W Południowowschodniej Azji niedźwiedzia żółć jest traktowana jako cenny surowiec, służy między innymi do wyrobu produktów tradycyjnej medycyny chińskiej oraz wyrobu specjalnego wina. Niedźwiedzie łapy natomiast są sprzedawane do restauracji, gdzie służą jako wyszukane naczynia, wytwarza się z nich także drogie wino.

Hai Chan, bo takie imię nadali mu nowi opiekunowie, został odebrany wietnamskiej farmy i przetransportowany do specjalnego ośrodka dla niedźwiedzi w Nimh Binh. Towarzyszyć mu będą dwa inne uratowane w ten sposób niedźwiedzie. Moment poczucia zapachu trawy, świeżego powietrza i wolności od klatek przez zwierzęta był dla ich nowych opiekunów wyjątkowo poruszający.

- To był pierwszy spacer Hai Chana po trawie – opowiada Szilvia Kalogeropoulu, weterynarz z Four Paws – Mimo tego, że nie ma dwóch przednich łap potrafi się poruszać podpierając się kikutami. To cud, że znalazła siłę by tak szybko się tego nauczyć.

Sprzedaż i spożywanie niedźwiedziej żółci jest w Wietnamie oficjalnie zakazane, rząd Chin także stara się walczyć z takimi praktykami. Jednak aktywiści Four Paws i innych podobnych stowarzyszeń zwracają uwagę, że proceder nie zanika. Niestety oprócz lokalnych odbiorców nie brakuje turystów, którzy chętnie w ramach egzotycznego doświadczenia chcą spróbować, a czasem też przywieźć z wyprawy takie pamiątki. Rzadko zdają sobie sprawę jaka jest ich prawdziwa cena.  

Źródło: Four Paws / National Geographic