Jednak słusznie możecie zapytać, dlaczego chcę pisać o jakieś francuskiej sieci jadłodajni? No coż, dla mnie podróżowanie to poznawanie miejsc, kultury, ludzi a także… kuchni. Przekonałam się, że za kuchnią francuską nie przepadam, jednak sieć jadłodajni Brasseries Flo trzeba choć raz odwiedzić i nie chodzi tu bynajmniej o jakieś wyjątkowe gotowanie, ani o to, co kelner przyniesie nam na talerzu. Cały urok tych niezwykłych jadłodajni dotyczy bowiem miejsc i wystroju lokalów.
Wszystko rozpoczyna się od pewnego Alzatczyka, Jean-Paol’a Bucher’a, który, spacerując ulicami Paryża, odkrywa w przejściu przy Petites-Ecuries, niezwykły lokal. Ulegając czarowi miejsca, decyduje się na jego kupno, remont i wreszcie otwarcie lokalu gastronomicznego. Brasserie Flo w krótkim czasie odnosi kolosalny sukces. I o co tyle hałasu? Otóż o to, Moi Drodzy, że dzięki niezwykłej pasji Alzatczyka, który już w latach 30. minionego wieku z uporem maniaka kupował i przywracał na nowo blask budynkom z przełomu XIX i XX wieku, przetrwały do dnia dzisiejszego prawdziwe perełki architektoniczne: dawny przystanek pocztowy, piękny pałac, kamienica, bar przy hotelu a nawet sala koncertowa.
Do najsławniejszych lokali tej sieci należą między innymi:
•    Brasserie Flo – budynek z 1901 r. ukryty w zapomnianym niemal pasażu, wyłożony dobrze znanym paryskim brukiem, w którego wnętrzu jeszcze dziś można poczuć alzackie klimaty;
•    Brasserie Bofinger – to lokal z drugiej połowy XIX w., w którym w 1864 r. zainstalowano, pierwszą w całym Paryżu, pompę do piwa. Pompę tę można podziwiać do dziś, podobnie, jak cały wspaniały wystrój tego miejsca: obrotowe drzwi, bogato zdobioną roślinnymi motywami kopułę ze szkła, drewniany bar czy szerokie schody o rdzawej poręczy;
•    La Coupole – to największa brasserie w Paryżu. O jej niepowtarzalny wystrój zadbali ojciec z synem, wspaniali architekci, Alphonse-Louis i Paul Solvet, którzy rozpoczęli pracę w 1927 r. Jest to jeden z najważniejszych punktów na mapie dzielnicy Montparnasse. Główna sala posiada oryginalny wystrój z epoki, zaś 16 imponujących filarów, podtrzymujących jej sufit, pomalowanych jest przez wybitnych malarzy, którzy w podzięce za darmowy posiłek ozdabiali kolumny;
•    Boeuf sur le Toil – to szalenie eleganckie i awangardowe miejsce, zaliczane do jednego z ulubionych lokali artystów, literatów i dandysów całej Europy. Tu bawili się miedzy innymi Jean Marais czy Jean Cocteau.
•    Vaudeville – jeśli wierzyć plotkom, częstą bywalczynią tego miejsca była Dama Kameliowa. Czy to prawda, trudno stwierdzić. Warto jednak zajrzeć tu choć na chwilę, by podziwiać marmury inkrustowane drewnem, grawerowane szkło, gzymsy i meble utrzymane w stylu art deco;
•    Julien – to niewątpliwie najbardziej kobieca paryska brasseries. Tu nie ma prostych linii, za to są same krzywizny i zaokrąglenia. Nad wszystkim unosi się duch art nouveau, a z szyb, luster i obrazów spoglądają na nas uwodzicielsko kobiece wizerunki, sygnowane przez Louisa Trezela, a wykonane na podstawie rysunków Alfonsa Muchy.

Tekst: Agnieszka Budo