Meksykańska Masakra – to, co ją poprzedzało musiało do niej doprowadzić

Pod wieczór w piątek 18 marca 2011 r. bandyci z kartelu Zetas zaczęli napływać do Allende.

Guadalupe García, emerytowana urzędniczka: Jedliśmy akurat posiłek w Los Compadres, gdy weszło tam dwóch facetów. Widać było, że nie są tutejsi. Wyglądali inaczej. To były dzieciaki, mieli 18–20 lat. Zamówili 50 hamburgerów na wynos. Wtedy pomyśleliśmy, że coś się dzieje, i postanowiliśmy wrócić do domu.

Martín Márquez, sprzedawca hot dogów:

Rzeczy zaczęły się dziać wieczorem. Do miasta przybywali uzbrojeni mężczyźni. Chodzili od domu do domu, szukając ludzi, którzy wyrządzili im krzywdę. O 11 wieczorem na ulicach nie było żadnego ruchu. Nic się nie poruszało.

Etelvina Rodríguez, nauczycielka szkoły średniej i żona Everarda Elizonda, ofiary: Mój mąż Everardo zazwyczaj wracał do domu pomiędzy 7 i 7.30 wieczorem. Czekałam na niego. Mijał czas – 7, 7.30, 8, 9. Zaczęłam do niego dzwonić. Telefon nie działał. Pomyślałam, że może jest w domu swojej matki i rozładowała mu się bateria. Zadzwoniłam do jego matki. Powiedziała, że go nie widziała, że może poszedł gdzieś z przyjaciółmi. Ale to nie wydawało mi się logiczne. Zadzwoniłby przecież. Wyszłam więc go szukać.

Panowała napięta atmosfera. Była dziewiąta wieczorem, czyli niezbyt późno, zwłaszcza w piątek. Miasto było zupełnie opustoszałe.

Bezprawie nie było nieznane mieszkańcom Allende. Ze względu na bliskość granicy USA – weekendowe zakupy ludzie robią w centrum handlowym Eagle Pass w Teksasie – niektóre rodziny, żyjące spokojnie w swoich społecznościach, od dawna zajmowały się przemytem. Ale około roku 2007 pojawił się kartel Zetas i region stał się siedliskiem wszelkiego rodzaju przestępczości. Używając pieniędzy i gróźb, grupa przejęła kontrolę nad całymi agencjami publicznymi – wydziałami policji, biurami burmistrzów, a nawet urzędem celnym w pobliżu granicy.

Członkowie kartelu zakorzeniali się w społeczeństwie, wżeniali się w miejscowe rodziny lub robili z nimi interesy. Niektórzy z miejscowych, w tym kilku członków rodziny Garzów, prominentnego klanu ranczerów i górników, wstępowali w szeregi kartelu.