Ania Mochnacka i Jon Barrett - organizatorzy i uczestnicy wyprawy Do Domu Okrężną Drogą - po 329 dniach w podróży i pokonaniu ponad 37 tys. km, wrócili do domu.

Swoją podróż rozpoczęli w styczniu 2015 roku w Turcji, skąd autostopem przemierzyli Iran, kraje Azji Środkowej (Turkmenistan, Uzbekistan, Tadżykistan, Kirgistan i Kazachstan), Chiny, Mongolię, Rosję i przez kraje nadbałtyckie wrócili do Polski.

 

Sztafeta kulturowa

Ich wyprawa miała na celu nie tylko podróż z Turcji do Europy okrężną drogą. Para chciała się przede wszystkim nauczyć czegoś nowego w każdym odwiedzonym kraju i wiedzę tę przekazać mieszkańcom kolejnego państwa, aby ci którzy sami nie mogą podróżować (ze względów politycznych lub ekonomicznych) mieli możliwość poznania otaczającego ich świata.

W tak zwanym projekcie Sztafety Kulturowej udział wzięli mieszkańcy wszystkich odwiedzonych krajów. Ania i Jon mieli możliwość nauczenia się m.in. jak przyrządzać narodowe potrawy Tadżykistanu, Uzbekistanu czy Kazachstanu, jak warzyć kwas chlebowy oraz jak grać w tradycyjny mongolski Szagaj i azjatycką grę Mankala. Od siebie podróżnicy dodali m.in. recepturę na polskie pierogi czy brytyjski Yorkshire pudding, aby ich gospodarze także nauczyli się czegoś ciekawego o kulturach europejskich. 

- Mamy świadomość, że nasz projekt świata nie zmienił, ale czujemy również, że był bardzo potrzebny szczególnie w państwach, które są bardzo zamknięte na świat zewnętrzny, m.in. Iran, Tadżykistan czy nawet Chiny, gdzie wiedza ludzi o innych krajach jest bardzo mała.  Mamy także poczucie, że w każdej rodzinie zrobiliśmy coś pozytywnego i otworzyliśmy im maleńkie okno na inny świat.  Jeśli choć w niewielkim stopniu udowodniliśmy, że ludzie mieszkający po drugiej stronie granicy również potrafią być fascynujący i „ludzcy”, to mamy powód do dumy - opowiadają Ania i Jon.

 

Długa droga

W czasie trwania podróży, Ania i Jon przejechali autostopem wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego,  pokonali pustynie Kara-kum, Kyzył-kum oraz Gobi, zawitali do najwyżej położonej wioski w Górskim Badachszanie, przemierzyli Góry Tien-szan, Płaskowyż Tybetański oraz stepy Kazachstanu, a na koniec zmierzyli się z syberyjskim mrozem i pieszo przekroczyli granicę między Europą i Azją w Górach Ural.

Czy było ciężko? I tak i nie.

- Oczywiście wyruszając w tak długą podróż musieliśmy stawić czoła własnym słabościom. Sporo odwagi wymagało od nas także rzucenie stałej pracy i sprzedanie wszystkich naszych rzeczy, ale już na miejscu w Azji cały strach minął a jego miejsce zajęła fascynacja drugim człowiekiem. W Azji bardzo łatwo łapie się stopa. Ludzie są bardzo gościnni i pomocni, więc zdarzało nam się być zaproszonymi do czyjegoś domu, na wesele, czy nawet przyjętymi, jako oficjalni goście, przez wójta w wiosce w Tadżykistanie. Podczas naszej 11-miesięcznej podróży spotkało nas naprawdę mnóstwo przygód.

Wszystkich ciekawych świata zapraszamy na ich bloga hitchhikershandbook.com  oraz na jedno ze spotkań podróżniczych i slajdowisk, które rozpoczną się już w lutym w całej Polsce.