Nowe przepisy mają na celu „skuteczne i szybkie przywracanie zwierząt właścicielom w przypadku ich uniewinnienia lub umorzenia postępowania” – podaje komisja. To działanie mające na celu głównie ochronę praw hodowców.

– Obecnie można odebrać rolnikowi wszystkie zwierzęta, a on z tego żyje. To nie jest tak, że on trzyma je dla własnego hobby. I rolnicy upadają. Jak ktoś ma psa czy kota, jest z nim związany, odbiera się te zwierzęta. I wtedy zwierzęta cierpią i cierpią ich właściciele, a później latami tych zwierząt nie można odzyskać – mówił na posiedzeniu komisji poseł PSL-Kukiz’15 Jarosław Sachajko, przewodniczący komisji.

Sachajko przekonywał, że organizacje prozwierzęce odbierając zwierzęta właścicielom kierują się nie chęcią ochrony życia i zdrowia samych zwierząt, a raczej „walczą z hodowcami”.

Zgodnie z planowanymi zmianami, organizacje prozwierzęce, straż miejska lub policja, mogłyby odebrać zwierzęta – m.in. krzywdzone, przetrzymywane w skrajnie złych warunkach, głodzone czy chore – dopiero po uzyskaniu odpowiedniej decyzji od powiatowego lekarza weterynarii, w której stwierdziłby on zasadność takiej interwencji.

Aktywiści z fundacji VIVA! oraz OTOZ Animals podniosły alarm. W ich ocenie zmiana prawa praktycznie uniemożliwiłaby przeprowadzanie interwencji i odbieranie zwierząt właścicielom.

– Nowelizacja przewiduje, że sama procedura odbioru [zwierząt] będzie musiała być konsultowana z Powiatowym Lekarzem Weterynarii, który jest urzędem pracującym od poniedziałku do piątku w godzinach 8-15. Więc wyłącza się wszystkie interwencje w weekendy czy wieczorami. Zwierzę może konać, wszyscy mają na to patrzeć i nie mogą nic zrobić – mówi w rozmowie z TOK FM Michał Kazimierczak z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.

„Żadna organizacja prozwierzęca w Polsce nie będzie już mogła samodzielnie interweniować i nieść pomocy potrzebującym zwierzętom” - pisze DIOZ na Facebooku i dodaje, że projekt cieszy się dużym poparciem „przemysłu futrzarskiego i pseudorolników”.

Konieczność wcześniejszego uzyskania decyzji powiatowego lekarza weterynarii sprawi, że organizacje działające na rzecz ochrony zwierząt stracą też działający na ich korzyść element zaskoczenia. Wzrośnie prawdopodobieństwo, że właściciel podejrzany o niewłaściwą opiekę bądź maltretowanie zwierząt, zdoła ubiec działania fundacji lub ukryć dowody.

Zgodnie z planowaną nowelizacją, uprawnienia do odbierania zwierząt – także po decyzji lekarza weterynarii – będą mieli policjanci i strażnicy miejscy. Jednak obecne statystyki pokazują, że blisko 90 proc. interwencji związanych z ratowaniem zwierząt przeprowadzają organizacje pozarządowe.

Koalicja Dla Zwierząt zachęca do podpisania „petycji przeciwko zlikwidowaniu prawnej ochrony zwierząt w Polsce”. „Zbulwersowała mnie wiadomość o tym, że poseł Sachajko wraz z Parlamentarnym Zespołem ds. (...)Ochrony Praw Właścicieli Zwierząt(...) wraz z hodowcami zwierząt futerkowych i zaproszonymi na posiedzenie osobami skazanymi prawomocnymi wyrokami sądu za znęcanie nad zwierzętami chce doprowadzić do likwidacji obecnego systemu interweniowania i ratowania zwierząt, których życie jest zagrożone” – czytamy w petycji.

Sachajko na swoim profilu w mediach społecznościowych tłumaczy, że informacje podawane przez organizacje prozwierzęce są nieprawdziwe i atakuje „animalsów” twierdząc, że w rzeczywistości nie działają w obronie zwierząt. Poseł Kukiz’15 już wcześniej publikował doniesienia o rzekomych nielegalnych działaniach „animalsów”.

Petycję Koalicji Dla Zwierząt podpisało już przeszło 150 tys. osób.

 

Katarzyna Grzelak