Nie chciałyśmy poznawać wyspy w tłumie turystów. Dlatego wybrałyśmy się na nią na przełomie lutego i marca, czyli przed sezonem – i to jest nasz pierwszy patent na tańsze Bali. Temperatury oscylowały w granicach 26–30°C, a deszcz – mimo pory deszczowej – spadł dosłownie trzy razy w ciągu trzech tygodni.

 

1. Nie rozmieniaj się na drobne

–––––––––––––––––––––––––

Getty Images

Nietrudno tu zostać milionerem (1 mln rupii indonezyjskich to ok. 270 zł), ale też nie tak trudno przestać nim być. Jedną z pierwszych rzeczy, na których można trochę zaoszczędzić, jest wymiana walut. Można to zrobić jeszcze w Polsce. Jeżeli jednak zdecydujecie się na lokalny kantor, powinniście pamiętać, że w niektórych z nich za wyższy nominał otrzymacie korzystniejszy kurs. Zamiast dziesięciodolarówek lepiej więc przywieźć ze sobą banknoty studolarowe. I jeszcze jedno, pamiętajcie, że im nowszy rocznik dolarów, tym lepiej (te sprzed 2006 r. mogą nie zostać przyjęte).

 

 

2. Miej bazę wypadową

–––––––––––––––––––––––––

Getty Images

Na Bali trudno o transport publiczny, więc na dłuższych dystansach pozostają taksówki. Ich ceny są niższe niż w Polsce, ale jednak pozostawiają ślad w portfelu, np. za przejazd z miasta Seminyak do miasta Uluwatu zapłaciłyśmy ok. 100 zł. Bali jest na tyle niedużą wyspą, że z punktu wypadowego możesz zwiedzić ją całą. Na ulicach bez problemu znajdziesz organizatorów dziennych objazdówek, a ceny nie będą wysokie (200–300 tys. rupii, czyli 50–70 zł). Nieco taniej może być, jeśli o kierowcę zapytacie właściciela hotelu (40 zł).

 

3. Naciesz oczy

–––––––––––––––––––––––––

Getty Images

Położone w centrum wyspy Ubud to miasteczko pułapka! Mnóstwo tu klimatycznych knajpek, salonów spa, ale przede wszystkim artystów, których sztukę możecie podziwiać za darmo. Wystarczy zajrzeć na podwórka domów, gdzie niemal w każdym napotkacie twórcę przy pracy: będzie albo malował kolorowe obrazy, albo tworzył rzeźby czy też balijskie maski. Co więcej, prace można podziwiać bezpłatnie także w galeriach. A w przydrożnych warsztatach w okolicy Ubudu możecie zobaczyć lokalny dizajn: bogato zdobione szafy, łóżka, drzwi, lampy, ramy do obrazów. Raj dla pasjonatów urządzania wnętrz. A gdy zapragniecie odrobiny ochłody, możecie wskoczyć do basenu np. w jednym z barów. W Skinni Pizza & Pool Bar pluskałyśmy się w wodzie za 6 zł – tyle kosztowała mała kawa. Albo idźcie na masaż całego ciała za 100 tys. rupii, czyli ok. 27 zł.

 

 

4. Wypożycz rower lub skuter

–––––––––––––––––––––––––

Getty Images

Jazda skuterem to najwygodniejsza i najbardziej ekonomiczna forma zwiedzania wyspy (15–20 zł za dzień). My jednak chciałyśmy być jak Julia Roberts w filmie Jedz, módl się, kochaj kręconym na Bali, więc wypożyczyłyśmy rowery. Koszt: 10 zł za dzień. Wybrałyśmy się na wycieczkę do wioski Tegalalang. To tam są tarasy ryżowe, które trafiają na widokówki i Instagram. Deszcz, który spadł zaraz po tym, jak zeskoczyłyśmy z rowerów, odczytałyśmy jako nagrodę. Nie padało długo, ale wystarczyło, aby zieleń tarasów stała się jeszcze bardziej nasycona.

 

5. Daj się uwieść kucharzom

–––––––––––––––––––––––––

Getty Images

Bali jest pyszne. Smakuje owocami morza, tofu, mie goreng (smażonym makaronem), nasi goreng (smażonym ryżem) czy gado gado (sałatką z gotowanych na parze warzyw i jajek podanych z sosem orzechowym). To też soczyste mango, wszechobecny smoczy owoc i koktajle o magicznie brzmiących nazwach. Za obiad w restauracji zapłacicie ok. 60 tys. rupii (16 zł). Sporo zaoszczędzicie, jeśli turystyczną knajpę zamienicie na warung, czyli niewielką rodzinną jadłodajnię, w której obiad zjecie za jakieś 8 zł.

 

 

6. Targuj się

–––––––––––––––––––––––––

Getty Images

Na lokalnych marketach trzeba się targować, bo ceny podawane przez sprzedawców bywają zawrotne. By uniknąć nieporozumień podczas dobijania targu, warto włączyć kalkulator w smartfonie. Prawdziwą szkołę targowania się przeżyjecie na targu w Ubudzie. Jednego możecie być pewni: nie będziecie mieć problemu z zakupem pamiątek. Stoiska pełne są kadzidełek, pachnących mgiełek czy olejków do masażu, instrumentów muzycznych czy masek. Wszędzie kupicie batikowe tkaniny – w sklepach ich ceny są wysokie, ale na targu batikowe obrusy dostaniecie już za 20–30 zł. Oczywiście po targowaniu się. Podobnie jest z plecionymi torbami – 50 zł w butiku, a np. w okolicy świątyni Goa Gajah (Jaskini Słonia) kupiłyśmy w tej cenie dwie sztuki.

 

7. Śpij w pensjonacie

–––––––––––––––––––––––––

Getty Images

W internecie ogłasza się wiele rodzinnych pensjonatów (homestay, guesthouse). W trakcie tej podróży kilkakrotnie spałyśmy w bungalowach z basenami w standardzie (np. Uluwatu Jungle Villa, 60 zł/os.), ale to pobyt u rodziny w Ubudzie w Depa House wspominamy najlepiej. Już samo mieszkanie w tradycyjnym balijskim domu jest niezwykłym przeżyciem. Zamiast jednej bryły budynku z pokojami jest podwórze z kilkoma niewielkimi pawilonami wokół, które pełnią funkcje sypialni, salonu itd. Naszym „pokojem” był właśnie taki pawilon, gdzie z tarasu mogłyśmy podpatrywać codzienne rytuały gospodarzy: np. przygotowywanie ofiar dla bóstw. Za tydzień w Depa House zapłaciłyśmy ok. 190 zł/os. za nocleg ze śniadaniem. 

 

Tekst: Hanna Gadomska oraz Martyna Wasilewska