Val Thorens - narciarski kombinat

Trzy Doliny to największy kompleks narciarski świata, starannie opleciony siatką wyciągów, tak że przejazdy z jednej doliny do drugiej nie stanowią żadnego problemu, także dla tych, którzy zwykle gubią się nawet we własnej dzielnicy. I chociaż z Trzema Dolinami ciągle usiłują ścigać się francusko-szwajcarskie „Słoneczne Wrota” – Portes du Soleil, to różnica między Dolinami i Wrotami ciągle pozostaje taka, jak między Zakopanem a Bukowiną Tatrzańską.
W Trzech Dolinach do przejeżdżenia jest 600 km przygotowanych tras, do zamieszkania 16 miejscowości, od modnych, cenionych przez snobów megaośrodków takich jak Courchevel, gdzie można spotkać gwiazdy i milionerów, po małe, przytulne, zaludniane głównie przez rodziny z dziećmi wioski, takie jak St-Martin-de-Belleville i La Tania. Tym, którzy nie mają sprzętu z ostatniego sezonu, nie mają dzieci, ale za to mają sportowe zacięcie, pozostaje Val Thorens. Niebagatelna, bo wynosząca 2300 m wysokość, na której leży stacja, jak większość rzeczy na świecie, począwszy od kija, ma dwa końce, czyli wady i zalety.
Kluczową dla narciarzy jest pewność, że na stokach leży śnieg, a tego do połowy maja tu nie brakuje. Kiedy niżej położone miejscowości „płyną”, w Val Thorens ciągle jeździ się po dobrze zmrożonych północno-wschodnich trasach. Jest też lodowiec, ale w związku z globalnym ociepleniem ubywa go w zastraszającym tempie i dla oszczędności otwarty jest tylko latem. Minusem wysokiego położenia może okazać się brak drzew, które osłaniałyby wyciągi przed wiatrem, a narciarzy przed słońcem. Może się też zdarzyć, że wrażliwsze jednostki po przyjeździe popadną w niedyspozycję wysokościową, która jednak zwykle nie trwa dłużej niż jeden dzień lub noc. Val Thorens nie jest też najpiękniejszym miejscem na świecie, bo zostało zaprojektowane tak, by zmieścić jak największą liczbę narciarzy. Efektem tego były oszczędne w metrażu pokoiki, które na kilku metrach kwadratowych mieściły sześcioosobową sypialnię z kuchnią i łazienką. Czas pokazał jednak, że wdrapywanie się na  trzecie piętro łóżka lub spanie na kuchennej półce nie zadowalają nawet studentów i dziś pokoje są przerabiane.

Po mieście goście poruszają się wymyślnym systemem wyciągów, wind, korytarzy, przejść i łączników, a samochody zostawiają w garażach. Może nie jest to najlepsze miejsce na romantyczne spacery, ale za to każdy, kto przypnie narty pod drzwiami hotelu – jedzie! A kiedy z kombinatu przemysłu narciarskiego wyrwie się w górską przestrzeń, poczuje, że nie ma lepszego miejsca. Ponadtrzytysięczny Cime de Caron to najwyższy szczyt z możliwością dojazdu kolejką szybką jak ferrari i wielką jak autobus. Jeszcze zanim rzucimy się w wir wydarzeń, a tych napotyka się sporo na czarnej, omijanej przez ratraki trasie, warto spojrzeć na 360-stopniową panoramę gór i pozwolić sobie na odrobinę pokory okruszka rzuconego na postrzępioną, zmrożoną ziemię, a z chaosu alpejskich szczytów wyłowić znany kształt: Mont Blanc.
Inną świetną wycieczką jest Lac du Loup – Wilcze Jezioro. Na ten dzień należy wybrać słoneczną pogodę, tym bardziej, że celem rzeczywiście jest jezioro i do niego prowadzi ostatni zjazd. Jeżeli uprzednio nie uda się nabrać odpowiedniej prędkości i przebić na drugą stronę (a szczerze mówiąc, udaje się to nielicznym), następuje zanurzenie. Jednak widoki, emocje i zabawa towarzyszące wyprawie rekompensują ewentualną utratę komfortu dalszej jazdy i nabytą w jeziorze wilgoć. Trasy w Val Thorens nie są trudne, pod warunkiem, że nie wyruszymy w muldy wielkości człowieka. Francuska szkoła narciarska, podobnie zresztą jak i życiowa postawa Francuzów, stawia głównie na to, żeby zbytnio się nie umęczyć, przy tym jeszcze doznać maksimum przyjemności. Dlatego francuski styl jazdy to coś pomiędzy lataniem a pływaniem. Ţadnego zauważalnego wysiłku, zero zmagania czy walki, czysta harmonia. A dla widza przyjemność natury estetycznej. NO TO W DROGĘ • NA NARTY: Trzy Doliny, jeden z najwyżej położonych regionów narciarskich w Europie, na lodowcach: Péclet i Chaviere zjazdy przez cały rok, panoramy m.in.: Mont Blanc, Les Ecrins, Vanoise, Mercantour, miejsce największej imprezy snowboardowej w Europie Boarder Week; 1270 do 3600 m n.p.m., 140 km tras, 30 wyciągów, karnety zjazdowe dzień/ 6 dni 110-160/460-800 zł, pensjonat od 400 zł (tydzień), 5 km tras biegowych. • PO NARTACH: olbrzymie centrum sportowe: tenis halowy, siatkówka, basen, klub fitness, sauna i bogata oferta tzw. życia nocnego. INTERNET: www.valthorens.com