W górach zima. Ale tu aż się chce przysiąść na krzesłach wystawianych właśnie z kafejki. Słońce grzeje. Koc z polaru przewieszony przez oparcie fotela skusi zmarzluchów. Robię przystanek na kawę z widokiem na ośnieżone szczyty. Jestem w centrum miasta, ale jeśli zechcę, za pół godziny mogę wpinać się w narty na Nordkette – przy górnej stacji kolejki linowej. I to jest między innymi piękno Innsbrucka. Może nawet w mniej niż pół godziny. A do tego obejdzie się bez prywatnych helikopterów i vip-owskich tricków. Naziemna kolej linowa Hungerburg wywiezie każdego na wysokość 860 m n. p. m. (No chyba, że zechce zrobić przystanek w górskim zoo i wysiąść wcześniej - na 750 m n. p. m. Ale o  zoo za chwilę)
Z Hungerburg – której należą się jeszcze dwa słowa, bo to architektoniczne cudo, zaprojektowane przez Zahę Hadid, (tak samo jak skocznia Bergisel w Innsbrucku) Zaha Hadid jest jedyną kobietą, którą wyróżniono nagrodą Pritzkera, najwyższym laurem architektów. Z kolejki przesiadam się do wiszącego wagonika Seegruben, który wwozi mnie na 1905 m n.p.m. – do głównej stacji ośrodka, ale ja chcę jeszcze wyżej, na szczyt. Przechodzę do kolejnego – Hafelekar i za kilka chwil jestem na 2256 m. n.p.m. Można wdrapać się jeszcze kawałeczek w górę, pod drewniany krzyż. Kilka minut wysiłku, ale dla tego widoku warto. Okoliczne lodowce, panorama miasta z błyszczącym na srebrno zakolem rzeki Inn, czyste piękno.

fot. Monika Berkowska

W kwietniu na szczyt Nordkette planowane są sztafetowe zawody VOWA-PORSCHE Nordkette Quartett. Rowerzyści górscy, narciarze, fani freeski, downhillowcy tworzą drużyny, które mają do pokonania około 700 metrów przewyższenia, start z Hungerburg. Można dołączyć do powstającego teamu, chętni skrzykują się na facebooku: facebook.com/NordketteQuartett. Kusi mnie to, przyznaję. Trasa jest stroma jak diabli, miejscami dochodzi do 70 procent nachylenia. Na takich zawodach można się dziko zmęczyć. Ale spora dawka dzikości, to też mijany w drodze pod górę ogród zoologiczny. W Alpenzoo w Innsbrucku żyje przeszło dwa tys. zwierząt, z czego 150 rodzajów w swoim naturalnym otoczeniu. Ponoć żaden inny ogród zoologiczny nie gości tylu różnego rodzaju zwierząt pochodzących z alpejskich terenów. Nie byłam, sprawdziłam za to: jeśli ktoś chce podjechać tam samochodem najlepiej żeby kupił od razu bilet kombi. Na przejazd, wstęp i bezpłatne parkowanie w garażu Citygarage. Do zoo można też dotrzeć autobusem z głównego przystanku w centrum miasta Marktplatz.

Maria-Theresien-Straße (fot. Shutterstock)

No właśnie, centrum Innsbrucka. Kogo nie zapytać, odpowie ci, że Maria-Theresien-Straße to najważniejsza ulica w mieście. Klimatyczna, gotyckie i barokowe fasady budynków pochodzą głównie z XVI wieku, Zachwycają mnie charakterystyczne altanki i przejścia pod arkadami pobliskiej Herzog-Friedrich-Straße to nią dochodzę do budynku, na który mówią tu Złoty Dach. Prawdę mówiąc jest pozłacany, ale przyznaję robi wrażenie. Wykusz, na którego pokrycie zużyto 2657 pozłacanych miedzianych gontów zamówił Cesarz Maximilian z okazji swojego ślubu z Włoszką Biancą Marią Sforzą. O związku i Innsbrucku mówiono wtedy w całej Europie.

Złoty dach (fot. Shutterstock)

Tuż obok wypatruję kawiarenkę Amorino, czekoladkom w papierku z amorkiem nie potrafię się oprzeć. Tartufi, moje ulubione, kupuję! Zaraz, przecież jestem w Austrii, czekoladowy tort Sachera powstał co prawda w Wiedniu, ale tu też go na pewno spróbuję. Cafe Sacher znajduję tuż obok, w bramie prowadzącej do dawnej rezydencji Habsburgów – Hofburgu. Można go zwiedzać z przewodnikiem, nie mam tyle czasu, weszłam do jednej tylko komnaty. Przeogromnej balowej sali. Sufit pokryty jest malowidłami, na ścianach portret przy portrecie. To cesarzowa Maria Teresa zażyczyła sobie, by zawisły tu wizerunki jej potomków. Sama miała 16 dzieci, są i wnuki. Kiedy stanie się pośrodku i powoli zacznie obracać patrząc wokół, niemal słychać szum sukien pań i stukot podkutych męskich butów. W każdą niedzielę dla rodzin i młodzieży przed ukończeniem 19. roku Hofburg oferuje darmowy wstęp.

Hofburg (fot. Monika Berkowska)

Jest parę powodów, by przyjechać na dłużej do Innsbrucka. Spędziłam tam ledwie parę godzin, już wiem, że to za krótko.

Podziękowania za pomoc w przygotowaniu materiału dla Almatravel.eu, polskiego partnera największego austriackiego touroperatora Eurotours.at