Na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego roku vCJD zabiła w Europie przynajmniej 200 osób, szczególnie wielu na Wyspach. Dziś w dotkniętych jej nieaktywną wersją jest 1 na 2000 Brytyjczyków. Symptomy mogą pokazać się nawet po dekadzie. Choć brak dowodów na możliwość podobnego przeskoku CWD ze zwierzyny łownej na człowieka, Amerykańskie Stowarzyszenie Mikrobiologów widzi powody do obaw. Zarazić się można nie tylko jedząc mięso, ale przez ślinę, mocz czy kał dotkniętych zarazą.

- CWD prawdopodobnie już wkrótce zostanie wykryta i opisana u ludzi. Jest też zupełnie możliwe, że zarażonych nią zostanie znaczna liczba osób. To nie będą pojedyncze przypadki. Dysponujemy wiedzą o ewolucji rozwoju choroby szalonych krów i widzimy zbieżności z CWD – tak Michael Osterholm z Centrum Badań nad Chorobami Zakaźnymi na Uniwersytecie Minnesoty wzywał władze swojego stanu do działań uprzedzających epidemię.

Problem dotyczy najczęściej osobników dorosłych. Zarażone jelenie i łosie zawsze w końcu umierają. Przedtem gwałtownie tracą na wadze i  zmienia się ich zachowanie. Zaczynają unikać członków stada, stają się apatyczne, chodząc w kółko ślinią się i obnażają zęby. Amerykańska rządowa Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) ostrzega myśliwych, by unikali tak zachowujących się stworzeń. Nie należy na nie polować, bo nie ma też w pełni skutecznego testu pozwalającego wykluczyć CWD.

Problem jest istotny, bo i liczba polujących w USA i Kanadzie jest duża (ok 15 mln osób). W konsekwencji, co roku w Ameryce Północnej zjadane jest mięso 7 do 15 tys. zarażonych CWD zwierząt. Naukowcy z Minnesoty powołują się w swoim raporcie na dane szacunkowe zebrane przez organizację Alliance for Public Wildlife. Wiadomo, że od roku 2000 przewlekła choroba wyniszczająca trafiła do 26 stanów i prowincji w obu dotkniętych nią krajach.

Najwięcej przypadków stwierdzono w Colorado i Wyoming (do 50 proc. osobników w stadach), oraz na granicy Wisconsin oraz Illinois. Niestety, CWD trafiła też do Azji (import dzikich łosi do Korei Południowej) oraz Europy (import reniferów do Norwegii, Finlandii i Szwecji).


Przenoszące zarazę tzw. białkowe czynniki zakaźne (priony) potrafią latami spoczywać w błocie czy na liściach nie tracąc swoich zdolności do zarażania. Nie da się ich zniszczyć gotując czy piekąc mięso. Nie da usunąć środkami czystości. Wiadomo, że choroba szalonych krów przenosiła się przez narzędzia chirurgiczne. CWD pozostaje nawet na maszynach i narzędziach służących do obróbki w zakładach mięsnych. To dlatego, że o w przypadku krów zaraza kryła się w mózgu, to u jeleniowatych przeszła także do mięśni.

- Jeżeli nie stworzymy skutecznego testu polowego wykrywającego priony, nie poznamy skali problemu. Konieczne będzie ograniczenie polowań i masowy ubój. To możliwe, że przemysł myśliwski odczuje sporą stratę. Jeżeli jednak nie uprzedzimy faktów, ten biznes po prostu przestanie istnieć – uważa Mark Zabel, dyrektor Centrum Badań nad Prionami na stanowym uniwersytecie w Colorado.

Jan Sochaczewski