Dwa dni temu w gnieździe doszło do tragedii. Trzy pozostawione bez opieki pisklęta zostały zaatakowane przez drapieżnika. Jastrząb porwał dwa z trzech bezradnych bocianiątek. Leśnicy sami przyznają, że atak drapieżnika na pisklęta tego konkretnego gatunku ich zaskoczył. Do tej pory rejestrowano ataki na pisklęta czarnego bociana ze strony kun, ale nie jastrzębi. 
 

W gnieździe pozostał tylko jeden malec, na szczęście bezpieczny. Obecnie uczy się wstawać i chodzić, a w przyszłym miesiącu czekają go pierwsze próby latania. Niestety i nad nim wisi groźba ataku ze strony drapieżnika. Czy ludzie powinni ingerować i bronić bocianów? 

- Chcielibyśmy, ale jedyny sposób to zabicie jastrzębia - odpowiadają na swojej stronie leśnicy - Ale las, w którym znajduje się gniazdo bociana czarnego jest również domem dla jastrzębia. Jastrząb to nasz rodzimy gatunek. Bocian czarny i jastrząb (i kuna leśna i ryś i bielik i puchacz) koegzystują ze sobą w lesie od setek tysięcy lat. I bocian czarny nie wyginął. Dlaczego? Bo jastrząb w naszych warunkach poluje głównie na gołębie, kuna leśna i puchacz na gryzonie, ryś na sarny, a bielik na kaczki i łyski. Rzadko ich ofiarą padają bociany czarne. Musimy zatem zaakceptować sytuację, że czasami dochodzi do takich ataków i w konsekwencji zagęszczenie ofiary – w tym przypadku bociana czarnego – będzie niższe. Mimo tych „strat" w zagęszczeniu ofiar jako biolog zdecydowanie opowiadam się za lasem „prawdziwym", ze wszystkim poziomami troficznymi. A drapieżniki (podkreślam rodzime) są niezbędnym elementem takiego lasu.

 

Transmisja z bocianiego gniazda jest wciąż aktywna. Możecie ją obejrzeć tutaj.
 

Źródło: Lasy Państwowe


Reporterzy National Geographic Traveler odwiedzili Słowenię. Zobaczcie czym potrafi zaskoczyć ten nieduży i piękny kraj!