Rozbudowana linia brzegowa i podwodne rafy zamieniają to miejsce w plac zabaw dla morskich zwierząt. Na przykład fok – towarzyskich, rozrywkowych ssaków, które lubią surfować, zresztą podobnie jak delfiny.

Fotograf Thomas Peschak chciał tę foczą zabawę uwiecznić na zdjęciach od wielu lat. Nigdy jednak nie udało mu się trafić na odpowiednie warunki. Takie, które go nie zabiją.

– Kiedy fale były naprawdę duże, a fok mnóstwo, wejście do wody byłoby samobójstwem. Fale zmiażdżyłyby mnie i wyrzuciły na skały – mówi. – Byłem tam w wiele dni o ogromnym potencjale fotograficznym, jednak fale były wtedy zbyt duże. Z kolei w spokojniejsze dni brakowało fok, a woda stawała się mętna.

I wtedy przyszedł dzień, gdy wszystko zagrało. Bezwietrzna pogoda, szklisty ocean i fale odpowiednich rozmiarów. Pojawiły się też foki.

Coburn Dukehart / National Geographic Proof