Kilka dni temu świat obiegła wiadomość na temat odkrycia, jakiego dokonali rosyjscy badacze, którzy pobrali próbki ze znajdującego się blisko 4 km pod pokrywą lodu jeziora Wostok - Po odfiltrowaniu wszystkich zanieczyszczeń okazało się, że znalezione w jeziorze Wostok DNA bakterii nie pasuje do żadnych znanych organizmów. Określiliśmy tę formę życia jako nieznaną i niesklasyfikowaną - powiedział wówczas agencji Reuters Sergei Bułat z Instytutu Fizyki Jądrowej w Petersburgu. Okazało się jednak, że wyciąganie tak daleko idących wniosków, było przedwczesne. Potrzebne są kolejne badania, następne próbki. Przy wydobywaniu próbek wody spod 4 kilometrowej pokrywy lodu istnieje spore prawdopodobieństwo, że zostaną one zanieczyszczone podczas dokonywania odwiertów.
- Zanim posuniemy się do tego, by przekazywać takie informacje mediom, potrzebne są kolejne badania i więcej próbek czystej wody. W przypadku próbki, która była w tej chwili testowana, mamy do czynienia z wodą zanieczyszczoną w dużym stopniu naftą – powiedział  John Priscu z Montana State University w Bozeman, który poprowadził ekspedycję badawczą w celu pobrania próbek z podlodowcowego Jeziora Whillansa.

Sergei Bułat jednak twardo broni swojej wcześniejszej wypowiedzi. W rozmowie z „Nature” powiedział:
- Jesteśmy pewni, że to, co znaleźliśmy w próbkach pobranych z Jeziora Wostok, nie podlega żadnej dotychczasowej klasyfikacji. Wygląda na to, że mówimy o bakteriach, które jeszcze nie zostały odkryte.

Wladimir Korolow, szef laboratorium, które badało próbki, jest innego zdania:
- Owszem, odkryliśmy pewne okazy, jednak było ich niewiele i wszystkie bardzo zanieczyszczone.

Dlatego potrzebne będą kolejne odwierty, próbki i badania.

Źródło: Nature, LiveScience