Warunki panujące w najgłębszym rowie oceanicznym na Ziemi przez długi czas uważane były za wyjątkowo nieprzyjazne do tego, by mogły się tam rozwijać formy życia. Najnowsze badania wykazują jednak, że bardzo niska temperatura, ogromne ciśnienie (1100 razy większe od tego, które jest na powierzchni)i kompletna ciemność, wcale nie przekreślają szans na to, by zakwitło życie.

W 2012 roku podczas specjalnej misji (po raz pierwszy od 50 lat), dno Rowu zbadał znany reżyser filmowy James Cameron. Wybrał się tam w jednoosobowej łodzi podwodnej, a tuż po powrocie zdał relacje, a w których przyznał, że dno jest całkowicie puste i jałowe. Okazuje się jednak, że wystarczyło zejść kilka centymetrów głębiej, by zauważyć, że w Rowie Mariańskim występuję wysoki poziom aktywności mikrobiologicznej. Zadanie to udało się zrealizować zespołowi Ronnie Gluda, który wysłał do najgłębiej położonego miejsca w Rowie - Głębi Challengera (blisko 11 km pod poziomem morza) autonomiczne jednostki w celu pobrania próbek.

Już 20 cm pod powierzchnią dna Rowu, mimo trudnych warunków: brak światła, bardzo wysokie ciśnienie i brak pożywienia, kwitnie życie. – Bakterie radzą sobie nawet w bardzo ekstremalnych warunkach. Wyjątkiem będzie temperatura powyżej poziomu wrzenia – wyjaśniają naukowcy. Jeśli chodzi o pożywienie, jego źródłem jest to, co spada z powierzchni. W rowach oceanicznych takie opady są znacznie lepiej przechwytywane niż na dnie oceanicznym. Zespół dowodzony przez Ronniego Gluda porównał próbki pobrane z Rowu Mariańskiego wraz z tymi z dna oceanicznego i wyniki potwierdzają tę tezę: próbki pobrane z Głębi Challengera zawierały aż 10 razy więcej mikrobów, były one także bardzo aktywne.

 Źródło: BBC News, New Scientist