Tekst David Quammen
Zdjęcia Christian Ziegler

Obóz został założony w 1974 r. przez japońskiego prymatologa Takayoshi Kano z myślą o badaniu bonobo, Pan paniscus – bardzo specyficznego gatunku małpy człekokształtnej.

Bonobo (na wypadek, gdybyście o tym nie słyszeli) ma reputację stworzenia, które woli się kochać niż bić. Jest to gatunek znacznie bardziej chutliwy i mniej wojowniczy niż jego bliski kuzyn szympans.

Współczesne badania nad populacjami bonobo w ogrodach zoologicznych, prowadzone przez biologa Fransa de Waala i innych, ukazały swobodną, powszechną seksualność i skłonność do przyjacielskich związków (zwłaszcza między samicami), w przeciwieństwie do szympansich bójek o dominację (zwłaszcza pośród samców) i walk między grupami.

Jednak poznanie zachowań bonobo w stanie dzikim było trudniejsze. Takayoshi Kano, pracujący w Instytucie Badań Naczelnych Uniwersytetu Kioto, był jednym z pierwszych naukowców próbujących badać te małpy w ich naturalnym środowisku.

Pewnego wczesnego ranka podążyłem do lasu za Tetsuyą Sakamakim, który również jest badaczem z Uniwersytetu Kioto. Dość szybko zobaczyłem rzeczy, których, biorąc pod uwagę powszechny obraz tego gatunku, mógłbym się nie spodziewać. Bonobo się kłóciły! Polowały, żeby zdobyć mięso, całymi godzinami nie uprawiały seksu. I to miało być zwierzę słynące z lubieżności
i pokojowego życia?

Gdy wraz z Sakamakim obserwowałem grupę bonobo zjadających owoce drzewa boleka (Dialium zenkeri) – małe, podobne do winogron kulki z pergaminowymi łupinami – naukowiec rozpoznawał poszczególne osobniki, nazywając je imionami, które zostały im wcześniej nadane.

– Tamta samica z obrzmiałymi narządami płciowymi to Nova – powiedział. – Ostatnio rodziła przed pięcioma laty.

Jaskrawe obrzmienie przypominające poduchę przyczepioną do tyłka sygnalizowało, że znowu jest gotowa do rozrodu. – Ta samica nazywa się Nao – Sakamaki wskazał kolejną.

– Wiekowa. Nao ma dwie córki, z których starsza do tej pory pozostaje w grupie. A tamta samica, o tam, to Kiku, też bardzo stara. Ma w grupie trzech synów. Jednym z nich jest Nobita. Łatwo go rozpoznać – wyjaśniał Sakamaki – bo jest duży, brakuje mu palców w prawej dłoni i obu stopach, a do tego ma czarne jądra. Brak palców sugeruje, że wpadł w sidła, co nie jest szczególne dla bonobo żyjących w pobliżu ludzi. Nobita wygląda na samca alfa, o ile grupy bonobo uznają samców alfa.

Teraz doszliśmy już za bonobo do zagajnika drzew z gatunku Musanga cecropioides. Małpy opychały się owocami, które były papkowate i zielone. Nagle między Nobitą i Jiro, kolejnym samcem, wybuchła skrzekliwa sprzeczka. Stara matka Nobity ruszyła bronić syna. W obliczu przewagi liczebnej przeciwnika Jiro wycofał się. Nadąsany wszedł na pobliskie drzewo.

– To ciekawe – zauważył Sakamaki – że Nobita jest największym samcem w grupie, a mimo to jego matka pomaga mu walczyć. Wygląda na to, że nawet samiec wysokiej rangi, taki jak Nobita, zachowuje swój status po części dzięki mamusi.

Czterdzieści minut później, kiedy wrzaski rozległy się ponownie, Sakamaki zwrócił moją uwagę na źródło tej ekscytacji – wiewiórolotkę, gryzonia, który gramolił się po pniu drzewa, widząc, że kilka bonobo zbliża się do niego. Kiedy małpy były zbyt blisko, wiewiórolotka skoczyła w przestrzeń i zniknęła.

Potem zobaczyliśmy drugą, czającą się po wschodniej stronie innego wielkiego pnia, podczas gdy bonobo o imieniu Jeudi siedział pięć metrów dalej, nie mając pojęcia o jej istnieniu. Ta wiewiórka, z różowymi uszami i jasnymi oczyma, miała silniejsze nerwy. Przywierała do kory nieruchomo, nie zdradzając swej obecności. Jednak po kilku chwilach inne bonobo dostrzegły ją i cała grupa zaczęła się zbliżać, wydając drapieżne wrzaski. Jedna z małp wdrapała się wyżej, z trudem łapiąc równowagę. (Czytaj też: Czy zwierzęta myślą?)

Wiewiórolotka z łatwością wspięła się kilka metrów ponad nią. Kiedy gryzoń został otoczony przez żądne krwi małpy, odbił się i poszybował między konarami i podszyciem, szukając bezpiecznego schronienia. Nie dostrzegliśmy, w którym miejscu spadł na ziemię. Bonobo także nie. – Dobra robota – pomyślałem.

– Ich zachowania łowieckie są bardzo rzadkie – stwierdził Sakamaki. – Masz sporo szczęścia.

To był mój pierwszy dzień w Wamba. Nie minęło jeszcze południe, a moje stereotypowe poglądy na temat bonobo już zderzyły z rzeczywistością, która mocno z nimi kontrastowała.

Bonobo wprawiały ludzi w zakłopotanie, odkąd tylko świat nauki zwrócił na nie uwagę.

To tylko fragment artykułu z lutowego numeru "National Geographic Polska", wciąż dostępnego w kioskach.