Siłą - jeśli trzeba

Ze stołu, jeden po drugim, znika kilkanaście pieczołowicie przygotowanych przedmiotów. Miho Takahashi cierpliwie spełnia rolę modelki, a wokół niej uwijają się trzy osoby. Zakładają, przytrzymują, spinają, owijają, związują i rozwiązują kolejne paski i warstwy tkanin. Trwa to już 20 min i potrwa pewnie drugie tyle. Tak wygląda wymagająca sztuka zakładania kimona – tradycyjnego japońskiego stroju, który podbił świat.

Miho pochodzi z maleńkiej, liczącej ledwie 300 mieszkańców, wysepki w zatoce Matsushima w Japonii. Przyjechała do Polski uczyć japońskiego. Niektóre części kimona należały do jej prababci – na jednym z pasków są wyszyte inicjały.

– Za chwilę nastąpi moment, kiedy być może trzeba będzie użyć siły – mówi Monika, jedna z pomocniczek, uważnie owijając pas wokół Miho. Każda, nawet najmniejsza część stroju ma swoją nazwę. Siła w końcu nie zostaje użyta – pas, zwany obi, udaje się odpowiednio ciasno owinąć i wymodelować wokół Miho. Jeszcze tylko obwiązanie mniejszym paskiem – obijime, i gotowe. Można by też doczepić ozdobną broszkę obidome, ale nie jest ona obowiązkowym elementem stroju.

 

Figura prosta, geometryczna

Historia kimona (w tłumaczeniu to rzecz do noszenia) sięga XVIII w. Noszą je kobiety, mężczyźni i dzieci. Ten tradycyjny japoński strój ma wiele odmian. W rodzajach kimon można się pogubić – np. furisode noszą tylko kobiety niezamężne, kurotomesode to uroczysty ubiór dla mężatek, a iromuji nosi się na ceremoniach parzenia herbaty. Łączy je wszystkie krój w kształcie litery T, wycięcie z jednego kawałka tkaniny oraz użycie pasa obi. Męskie kimona są prostsze; noszą je np. zawodnicy sumo.

Celem skomplikowanej procedury zakładania kimona jest uzyskanie prostej linii od ramion do bioder – zamaskowanie krągłości, utworzenie czegoś w rodzaju geometrycznej figury. Prostej i estetycznej. Używa się więc wielu warstw materiału, a jeżeli potrzeba – maskuje się też biust.

 

Jak zakładać kimono? KROK PO KROKU >>>