Podejrzaną o zorganizowanie obu tragedii była wojewodzianka, Katarzyna Radziejowska, odtrącona kochanka, która mogła to zrobić z inspiracji samej królowej Bony, upatrującej w książętach mazowieckich zagrożenie sukcesji swego jedynaka, Zygmunta Augusta. Historycy tacy, jak Norman Davies uważają, że Jagiellonowie rozprawili się z mazowieckimi Piastami bezpardonowo i bezwzględnie. Pogłoski o otruciu były tak powszechne, że Zygmunt Stary powołał specjalną komisję, która jednak nie znalazła dowodów zbrodni. Nie było tajemnicą, że obaj książęta prowadzili hulaszczy tryb życia a poza tym, jak zaświadcza kronika Jana Długosza, w rodzie ich dziedziczną chorobą była gruźlica. Tak więc zagadkę ich śmierci mogą wyjaśnić, tak modne ostatnio, badania szczątków obu Piastowiczów, pochowanych w podziemiach warszawskiej katedry św. Jana. A szkielety te przetrwały podobno w dobrym stanie i, jak zauważyli naukowcy, na czaszce jednego z nich przetrwała przystrzyżona „w grzywkę” czupryna.

Tekst: Małgorzata Sienkiewicz