Zjadają małe dzieci, porywają kobiety, zabijają mężczyzn. Wilkołaki. Krwiożercze bestie przypominające wilka, które grasują tylko w nocy, ponieważ za dnia, są zwykłymi ludźmi. Przemiana następuje wraz z pełnią księżyca. Tak mówią legendy, bo prawdziwego wilkołaka nikt przecież nie widział. Dlaczego zatem przez tysiące lat wiara w te stworzenia była tak silna? Odpowiedź na to pytanie znajduje się m.in. w mitologii słowiańskiej i germańskiej, starożytnych podaniach, a nawet – medycynie

Skąd wziął się mit o wilkołakach?

Legenda o wilkołakach może wywodzić się z rzadkiej i nieuleczalnej wrodzonej choroby zwanej hipertrichozą. Nazywana jest również syndromem wilkołaka. Objawia się obfitym owłosieniem całej twarzy i górnej połowy ciała. Niektórzy uważają, że to właśnie ta przypadłość dała początek wierze w wilkołactwo.

Choroba ta dotyka zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Przypadki hipertrichozy znane są już od najdawniejszych czasów, jednak po raz pierwszy syndrom ten został opisany w XVII wieku. Chociaż nie jest to groźna przypadłość, nie istnieją skuteczne leki, które mogą ją wyleczyć. Jedynym skutecznym przeciwdziałaniem jest depilacja i zabiegi laserowe. W przeszłości o znacznie trudniej było się pozbyć objawów schorzenia.

W 1995 roku odkryto zmutowany gen wywołujący skrajną postać hipertrichozy. Co ciekawe, choroba występuje skrajnie rzadko. Od średniowiecza do dziś odnotowano zaledwie 50 przypadków. Pierwszym chorym, którego opisano, był Petrus Gonzales (1537–1618). Z powodu niezwykłego wyglądu znalazł on zatrudnienie na dworze króla francuskiego Henryka II jako błazen. Pięcioro dzieci Gonzalesa odziedziczyło po nim chorobę. Właśnie dlatego osoby te były stygmatyzowane, a nierzadko wzbudzały przerażenie. 

Wilkołactwo lub likantropia

Ponieważ hipertrichoza jest tak rzadka, nie mogła być jedynym źródłem aż 30 tys. relacji o spotkaniach z wilkołakami w latach między 1500 a 1700 rokiem. Uważano, że wilkołaki zabijają i zjadają małe dzieci, a także że mają związek z epidemiami, które dziesiątkowały wówczas ludność Europy. Historycy podejrzewają, że inną z chorób, która przyczyniła się do stworzenia opowieści o wilkołakach, była wścieklizna. Groźny wirus, którym można się zarazić po ukąszeniu przez chore zwierzę, atakuje mózg i skłania ofiarę do kąsania następnych zwierząt.

Wścieklizna szerzyła się zwłaszcza w XVIII w. I tak np. – jak pisze Matt Kaplan w książce „The Science of Monsters” (Nauka o potworach) – w 1738 r. we Francji jeden wściekły wilk pogryzł 70 osób. Można sobie wyobrazić, że powszechny strach przed chorymi na wściekliznę przekształcił się w mające stanowić przestrogę opowieści o krwiożerczych potworach.

Ponadto niektórzy zaczynali wierzyć, że sami stają się wilkołakami – to objaw rzadkiego schorzenia psychicznego zwanego likantropią. Jeden z chorych na tę przypadłość, XVI-wieczny chłop niemiecki Peter Stubbe, zamordował brutalnie 13 osób. Twierdził, że otrzymał od diabła czarodziejski pas, który zamieniał go w wilka. Choroby zakaźne, zmutowane geny i zaburzenia psychiczne – wszystkie razem złożyły się na szerzące się w dawnej Europie lęki przed wilkołakami. Dziś historie o wilkołakach są pożywką dla popkultury. Powstało wiele książek i filmów oraz gier wideo, które opowiadają o tych groźnych bestiach. 

Wilkołaki w starożytności

W starożytnej Grecji wiara w wilkołactwo była związana z kanibalizmem i arkadyjskim kultem Zeusa Lykajosa. Uważa się, że bogu składano ofiary z ludzi. Jednak Grecy wierzyli, że osoba, która zjadła wówczas ludzkie mięso, zamieniała się w wilka. Do własnej postaci można było powrócić dopiero wówczas, jeśli przez dziewięć lub dziesięć lat powstrzymywano się od ludożerstwa. Pliniusz pisał, że taki los miał spotkać pięściarza Demenetosa, który dopiero po odzyskaniu ludzkiego wyglądu wygrał zawody olimpijskie.

Starożytny autor opisał również historię o arkadyjskim rodzie Antosa, którego wybrani losowo członkowie, wieszali swoje ubranie na drzewie poświęconym Zeusowi, a po przepłynięciu jeziora na dziewięć lat stawali się wilkami. Po tym czasie, jeśli powstrzymali się od napaści na ludzi, powracali do poprzedniej postaci, starsi o okres, w którym byli bestiami. Odnajdywali swoje ubranie w tym samym miejscu, gdzie je zostawili.

Według Herodota istniało plemię Neurów, którego członkowie raz do roku zamieniali się w wilki. Historycy uważają jednak, że było to jedynie hellenistyczne wyobrażenie o barbarzyńskim ludzie, o którym niewiele było wiadomo. Z kolei w starożytnym Rzymie powtarzana była legenda o żołnierzy, który podczas pełni księżyca na cmentarzu przemieniał się w wilka. Mężczyzna najpierw zdejmował swoje szaty, a następnie przybierał postać wilkołaka. 

Wilkołaki w okresie średniowiecza

W średniowieczu, szczególnie w krajach germańskich, wilkołactwo utożsamiane było z berserkami, mitycznymi wojownikami, którzy dzięki swojej sile byli niemal niezwyciężeni. Podczas bitwy wpadali w szał, który sprawiał, że stawali się bezwzględnymi przeciwnikami, których nie da się zranić. W sadzie rodu Wölsungów można przeczytać historię o człowieku imieniem Sigmund i jego syna. Po założeniu wilczych skór zamieniali się w bestie. Legenda głosi, że zdolność ta sprawiała, że potrafili pokonać każdego, kto stanął na ich drodze.

Przedstawienie wilkołaka na obrazie Johanna Jakoba Wicka, XVI wieku / fot. wikimedia commons

W Irlandii wierzono, że wilkołakami mieli być mieszkańcy królestwa Osraigh, którzy wilkołactwo odziedziczyli po swoim przodku – Laignech Faeladzie. Z przemianą w wilka kojarzony był święty Patryk. To dzięki niemu w wilki mieli zmieniać się potomkowie rodu, który próbował przeszkodzić mu w chrystianizacji kraju. Co ciekawe, wiara w wilkołactwo obecna była również wśród sfer arystokratycznych i dworskich. W powieści Marie de France pojawia się historia Bisclavereta. To wilkołak, który na czas cotygodniowej przemiany znikał na trzy dni w lesie. Gdyby w tym czasie ktoś zabrał ubranie, które zostawiał w wydrążonym kamieniu, mężczyzna nie mógłby już powrócić do ludzkiej postaci.

Wilkołaki w mitologii słowiańskiej

Również w mitologii słowiańskiej pojawia się legenda o wilkołakach. Bestie bardzo często utożsamiano z panami lasów. Niekiedy mówiło się, że są to demony, które mają chronić jego mieszkańców. Słowianie wierzyli jednak, że wilkołakiem może zostać tylko osoba przeklęta. Klątwa natomiast była karą od bogów. W Europie Wschodniej wierzono, że zły urok może zostać rzucony przez zhańbioną lub zdradzoną kobietę, która zaczarowywała winnego złamanego serca mężczyznę. 

Wilkołactwo niekiedy było również karą za łakomstwo albo brak szacunku dla świętego miejsca. Człowiek, który splądrował świątynię lub święty gaj, zamieniał się w wilkołaka na wieki. Co ciekawe, klątwa mogła spotkać również za pogardliwą wypowiedź o śpiewie mniszek, przegnanie wędrowca, a nawet... zorganizowanie wesela w piątek. Ten ostatni przesąd był powszechny w wierzeniach ludowych nawet do połowy ubiegłego wieku.

Co zrobić, jeśli na swojej drodze spotkaliśmy już wilkołaka? Słowianie wierzyli, że w walce dobrze sprawdzą się widły. To jedyne narzędzie, które może być silnym orężem przeciwko bestii. Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak się wydaje. Człowieka-wilka nie dało się zabić, a jedynie odstraszyć. Mitologia słowiańska podaje różne sposoby na odczarowanie bestii. Jedną z nich jest wypowiedzenie jej imienia lub podanie jej chleba.