Imię Ash, czyli Popiół, nadano jednemu z pierwszych koala urodzonemu po olbrzymich pożarach trawiących Australię na przełomie grudnia i stycznia. Naturalnie chodzi o zwierzęta trzymane w parku, a nie żyjące dziko. Poza potrzebną nam wszystkim małą dawką słodyczy, Ash jest ważna dla całej populacji koala na kontynencie.

Bazując na zdjęciach satelitarnych z marca pożary buszu zniszczyły 45 mln akrów, mniej więcej 57 proc. powierzchni Polski. W zależności od szacunków, ogień w stanie Nowa Południowa Walia zabił od 5 do 10 tys. misiów koala. To nawet 1/3 całej populacji tych zwierząt w tym australijskim stanie. 

- Mamy bardzo ważne ogłoszenie. Nasz pierwszy koala w tym sezonie wyskoczył z maminej kieszonki, żeby powiedzieć nam cześć! Opiekunowie nadali jej na imię Ash. Jest pierwszym misiem urodzonym po australijskich pożarach buszu w naszym parku i znakiem nadziei dla przyszłości zwierząt w kraju – napisano na facebookowym koncie Australian Reptile Park koło Sydney.

Koala są niezwykle bezbronne w obliczu ognia. Poruszają się powoli i żyją w koronach drzew którego liście stanowią ich dietę. Eukaliptusy wypełnione są olejkami eterycznymi, więc płoną szybko i mocno niczym pochodnie.

Po poradzeniu sobie z pandemią koronawirusa Australia otwiera swoje parki przyrody i ogrody zoologiczne. Już od 1 czerwca wszyscy chętni będą mogli zobaczyć mamę i małą Ash. Co ciekawe, urodziła się ona w styczniu, ale małe koale pozostają w ukryciu blisko mamy nawet pół roku.

Ash dołączyła do nowego pokolenia koala urodzonych w tym roku w ogrodach zoologicznych Taronga, Wildlife Sydney i zoo w Melbourne. 

- Koala to nasze ikony. Nawet te urodzone w niewoli. Myślimy, że nawet tak pomagamy ich zdziesiątkowanej populacji. Ash rozpoczęła, mamy nadzieję, kolejny udany okres rozrodczy tych zwierząt – dziennik ”Daily Telegraph” cytuje władze parku Australian Reptile Park. 

Jan Sochaczewski