Samozwańcy

Mają głowy otwarte na świat, lubią podróżować i uczyć się. Podróżnicza pasja do tej pory doprowadziła ich m.in. do Maroka, francuskiej „dżungli” i na Kubę ogarniętą internetową rewolucją. 

Oto Reporterzy Samozwańcy -  Brian Dam, Anna Tomaśko i Patryk Michalski. Brian jest początkującym grafikiem, fotografem i operatorem kamery, Ania zajmuje się produkcją telewizyjną, a Patryk jako reporter pracuje w studenckiej telewizji Uniwerek.TV i Radiu Kampus.

Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Udowadniają, że nie trzeba pracować dla dużej korporacji, by tworzyć materiały, które poruszą świat, coś o nim powiedzą, a może nawet pomogą zmienić go na lepsze.

 

Scenariusze pisze rzeczywistość  

Jak to działa? - Najpierw rodzi się pomysł. Wybieramy kraj, miasto i jedziemy na miejsce. Przed wyjazdem mamy wstępny scenariusz, ale jesteśmy otwarci na to, co przyniesie rzeczywistość, bo ta planowania nie znosi.

Przekonali się o tym podczas ostatniego wyjazdu na Kubę. Do Hawany przylecieli w czasie wizyty papieża Franciszka. Chcieli zrobić dokument o tym, jak katoliccy Kubańczycy witają papieża, liczą na słowa wsparcia i czekają na przełom. Dla wielu mieszkańców wyspy ważniejszy od papieża okazał się.... internet. Dostępny dopiero od kilku miesięcy, tylko w wyznaczonych częściach miasta.

- Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy świadkami kubańskiej rewolucji internetowej. Codziennie widzieliśmy jak setki ludzi, bez względu na porę dnia i pogodę, przychodziło na plac, gdzie dostęp do wi-fi, kupuje się na kartki. Nasz wstępny scenariusz nie miał żadnego znaczenia, dlatego zrobiliśmy film o życiu w państwie policyjnym, w którym wolności można szukać wyłącznie online.

Nie ubarwiają świata. Głos oddają swoim bohaterom, historie opowiedziane ich ustami są najważniejsze. Z opowieści, które zebrali w Maroku powstał ich pierwszy film . To spowiedź młodych muzułmanów, kuszonych zachodnią wolnością, rozdartych między wiarą a uzależnieniem od haszyszu i seksu.

 

Bliżej bohatera

- Pracujemy bez statywu i wielkich telewizyjnych kamer, nagrywamy aparatem fotograficznym i iPhone’ami. Dzięki temu często udaje nam się być bliżej bohaterów, tworzyć bardziej intymną atmosferę.

Z obserwacji znad telefonów i aparatu powstał reportaż multimedialny z obozu dla uchodźców w Calais.

- To miejsce nazwane zostało „dżunglą”, między innymi ze względu na zachowania dziennikarzy i operatorów, którzy z ukrycia nagrywali uchodźców i imigrantów. Dziennikarze zaczęli kojarzyć się z sensacją. Nam udało się pokazać, że rozmowa może być formą terapii.

Zdjęcia, nagrania i spisane historie zamknęli w multimedialną opowieść o tym, jak wygląda życie ludzi, którzy szukają lepszego życia.

Wszystkie materiały Reporterów Samozwańców można znaleźć na Facebook.com/ReporterzySamozwancy