Po aresztowaniu żołnierze przez wiele godzin przesłuchiwali nas w Buni.
– Kto was zawiózł do Bavi? Jaki był cel waszej podróży? Dokąd jechaliście? – wrzeszczeli.
Byliśmy skonsternowani. Wiedzieliśmy, że Bavi kontrolują rebelianci. Na własne oczy widzieliśmy ich nieobliczalnych młodocianych żołnierzy. Dlaczego zatem aresztował nas oficer rządowego wywiadu? Czy rząd nie powinien walczyć z rebeliantami? Gdy nas w końcu zwolniono, agenci służby bezpieczeństwa podążali za nami i spali w samochodzie przed hotelem.
– Wkroczyliście do gry – wyjaśnił nam urzędnik ONZ przez wiele lat pracujący w Kongu.
– Oni wszyscy dzielą się łupami. To przepychanka, w której każdy stara się zagarnąć, ile zdoła.
Wskazał na niedawny skandal z gen. Gabrielem Amisim, dowódcą kongijskich sił lądowych, który został zawieszony, gdy oenzetowscy śledczy ujawnili, że potajemnie sprzedawał grupom rebelianckim broń i amunicję, za pomocą której kłusowali na słonie w celu pozyskania kłów.
– Rząd upada, więc każdy próbuje zrobić jakiś interes i wykiwać Kinszasę – stwierdził ów urzędnik ONZ. – Ci faceci w Bavi nie chcieli, żebyście zobaczyli, co kombinują.
Gdy zapytaliśmy, czego potrzeba do naprawy Konga, przez dłuższą chwilę patrzył na swoje wyglansowane buty. – Nie ma prostego rozwiązania – powiedział. – I nie jestem nawet pewien, czy w ogóle jakieś istnieje. 

Warto wiedzieć: Kiedy po raz pierwszy trafiłem do Konga, szybko uświadomiłem sobie, że w sto lat po Jądrze ciemności Josepha Conrada nic się nie zmieniło. Ludzie nadal byli wyzyskiwani, tylko teraz tutejsze zasoby wysysały międzynarodowe korporacje. Raport z 2004 r. stwierdzał, że w wyniku konfliktu, nazywanego obecnie wielką wojną afrykańską, straciło życie ponad 4 mln ludzi. Nie mogłem po prostu uwierzyć, że nikt nie mówi o tej przerażającej liczbie ofiar. Byłem wściekły. W pewnym okresie spędzałem tam po osiem miesięcy rocznie, fotografując wojnę, ale z Kinszasy relacjonowała ją zaledwie garstka reporterów. Dlatego wciąż publikuję te zdjęcia. Chcę, żeby ludzie byli równie rozzłoszczeni jak ja. Chcę, by wiedzieli, że minerały używane do produkcji naszych telefonów komórkowych, komputerów i aparatów fotograficznych finansują przemoc. Jak możemy powstrzymać ten horror? To się zaczyna od fotografii. - Marcus Bleasdale Wschodnie prowincje Konga, leżące z dala od władzy Kinszasy, obfitują w minerały, ale te bogactwa podsycają konflikt zbrojny od lat 90. XX w. Dowódcy wojskowi i wodzowie milicji, częstokroć wspierani przez sąsiednie Rwandę i Ugandę, rywalizują o kontrolę nad wydobyciem.