Rekordy pod względem liczby odwiedzin bije Venustempel w Amsterdamie. Najbogatsza na świecie kolekcja składa się z tysięcy fotografii i kilkuset eksponatów, których… można dotykać. Największym zainteresowaniem cieszy się zaciemniony pokój ze sporym zestawem zdjęć z najwyższej perwersyjnej półki. Czego tu nie ma! Sado-maso od początku istnienia fotografii aż do dzisiaj. Trudno jednak stwierdzić, czy bardziej podniecające, czy raczej rozczulające są mocne, erotyczne scenki sprzed stu lat, w których pozują panowie z fantazyjnie zakręconymi wąsami. Również nieme filmiki wywołują uśmiech. W sali kulinarnej kuszą biuściaste torty, ciasta w kształcie penisów i organów damskich. Ale uwaga! To muzeum, w którym na każdym kroku może się zdarzyć coś nieoczekiwanego. Człowiek wygodnie usiądzie, zagapi się na pornola, a tu nagle krzesło zaczyna pod nim wibrować albo wystająca ze ściany pupa wydaje dźwięk. Dość bezpiecznie jest w działach historycznych, gdzie obrazy i figurki raczej niczym nie zadziwią.

W Amsterdamie są dwa muzea poświęcone życiu płciowemu: Świątynia Wenus właśnie (Venustempel) i Muzeum Erotyki. O ile w pierwszym nie liczyłam na subtelności, to w drugim spodziewałam się artystycznego przedstawienia tej sfery życia. Nic z tych rzeczy! W obu autorzy ekspozycji postawili na perwersję, lubieżność i wyuzdanie. Na upartego za sztukę można uznać tylko sprośne rysunki Johna Lennona.

Na świecie nie ma zbyt wielu muzeów seksu. Choć jedno z największych mieści się w Nowym Jorku, to i tak prym wiedzie Europa. Wyjątkową fantazją wykazał się były nauczyciel historii Sigurpur Hjartarson, który w Húsavík stworzył Islandzkie Muzeum Penisa. Placówka cieszy się sporym powodzeniem wśród młodzieży. Obok 235 penisów ssaków żyjących na Islandii w gablotach wystawiono też przyrodzenia elfów, trolli i morskich potworów.

Największą atrakcją Muzeum Erotyki w Sankt Petersburgu jest pływający w formalinie penis samego Rasputina. Właściciel muzeum kupił go w paryskim antykwariacie za 8 tys. dolarów. Członek słynnego rosyjskiego rozpustnika oddała do antykwariatu jego córka, której zabrakło środków do życia. Gdyby Rasputin żył, zapewne zwiedziłby Muzeum Urządzeń Erotycznych w Pradze, wyklęte przez jej mieszkańców zaraz po jego otwarciu. Jest w nim wszystko, co człowiek przez ostatnie 200 lat wymyślił, by urozmaicić sobie seks. Albo – żeby się go pozbawić. Z 1915 r. pochodzi wiktoriańskie urządzenie, które uniemożliwiało masturbację młodzieńcom. Aparat zakładano chłopcom – wiadomo gdzie – przed snem. Jeśli dochodziło do erekcji, sygnał biegł drucikami do sypialni rodziców, zaś mama przybiegała do syna i... dawała mu klapsa. Eksponaty w muzeach seksu bywają sztuką, ale też nie brakuje w nich kiczu i zwykłego rzemiosła. W końcu nie każdy jest artystą. Także w łóżku.
 

Najciekawsze Muzea Seksu