Jak rozpalić ognisko bez zapałek, jak znaleźć i pokonać bród, co zrobić, gdy jest się świadkiem wypadku, pożaru, gdy samemu jest się rannym, co robić w razie ukąszenia przez żmiję czy szerszenia, jak przewidzieć pogodę i jak odnaleźć drogę w lesie – to tylko część umiejętności poznawanych na szkołach surwiwalu, a które mogą okazać się przydatne nawet na weekendowej wycieczce.  Idealnym miejscem na takie kursy są Bieszczady – wystarczająco bezludne, wspaniale zalesione, poprzecinane rzekami i strumieniami. Tutaj kilkugodzinny marsz na orientację z użyciem mapy, kompasu, poprowadzony też nocą, będzie przygodą pamiętaną przez lata. Organizatorzy, aby podnieść atrakcyjność wyprawy, zatrudniają niekiedy jako instruktorów byłych żołnierzy jednostek specjalnych takich jak GROM. Uczą oni podstaw samoobrony, strzelectwa, posługiwania się sprzętem wspinaczkowym w parku linowym. Chętni mogą też wykupić przejażdżki quadami, amfibiami, wozami terenowymi albo szybkim pontonem Zodiac po Zalewie Solińskim. No to w drogę: Pięciodniowy kurs dla młodzieży w Agencji Turystycznej Bieszczady Adventure kosztuje 320 zł. Rejs Zodiakiem, przejażdżka quadem albo lot szybowcem to koszty rzędu kilkudziesięciu złotych.