Jazda na rowerze to przede wszystkim wielka przyjemność. Na dodatek tania, całkowicie przyjazna środowisku i pozwalająca na spokojne podziwianie pięknych widoków. Rower w sposób idealny nadaje się do uprawiania turystyki i krajoznawstwa: umożliwia szybsze niż przy wędrówce pieszej przemieszczanie się, na bagażniku rowerowym łatwo można przewieźć niezbędny sprzęt, dostępne są dla nas drogi i ścieżki, których nie przejedziemy samochodem – pisze w przedmowie do książki Szkoła turystyki rowerowej Waldemar Wieczorkowski, przewodniczący Komisji Turystyki Kolarskiej PTTK.
Ostatnio odkryli to włodarze wielu polskich miast i gmin. W Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu zbudowano liczne ścieżki rowerowe. W gminach wiejskich poprowadzono szlaki przez piękne i dzikie okolice. Na trasach pojawiły się przyjazne dla rowerzystów schroniska i gospodarstwa agroturystyczne.
Czysta przyjemność. A przy tym zdrowa. Regularna jazda na rowerze poprawia sen i nastrój, pozwala na zrzucenie nadwagi, obniża ciśnienie. Jest doskonałym sposobem na kłopoty z kolanami. Staw pracuje w najszerszym zakresie, jest lepiej ukrwiony i szybciej się regeneruje. A zatem: na rower! Ale jaki?
NA CZYM JEŹDZIĆ?

Żeby poczuć frajdę z jazdy na rowerze, nie trzeba mieć nowego, szykownego bicykla. Na początek można wyciągnąć z piwnicy czy garażu przyjaciela sprzed lat. Jeśli jednak zardzewiał już na tyle, że pedały nie chcą się kręcić, a my chcemy mieć porządny, nowy rower, trzeba przygotować się na wydatek od 1000 zł w górę.
Od 1000 do 1500 zł kosztuje przyzwoity rower trekkingowy, który jest najbardziej uniwersalnym modelem. Sprawdza się i przy dojeździe do pracy, i podczas dalszych wypraw. Dobrze konserwowany może służyć latami. Porządne rowery górskie kosztują od 1700 zł. Jazda na nich jest jednak mniej wygodna niż na „trekkingu”, bo wymusza sportową, bardziej pochyloną sylwetkę. Umożliwia za to pokonywanie nawet bardzo stromych podjazdów. Z kolei dla osób, które większość czasu na dwóch kółkach zamierzają spędzić w mieście, najlepsze są tzw. holendry. Nowy rower tego typu kosztuje ok. 2000 zł. Na rynku są też dostępne używane, bardzo tanie modele (nawet za 300 zł).
CO DOKUPIĆ DO ROWERU?
Do jazdy na rowerze niezbędny jest kask. Wydać na niego trzeba od 100 do 250 zł. Bardzo przydają się rękawiczki, które chronią skórę dłoni przed zdarciem (para z krótkimi palcami od 50 zł). Warto też wypróbować kolarskie spodenki, tzw. pampersy. W kroku bez szwów jest specjalna miękka wkładka, która chroni intymne części ciała. Na przyzwoite „pampersy” trzeba wydać ok. 100 zł.
Nie musisz kupować drogich oddychających koszulek i nieprzemakalnych, wiatroszczelnych kurtek. Na wycieczki wystarczy zwykłe sportowe ubranie. Podczas dłuższych wypraw przydają się sakwy zakładane na tylny bagażnik (lepszej jakości kosztują od 200 zł).

NA JAKI SZLAK?

Na pewno nie należy rowerowej przygody zaczynać od długich i górzystych tras. Pierwsze trasy nie powinny mieć więcej niż 40 km. Bardziej zaawansowana jazda na rowerze poza asfaltami i ścieżkami rowerowymi wymaga i umiejętności technicznych, i „pary” w nogach. Jedno i drugie przychodzi z czasem, w miarę pokonywania kilometrów.



RAJDY I SPOŁECZNOŚCI ROWEROWE

Ci, którzy szukają chętnych na wspólną wyprawę lub też chcą przyłączyć się do zorganizowanego rajdu, powinni koniecznie zajrzeć na listę dyskusyjną pl.rec.rowery. Tam spotkają przyjazną społeczność cyklistów, gotową pomóc i chętną do odpowiedzi na najtrudniejsze nawet pytania. Z kolei listę rajdów, na które można się zapisać, łatwo znajdziemy na stronie: wyprawy21.cykloid. pl/index.php. Warto jeszcze zajrzeć na www.wrower.pl/forum
Na wakacje na dwóch kółkach można także wybrać się za pośrednictwem specjalistycznego biura podróży. Godne polecenia są: wagabunda.com oraz www.wyprawyrowerowe.pl TRASY DLA POCZĄTKUJĄCYCH
1. Kampinoski Szlak Rowerowy

Puszcza Kampinoska – las pełen wydm i bagien – zachowała się na skraju Warszawy. Dookoła całego lasu wiedzie Kampinoski Szlak Rowerowy. Trasa zaczyna się i kończy w Wólce Węglowej. Jeśli drogę skrócimy żółtym szlakiem łącznikowym z Mariewa przez Truskaw do  Palmir, a potem znów zielonym do Wólki, będziemy mieli do pokonania ok. 42 km. Przejechanie całego Kampinoskiego Szlaku Rowerowego, długości 144,5 km, zajmuje 2–3 dni. Jeśli zmęczymy się, zawsze możemy się zatrzymać w którejś z kampinoskich miejscowości i tam przenocować. www.kampinowska.waw.pl 2. Bory Tucholskie
Zakątek Polski rozciągający się między Gdańskiem a Bydgoszczą to świeże leśne powietrze, bogactwo malowniczo położonych niewielkich oczek wodnych i ciekawostek, a także cisza i niewielu turystów. W Tucholi zaczyna się czarny szlak rowerowy długości 115 km. Jego atrakcją jest XIX-wieczny akwedukt w Fojutowie, gdzie dołem płynie Czerska Struga, a 9 metrów wyżej – Wielki Kanał Brdy. Cała trasa kończy się w Bachorzu. Szczegóły w internecie na stronie:
www.park.borytucholskie.info 3. Podlaski Szlak Bociani
Północno-wschodnia Polska przyciąga miłośników przyrody. Podlaski Szlak Bociani, oznakowany czerwonymi szlakami PTTK, łączy cztery słynne parki narodowe: Białowieski, Wigierski, Narwiański i Biebrzański. Po drodze są także tradycyjne drewniane wsie, gdzie ludzie siedząc na ławeczkach rozmawiają ze sobą białoruską gwarą. Cały szlak ma długość 206 km. Nie spiesząc się, można go pokonać w 4 dni. Ci, co nie mają tyle czasu, mogą wybrać fragment trasy. Jej szczegółowy opis można znaleźć np. na www.wrotapodlasia.pl lub w Atlasie znakowanych szlaków rowerowych. Województwo podlaskie wydawnictwa BiK.
TRASY DLA ŚREDNIOZAAWANSOWANYCH
1. Szlak Orlich Gniazd
Rowerowy Szlak Orlich Gniazd na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej wiedzie wśród zamków i skalnych ostańców. Zaczyna się w Krakowie i po 188 km kończy w Częstochowie. Całość oczywiście da się podzielić na mniejsze odcinki, a korzystając z mapy turystycznej, można opracować własne warianty – np. odwiedzając jedynie podkrakowskie dolinki. Właśnie w dolinkach można rozsmakować się w „rowerowaniu”. Doliną Kluczwody przejedzie nawet ten, kto na rowerze nie spędził ani minuty przez ostatnich kilka lat.
Za to Dolina Będkowska może okazać się technicznie i kondycyjnie trudna również dla zaprawionego cyklisty.
2. Sudecka Trasa Kogeneracji
Trasa w postaci pętli długości 50 km prowadzi po polskich Górach Izerskich i czeskich partiach Karkonoszy. Zaczyna się i kończy w Szklarskiej Porębie. Biegnie głównie szutrowymi lub asfaltowymi drogami, miejscami występują ostre podjazdy. Granicę przekracza w Jakuszycach. Po polskiej stronie oznakowana została przez Stowarzyszenie Cyklistów, po czeskiej – biegnie tamtejszą trasą 2 i 2A. Po drodze warto zobaczyć czeskie Wodospady Mumlavy i polską, nieczynną już kopalnię kwarcu „Stanisław” – najwyżej położoną w naszym kraju. 3. Bornholm
Na swoje pierwsze rowerowe wakacje najlepiej wybrać się na należącą do Danii bałtycką wyspę Bornholm. Północ wyspy jest bardziej pofałdowana, południe – raczej płaskie. Tamtejsze szlaki rowerowe mają więc różny stopień trudności. Wszystkie są oznakowane zielonymi tablicami z napisem Cykelvej i zapewniają turystom naprawdę piękne widoki. Wielbiciele bornholmskiego „pedałowania” (ich opinie można znaleźć  np. na stronie www.bornholm.strona.pl) za najpiękniejszy uznają 35-kilometrowy szlak północnym wybrzeżem wyspy z Allinge przez Gudhjem do Svaneke. TRASY DLA ZAAWANSOWANYCH
1. Dunajski Szlak Rowerowy
(Danube Cycle Way)

Szlak ma 1 350 km długości i wiedzie przez cztery kraje. Pokonując dziennie od 26 do 106 km (zależnie od trudności trasy i liczby obiektów wartych zwiedzenia), całą trasę można przejechać w 20 dni. Zaczyna się w Donaueschingen w Niemczech, potem mija Ratyzbonę, austriacki Linz i Wiedeń, słowacką Bratysławę, a kończy się w węgierskim Budapeszcie. Można oczywiście przejechać tylko wybrany fragment szlaku. Trasa jest dość popularna i po drodze spotyka się rowerzystów z licznych krajów. Często odchodzi od brzegu Dunaju, by przedrzeć się przez lasy, pola i urocze małe miasteczka. Szlak jest spokojny, niezbyt trudny, ale też ciekawy. 2. Magistrala Rowerowa Słowacki Kras
Trasa tworzy dużą pętlę przechodzącą przez najpiękniejsze części Słowackiego Krasu. Oznakowana jest kolorem czerwonym i ma długość 197 km. Do głównych atrakcji należą jaskinie Domica i Gombasecka, dwór w Betliarze oraz Doliny Zadielska i Hajska. Na trasę można ruszyć z Gemerskiej Horki lub Plesiveca.
TRASY DLA BARDZO ZAAWANSOWANYCH
1. Dookoła Morza Czarnego

Grupka zapaleńców z Tych opisuje na stronie www.wrower.pl, jak pokonała 7000 km wokół Morza Czarnego w 55 dni. Przejechali przez 8 krajów, dziesięciokrotnie przekroczyli wysokość 2000 m .p.m., zdobyli kilka gór, w tym najwyższy szczyt Kaukazu Elbrus (5 642 m n.p.m.) oraz dwa szczyty w Górach Fogaraskich – najwyższych górach Rumunii. W czasie drogi odnotowali 60-stopniową różnicę temperatur (od –15 do +45OC). 2. Canning Stock Route w Australii
Jedna z najbardziej ekstremalnych tras na świecie, trudna do pokonania nawet samochodem, liczy 2100 km i wiedzie przez pustynie Australii. Powstała na początku XX wieku. W większości z obecnych na tej trasie studni (wyznaczono ich 51) nie ma dziś wody. Do tej pory rowerem przejechał ją tylko jeden człowiek: Jakub Postrzygacz. Zajęło mu to 33 dni. Za wyczyn został uhonorowany nagrodami Kolos i Traveler. Kto będzie następny?

W KSIĘGARNI
Aby zaplanować ciekawą wycieczkę, najprościej będzie zajrzeć do księgarni i poszukać przewodników oraz map rowerowych. Całą serię przewodników dla cyklistów oferuje wydawnictwo Pascal (np. Mazury na rowerze, Pomorze i Bornholm na rowerze, Czechy na rowerze). Mniejsi, czasem lokalni wydawcy publikują szczegółowe mapy i atlasy. Top Mapa specjalizuje się w wydawnictwach o Wielkopolsce (wydała np. Nadwarciański Szlak Rowerowy i Transwielkopolską Trasę Rowerową). Pokaęny Rowerowy Atlas Okolic Warszawy to z kolei edycja Carta Blanca. Zaś wydawnictwo BiK opublikowało serię Atlasów znakowanych szlaków rowerowych dla każdego województwa. Dobre księgarnie turystyczne mają oddzielne stoisko z mapami i mapami rowerowymi.

WYWIAD
Magdalena Cielecka

Na rowerze można pojechać wszędzie. Rower jest niemal nieodłącznym towarzyszem Janusza Onyszkiewicza. Z zamiłowania do bicykla znana jest też Paulina Holtz, Anna Popek i Magdalena Cielecka.
Jakub Karp: Czy jazda na rowerze jest Twoją pasją?

Magdalena Cielecka: Trudno mówić o pasji. Rower towarzyszy mi od dziecka. Jednak kiedyś jazda na rowerze była dla mnie koniecznością, a nie przyjemnością. Mieszkałam na wsi i rower był podstawowym środkiem komunikacji. I może właśnie dlatego tak lubię jeździć.

No właśnie, w dorosłym życiu nie zrezygnowałaś z dwóch kółek.

Nie. Teraz jazda to wyłącznie przyjemność. Mam rower miejski, tzw. holendra. W sezonie jeżdżę na nim zawsze, gdy pozwala na to pogoda. Czasem wypuszczam się na Kabaty czy do Powsina, ale żeby tam trafić, trzeba niestety kawał drogi jechać po niezbyt ciekawych okolicach.
Codziennie, a więc i do pracy, i do kawiarni?
Zgadza się. Na rowerze można pojechać wszędzie, niemal na każde spotkanie. Przeszkodą nie są dla mnie ani wysokie obcasy, ani sukienka. A mój rower jest bardzo wygodny, podróżuje się na nim jak na kanapie. Zauważam też, że coraz więcej moich znajomych ma odwagę jeździć rowerem po mieście. Zapanowała swoista moda.
No właśnie – odwaga. Trzeba ją mieć, żeby poruszać się po Warszawie na rowerze. A Ty wybierasz chodnik czy ścieżki rowerowe?

Jazda po chodniku jest niebezpieczna ze względu na przechodniów, zresztą niezgodna z przepisami. Z kolei ścieżki rowerowe to fikcja w tym mieście. Dlatego jeżdżę po prostu po ulicach.