Wtorek, 29 czerwca 2010 r., godziny poranne

Dnia 29czerwca o godzinie 00.00 zespół Ola Dzik i Marcin Kaczkan mieli w obozie 3 pobudkę. O godz. 2.00 w nocy wyszli z obozu. O godz 7.00 rano doszli do przełamania płaskowyżu Bazin. Stąd torując po kolana w śniegu, idąc po traserach wyprawy o godz. 10.30 odnaleźli depozyt i namiot obozu IV na wysokości 7150 m. Teraz odkopują platformę i namiot,  przygotowują się do odpoczynku. O godz. 21.00 mają wyruszyć na szczyt. Oboje są w dobrej formie i czują się dobrze, są porządnie zaaklimatyzowani. Ola Dzik przed atakiem na szczyt Nanga Parbat Marcin Kaczkan przed atakiem na szczyt Nanga Parbat Pogoda i widoczność są OK. Prognoza również. Wiatr nie jest silny. W kopule również wiatr wydaje się słabnąć. Oczekujący w bazie Artur i Robert są dobrej myśli. Razem z Olą i Marcinem jest zespół innej wyprawy - Paweł Michalski i Włoch Simone La Terra. Oprócz tych czterech osób w ścianie jest dwójka Nepalczyków walczących o tytuł pierwszych zdobywców Korony Himalajów - zaliczają oni wyjście aklimatyzacyjne i są w drodze do obozu II.

Wtorek, 29 czerwca 2010 r., godz. 16.00 czasu pakistańskiego

Są kłopoty. Losy ataku niepewne. Pogoda płata figla. Wiatr bardzo się wzmógł. Na szczycie wieje 100 km/h. Nasi meteorolodzy przepraszają - ich modele komputerowe są tylko modelami. Nie mają na szczycie stacji pomiarowych. Dają jednak nadzieję, że zryw, który teraz obserwujemy jest tylko parogodzinnny. Niemniej według nich wiatr będzie utrzymywał siłę 50-70 km/h, a od rana można liczyć na osłabienie i jakieś okna ciszy. Jednocześnie prognozy mówią, że ewentualne przeczekiwanie nie ma sensu. W czwartek i piątek wiatr będzie silny więc albo pozostaje środa albo... . Ola Dzik i Marcin Kaczkan mają w namiocie obozu IV trudne chwile. Namiot łopoce - trudno wychynąć, żeby nabrać śniegu. Nie tyle, żeby to im uniemożliwiało egzystencję, ile martwią się o losy ataku, i czy dadzą radę.
Teraz próbują spać. Pobudka o 19.30, próba marszu w górę o 21.00. Na pewno próbować będą - bez wyjścia z namiotu siły wiatru nie da się ocenić i można srogo się pomylić. Wiatr do 60 km/h wydaje się być do pokonania i nie powinien być niebezpieczny - na pewno ich jednak będzie bardzo spowalniał i będą musieli włożyć więcej siły w marsz by zdążyć w górę, a potem w dół. Zadanie więc nie będzie łatwe, a szanse na sukces spadają.
Zdjęcie z godz 15.00 i 15.30 obrazujące sytuację wiatrową w kopule szczytowej Artur