Obok dwóch wyjazdów do wygrania są wysokiej klasy aparaty marki Canon, bony na wycieczkę ufundowane przez biuro Alfastar, prenumeraty miesięczników Foto i Podróże – partnerów konkursu, przepyszne herbaty Bio-Active oraz przewodniki po Chinach wydawnictwa Hachette Polska.

Dlaczego chcemy Cię zabrać właśnie tam? To kraj, który uwodzi nie tylko czerwienią latarni, krążącym między ulicami smokiem, ale także wyśmienitą herbatą. Dwadzieścia lat temu na jej wysokogórskie plantacje wyprawił się kiper Bio-Active – Jarosław Kosiński. Ta podróż była dla niego początkiem wielkiej miłości…
Postanowiliśmy go o nią zapytać.

Jak ta miłość się zaczęła?

KIPER BIO-ACTIVE: Świat plantatorów, który zobaczyłem miał niezwykły czar. Myślałem, że kraina eleganckich i kulturalnych ludzi w słomkowych kapeluszach, palącego słońca, jaskrawej zieleni i kiperów smakujących godzinami napary skończyła się wraz z erą Kompanii Indyjskiej. A tu okazało się, że istnieje nadal i jest równie olśniewająca, jak ta widziana w „Pożegnaniu z Afryką”.

Zaraził się Pan?

KIPER BIO-ACTIVE: Tak, i nie da się już z tego uleczyć (śmiech). Zaraziłem się pasją do herbaty i podróżowania. Do tej pory zwiedziłem 77 krajów. Choć przyznam, że Chiny uwiodły mnie szczególnie.

Uwiodły Pana Drogą Herbaty (Chado)?

KIPER BIO-ACTIVE: Kiedyś w Chinach siedziałem obok starego człowieka, który w milczeniu, godzinami spoglądał na kiełkujący ryż. Zdziwiony zapytałem go co robi. „Cicho… Teraz jest ten najpiękniejszy moment, chwila stworzenia. Zrobiłem coś nadzwyczajnego, tu dzięki mnie rodzi się życie. Chcę się ucieszyć tą chwilą” – tłumaczył. Podczas gdy ja jeszcze wtedy widziałem tam zwykły ryż dla niego to był początek Chado – kręgu prawidłowych zdarzeń, rozchodzenia się pozytywnej filozofii. Polegało ono na tym, że napotkany człowiek coś z siebie dał, potem spotka się z klientem, który kupi ryż, następnie zje go wspólnie z rodziną.
Chado to stoicka filozofia, która przekonuje, że nie musimy lecieć na drugi koniec świata, by znaleźć energię do życia i natchnienie. Koncepcja wieży telewizyjnej w Berlinie bazuje na budowie źdźbła trawy, a Sagrada Familia Gaudiego to wnętrze lasu. Inspiracji nie trzeba szukać daleko, bo jest w tym, co najprostsze.


Co jeszcze odkrył Pan w Chinach?

KIPER BIO-ACTIVE: To właśnie tam powstało moje marzenie. Postanowiłem popularyzować tamtejsze smaki w Polsce. Przenieść trochę niezwykłych widoków tutaj.

I udało się?

KIPER BIO-ACTIVE: Ciągle nad tym pracuję. Na początku było niezwykle ciężko – ludzie tutaj  pili w szklankach i pośpiechu coś, czego nie można było nawet nazwać herbatą, a tam godzinami rozkoszowali się herbacianą ceremonią. Zadanie było podwójne – po pierwsze chciałem uzmysłowić im, że istnieje herbata zielona, czerwona i biała, a po drugie przekonać, że jest smaczna i ma walory zdrowotne.
Miałem też niezwykłą frajdę – musiałem zmienić wyobrażenia na swój temat. Nagle z twardego faceta, który dłubie w elektryce przeistoczyłem się w kipera, kogoś, kto pieczołowicie przygląda się kwiatom bławatka, godzinami smakuje napary z porcelanowych czarek i zimową czapę zamienia na orientalne słomkowe kapelusze. Ta cała delikatność, którą z siebie wydobywałem była dla mnie samego zdumiewająca, choć autentyczna.


A jak powstaje smak?

KIPER BIO-ACTIVE: To jest kwestia synestezji. Zdarza mi się przekładać na niego wrażenia wizualne, na przykład wyciągam z pamięci wyrazisty obraz kolorowej ary na tle jednolitej, jaskrawej zieleni, odpowiednik takiego kontrastu próbuję odnaleźć później w doborze i intensywności składników. Wyobrażam sobie, jakie walory może mieć połączenie kwaśnego ze słodkim…

Czyli podróżuje Pan w wyobraźni?

KIPER BIO-ACTIVE: Dokładnie tak – smakowanie jest jak podróżowanie.

Zasmakuj Chin z kiperem Bio-Active – weź udział w konkursie fotograficznym i wyjedź! (link http://www.podrozeiherbata.pl)