A procedura jego pozyskania jest pracochłonna i całkowicie niepowtarzalna. A mianowicie ; okazały fioletowy kwiat z gatunku Crocus sativus wyrasta wprost z bulwy w ciągu jednej nocy pod koniec października lub na początku listopada. Legenda mówi, że to nagłe kwitnienie, które ujrzał Aleksander Wielki, zmusiło go do odwrotu, gdyż uznał  to niespotykane zjawisko za czary skierowane przeciw niemu. Domniemanymi czarami nie przejmują się natomiast berberyjskie kobiety, które o wschodzie słońca, z koszykami w ręku, wyruszają na zbiory. A muszą skończyć je jak najszybciej, gdyż natychmiast po zebraniu kwiatów należy wyciągnąć pojedynczo z każdego z nich znamiona słupków kwiatowych, czyli trzy krwistoczerwone nitki. Tak przebrane, oddzielone od resztek kwiatów a następnie wysuszone, stanowią one szafran, najdroższą przyprawę świata. Praca ta  nie pozwala na jakąkolwiek mechanizację a trzeba mieć świadomość tego, że z około 150tys. kwiatów otrzymuje się najwyżej kilogram pyłku, który nadaje się do jedzenia, leczenia, farbowania tkanin i makijażu. Nie nadaje się jedynie do masowej uprawy i dlatego jest tak drogi.
Najnowsze badania naukowe dowodzą, że wspólnym miejscem pochodzenia Crocus  sativus mogła być jedna z wysp w archipelagu Cykladów, skąd roślina trafiła na Wschód, m.in. w marokańskie góry Atlas. Jej bulwy musiały zostać przewiezione, gdyż nie może ona rozmnażać się przez przenoszenie nasion. Marokańskie kobiety od wieków używają jej w kuchni i do farbowania tkanin oraz przypisują jej tajemne moce poronne. Fakt, że w medycynie wciąż jest niezastąpiona : zespół chińskich naukowców informuje o obiecujących wynikach stosowania szafranu w terapii cukrzycowej, indyjscy uczeni testują go w walce z nowotworami a irańscy badacze próbują przy jego pomocy ograniczać skutki zaburzeń krążenia.

Tekst: Agnieszka Budo