Choć potocznie bywa nazywany zamkiem, nigdy nie pełnił funkcji obronnych. Zbudował go pod koniec XIX w. Franz Hubert von Tiele-Winckler, syn niezbyt bogatego porucznika i dziedziczki olbrzymiej fortuny. Państwo von Tiele-Wincklerowie mieli, oprócz fabryk i kopalni, także 33 posiadłości ziemskie. Do pełni szczęścia brakowało im tylko hrabiowskich tytułów i okazałej siedziby.

Niewielki pałac w Mosznej nie spełniał oczekiwań rodu. Kiedy rezydencja spłonęła, Franz Hubert zaczął realizować swoje marzenia. Prace budowlane, których efektem jest bajkowy zamek z oranżerią, rozpoczęto w 1896 r. Franz kazał ozdobić budowlę 99 wieżami, tyle bowiem posiadał majątków. Gdyby miał ich sto, musiałby utrzymywać garnizon wojska. Hrabia (tytuł uzyskał w 1895 r.) wolał wydawać pieniądze na zaspokojenie własnych potrzeb. Franz Hubert robił wszystko, aby tylko ściągnąć do Mosznej cesarza. W parku stworzył sieć kanałów, polecił poprowadzić linię kolejową łączącą Mosznę z resztą świata.



W 1911 r. cesarz Wilhelm II odwiedził posiadłość Wincklerów. Rok później uczestniczył w wielkim polowaniu w Mosznej, podczas którego ustrzelono 2 839 sztuk zwierzyny. Królem polowania został oczywiście sam cesarz. Podobno pewnego wieczora stanął w oknie swego apartamentu i zapytał hrabiego Franza Huberta:
– Jak ci się udało tak szybko zbudować taki pałac?
– Panie, pomógł mi szatan – odpowiedział hrabia i koło zamkowej kaplicy kazał postawić fi gurę diabła. Do dziś w oranżerii stoi wypchany muflon, który pamięta czasy wielkich polowań.

Opowieści z Mosznej pełne są duchów i mrożących krew w żyłach wydarzeń. Jedna z nich jest związana z angielską guwernantką, która prosiła, by po śmierci mogła spocząć na wyspie, w ojczystym kraju. Tymczasem Wincklerowie pochowali ją na wyspie, ale w pałacowym parku. Od tamtej pory straszy. Więcej problemów nastręcza jednak duch służącej-samobójczyni. Legenda mówi, że antenat właścicieli pasjami uwodził służące. Jedna z nich zaszła w ciążę, a gdy arystokrata odmówił uznania dziecka, z rozpaczy powiesiła się w parku. Nie wiadomo, ile prawdy jest w legendzie. Winckler, o którym mowa, podobno nie mógł mieć dzieci. Ale czymże byłby zamek bez duchów i mrocznych opowieści?

Moszna jest wymarzonym miejscem wypoczynku. W zamku o powierzchni 8 tys. metrów kwadratowych mieści się Centrum Leczenia Nerwic. Kawiarnia i pokoje hotelowe są dostępne dla wszystkich. Najładniejsze są dwa apartamenty Biały i Czarny, z sypialniami oddzielonymi ażurową ścianą. Marmurowe łazienki i niewiarygodnie potężne prysznice pamiętają Wincklerów. W maju, podczas Święta Kwitnących Azalii, w pałacu odbywają się koncerty muzyki poważnej.

Ponad stuhektarowy park w Mosznej to także dzieło sztuki samo w sobie. Przecinają go wspaniałe aleje: dębów czerwonych, kasztanowców i lip, które zaczynają się przy potężnych bramach (jednej pilnują figury gladiatorów). Aleje prowadzą w świat bujnej roślinności, kanałów, po których niegdyś pływały łódki, i przerzuconych nad nimi uroczych mostków. Wzdłuż kanałów rosną azalie i różaneczniki w kilku barwnych odmianach. Park, zgodnie z założeniami projektantów, ma charakter krajobrazowy. Pozbawiony ścisłych granic łączy się z otaczającymi go polami, łąkami i lasem. Jest prawdziwą oazą spokoju. Niektórzy twierdzą, że idylliczny nastrój psuje sama nazwa „Moszna”. Spieszymy więc wyjaśnić, że prawdopodobnie pochodzi od mieszkającej tu w XIV w. rodziny Moschinów.

Choć najlepszym środkiem transportu do pałacu w Mosznej jest samochód, to w weekendy lub podczas Święta Kwitnących Azalii trudno znaleźć wolne miejsce na parkingu. Dlatego warto przesiąść się na rower i odbyć ciekawą wycieczkę z Krapkowic lub Strzeleczek. Mosznę i jej okolice oplatają znakowane ścieżki rowerowe, można również tanio wypożyczyć bicykle.


Stadnina leżąca przy pałacu organizuje dwu- i czterodniowe rajdy konne. Ten rodzaj zwiedzania najbardziej oddaje atmosferę dawnych czasów. Dobrą okazją do poznania historii regionu jest wędrówka Szlakiem Cysterskim. Dolnośląski odcinek europejskiego szlaku biegnie na wschód od Mosznej i wiedzie przez malownicze opactwa w Jemielnicy, Bojkowie i Rudach. Spośród zabytków Opolszczyzny na uwagę zasługują także: renesansowy zamek szlachecki w Krapkowicach, reprezentujący ten sam styl czteroskrzydłowy zamek w Łące Prudnickiej oraz rezydencja Oppersdorfów w Głogówku.

Jednym z ciekawszych miast regionu jest Biała, szczycąca się średniowieczną zabudową, którą otaczają częściowo zachowane gotyckie mury obronne. W Białej znajduje się także unikatowy cmentarz żydowski. Z trzech tysięcy nagrobków ocalało dziewięćset, te najstarsze pochodzą z XVIII w. Nekropolia jest pięknie położona i pełna zadumy. Gwarno jest natomiast na Biskupiej Kopie – najwyższym szczycie Gór Opawskich, przez który przebiega granica polsko-czeska. Na górę można wjechać rowerem, widoki od strony drogi z Pokrzywnej rekompensują związane z tym trudy. Park Krajobrazowy Gór Opawskich rozciąga się niespełna 20 km na południowy zachód od Mosznej.

 

 

  • Moszna leży na starym szlaku komunikacyjnym łączącym Prudnik z Krapkowicami.
  • Zwiedzanie zamku odbywa się w grupach 10-osobowych z przewodnikiem
    (dorośli – 5 zł, dzieci do lat 15–3 zł), można oglądać tylko sale reprezentacyjne we wschodniej części budowli. Rezerwacja telefoniczna: 077 466 84 18, 466 84 63, 466 96 79.
  • Nocleg w zabytkowych wnętrzach kosztuje 105–160 zł, w zależności od standardu pokoju. Nieco droższe są prywatne pobyty lecznicze. www.moszna-zamek.pl