urzędów miejskich. Wszędzie Michał rozdawał książki, m.in. podróżniczki Elżbiety Dzikowskiej. Deska z honorami przyjmowana była np. w Szydłowcu na Mazowszu, gdzie jest interaktywne muzeum instrumentów ludowych, witał ja prezydent Radomia, pojawiła się w Sędziszowie, który słynie z unikatowych w Europie domów tyrolskich. Deska do prasowania odwiedziła też… Żelazko, wieś w woj. śląskim.

 

- Nie ma dla mnie piękniejszych pasji niż czytanie książek i podróżowanie, zwłaszcza po Polsce. Chciałem namówić do tego spotykanych na szlaku ludzi. Mam nadzieję, że dzięki mojej akcji ktoś znajdzie pod choinką np. książkę, bilety do teatru, muzeum czy przewodniki turystyczne  - podsumowuje Michał. W najbliższych dniach deska pojedzie do Torunia. Będzie ja można oglądać w Muzeum Podróżników im. Tony`ego Halika.

 

Tekst i zdjęcia: Michał Cessanis