Dramatyczny wzrost poziomu wód pozbawił życia dwie osoby na wyspie Pellestrina, cienki pasku oddzielającym Lagunę Wenecką od Morza Adriatyckiego. Jedna z nich została porażona prądem, gdy próbowała uruchomić pompę antypowodziową w swoim domu, druga najprawdopodobniej utonęła.

Podczas burzy i przypływu fala powodziowa i przerażeni ludzie przedzierali się przez całe miasto, co odbiło się również na lokalnych biznesach – większość sklepików, kawiarni i restauracji będzie musiała zmierzyć się z ogromnymi kosztami poniesionych strat. 

W czasie powodzi zatonęły również trzy autobusy wodne i drewniane platformy ratunkowe, które umieszczono w miejscach podatnych na zalanie. Niektórzy turyści przyznają, że te sytuacje zmusiły ich do przemieszczania się wpław.

Zalane zostały również najpopularniejsze obiekty turystyczne, w tym Plac św. Marka, który jako jedna z najniżej położonych części miasta, jest jednym z najbardziej dotkniętych powodzią obszarów. Według kościelnych archiwów bazylika św. Marka została zalana po raz szósty w ciągu ostatnich 1200 lat. Pierpaolo Campostrini, inżynier zatrudniony przez władze budowli, mówi, że cztery z tych powodzi miały miejsce w ciągu ostatnich 20 lat. 

Burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro ogłosił stan klęski i ostrzegł, że ta powódź "zostawi trwały ślad” na całym mieście. "Sytuacja jest dramatyczna. Prosimy rząd o pomoc. Koszty będą wysokie. To wynik zmian klimatycznych" – napisał na Twitterze.

Projekt mający na celu ochronę miasta przed powodziami jest realizowany od 2003 roku, ale jego realizacja jest bardzo powolna i okraszona wieloma skandalami, gwałtownymi wzrostami cen i znacznymi. Plan ten ma na celu zbudowanie kilku pływających bram, które mają chronić miasto podczas przypływów.


Katarzyna Mazur