To po części wyjaśnia, dlaczego Narodowe Akwarium w Baltimore ogłosiło w 2016 r., że do roku 2020 jego delfiny zostaną wysłane na emeryturę w przybrzeżnym rezerwacie.

Część amerykańskich parków rozrywki hoduje własne delfiny, bo Stany Zjednoczone w 1972 r. zakazały ich odławiania. Ale gdzie indziej dzikie ssaki są nadal chwytane i zamieniane w aktorów. W Chinach, gdzie nie obowiązują żadne prawa dotyczące dobrostanu zwierząt w niewoli, delfinaria ze zwierzętami odłowionymi w stanie dzikim kwitną – obecnie istnieje tam 78 parków prezentujących morskie ssaki, a 26 kolejnych jest w budowie.

Turyści robią sobie kolejno zdjęcia z kukangiem małym na pływającym targu rzecznym w pobliżu Bangkoku. Te urocze zwierzątka, przedstawiciele naczelnych, są w większości chwytane przez kłusowników. Ich ostre ząbki obcina się albo wyrywa, żeby chronić ludzi przed dotkliwym pogryzieniem.

 

Żeby skorzystać z niepowtarzalnej szansy zobaczenia rzadkich czarnomorskich delfinów mieszkańcy Kaługi, śródlądowego miasta położonego 160 km od Moskwy, nie muszą nigdzie wyjeżdżać. Na parkingu centrum handlowego Torgowyj Kwartał, obok sklepu z artykułami żelaznymi, stoi białe pneumatyczne akwarium, przewoźne Delfinarium Moskiewskie. Wygląda jak odarty z kolorów dmuchany zamek dla dzieci.

Wewnątrz tej bufiastej kopuły rodzice kupują swoim pociechom drobiazgi w kształcie delfinów: puszyste pluszaki i foliowe balony, papierowe czapki i napoje w plastikowych kubkach z delfinami. Rodziny zasiadają wokół niewielkiego basenu. Namiot jest tak kameralny, że nawet najtańsze miejsca, kosztujące równowartość 9 dolarów, mogą zostać ochlapane.

– Moje dzieciaki nie posiadają się z radości – mówi kobieta o imieniu Ania, wskazując dwóch roztrzepanych chłopców podskakujących na swoich krzesełkach.

Pośród tej radosnej atmosfery, w wodzie, która wydaje się o wiele za płytka i wyraźnie nazbyt mętna, dwa delfiny pływają apatycznie w kółko.

Rosja jest jednym z nielicznych krajów (drugim jest Indonezja), w których istnieją wędrowne oceanaria. Delfiny i białuchy, które muszą być zanurzone w wodzie, żeby pozostać przy życiu, umieszcza się w wannach na ciężarówkach i przewozi z miasta do miasta, zataczając pętlę, która zazwyczaj kończy się ich śmiercią. Te obwoźne pokazy są legalne – Rosja nie ma przepisów regulujących traktowanie morskich ssaków w niewoli.

Takie widowiska stanowią krajową gałąź ożywionego handlu delfinami i małymi waleniami prowadzonego przez Rosję. Czarnomorskie butlonosy mogą być łowione legalnie bez zezwolenia, natomiast białuchy i orki rosyjscy rybacy mogą chwytać w wyznaczonych kwotach w imię nauki i edukacji. Niektóre białuchy są sprzedawane legalnie do akwariów w całym kraju. Obecnie Rosja dopuszcza odławianie zaledwie kilkunastu orek rocznie do celów naukowych i edukacyjnych, a od kwietnia 2018 r. rząd zakazał ich eksportowania. Lecz śledczy uważają, że rosyjskie orki – które można sprzedać za miliony – są chwytane nielegalnie na eksport do Chin.

Orki trzymane w niewoli mogą osiągać 6 m długości i ponad 4500 kg wagi, więc są za duże do wędrownych pokazów, toteż zazwyczaj prezentuje się na nich delfiny i białuchy. Kiedy skontaktowałam się z właścicielami przewoźnego Delfinarium Moskiewskiego oraz innej firmy, o nazwie Pokaz Wala Białego, aby zapytać, skąd pochodzą ich zwierzęta, obaj mężczyźni przerwali połączenie.

Rosyjskie oceanaria obwoźne, a jest ich kilkanaście, są zachwalane jako metoda przybliżenia rodzimych dzikich zwierząt ludziom, którzy mogą nigdy nie zobaczyć oceanu.

– Kto, jeśli nie my? – pyta Michauł Olioszin, pracownik jednej z takich firm. Tego dnia w Kałudze, kiedy delfiny wykonują sztuczki przy dźwiękach amerykańskich piosenek pop, a potem leżą przez kilka minut na podestach, pozwalając się fotografować, rodzice i dzieci podzielają tę opinię: – Pomyśl tylko, delfiny, z tak bliska, w moim mieście. Ocean z dostawą do domu.