W południowo-zachodniej Libii, w regionie Fazzan, bije serce Sahary, wypełnionej morzem piasku, wadisami, górami, równinami, oazami. Między 5000 r. p.n.e a 500 r. n.e. żyło tu ok. 100 tys. osób, mimo że w rejonie statystycznie opady wynosiły kilka centymetrów rocznie, a bywały lata, że nie spadła nawet kropla deszczu.

– To strasznie dużo ludzi jak na środkową Saharę – podkreśla David Mattingly, kierujący zespołem badaczy pracujących nad Projektem Migracje. Ten archeolog z Uniwersytetu Leicester mówi o sobie, że jest niewolnikiem pustyni. – Pracuję w Libii od 30 lat i jej krajobraz urzekł mnie totalnie. Cóż, nietrudno uzależnić się od oślepiającego światła i ogromnych przestrzeni nieskażonych cywilizacją. W miejscu, które jedni zwą nieużytkiem, inni doznają olśnienia.

Szkocki odkrywca Hugh Clapperton przemierzający pustynię w latach 1822–1825 spotkał niewolnicę pozostawioną na pastwę losu i pewną śmierć. Jej głowa była spuchnięta, kobieta nie mogła chodzić i nie reagowała na nic. Clapperton zanotował też, że przy kobiecie czekał jeden ze służących ich pana – nie po to, by pochować ciało, ale zabrać resztki ubrań, które ją okrywały. Podróżnik nie mógł jechać na wielbłądzie; nie miał siły, by się utrzymać. Wiedział, że jeżeli zostanie przy niej, sam zginie. Wiatr jest zimny – zanotował. I ruszył w dalszą drogę.

To jest Sahara, której należy się bać. Suche morze piasku i kamieni, gdzie roi się od skorpionów, co jakiś czas przemyka żmija, a słońce jest bezlitosne. Libia jest ogromna (jej powierzchnia równa się połączonym terytoriom Włoch, Francji, Hiszpanii i Niemiec), a większość z 6 mln mieszkańców żyje w miastach ulokowanych wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Aby w pełni zrozumieć ten kraj, musimy stanąć tyłem do morza i skierować wzrok na południe. 95 proc. powierzchni Libii pokrywają pustynie, 20 proc. to wydmy, a przez jej teren nie płynie ani jedna niewysychająca rzeka. Na Pustyni Libijskiej zanotowano rekordową temperaturę powietrza (57,8°C), ale tamtejsze noce bywają przeraźliwie zimne.

Ibrahim al-Koni, jeden z libijskich pisarzy, wychował się w Fazzan jako Tuareg. W swej książce Krwawiący kamień cytuje suficką pieśń:

Pustynia jest skarbem
dla tego, kto szuka schronienia
od ludzi i ich zła
znajdziesz tam zadowolenie
znajdziesz tam śmierć i wszystko
czego szukasz.

Badania Mattingly’ego doprowadziły go do Idhan Aubari, miejsca z wieloma maleńkimi jeziorami o wodzie koloru kamieni szlachetnych. Niektóre fioletowe, inne pomarańczowe od minerałów i alg. Trudno sobie to wyobrazić, ale 200 tys. lat temu, w epoce obfitych deszczy, migotało tu w słońcu jezioro Megafazzan,akwen wielkości Anglii, a przez sam środek pustyni płynęły rzeki.

Zmiany klimatu przychodziły i odchodziły, jakby ktoś włączał i wyłączał niewidzialny pstryczek. W porach suchych jeziora wysychały, a roślinność znikała. W okresach opadów zbiorniki ponownie napełniały się wodą, a pustynia miejscami przypominała sawannę. Tu i ówdzie pojawiały się ludzkie osady.
Jak zlokalizować koryta rzek sprzed wieków? Z bardzo wysoka. Wykorzystując zdjęcia radarowe wykonane z kosmosu, członkowie zespołu Projektu Migracje Kevin White i Nick Drake oznaczyli na mapie miejsca osadów mineralnych pozostałych po starożytnych jeziorach i potokach. Następnie pojechali tam swoimi land roverami, dołączając do dwójki paleoantropologów Roberta Foleya i Marty Mirazón Lahr. Badacze odkryli kamienne narzędzia, głowice strzał, paleniska i groby mówiące o tym, jak przed wiekami mogło wyglądać życie na pustyni.

Ludzie zamieszkiwali tutejszą sawannę ok. 130 tys. lat temu. Żyli z polowań i zbieractwa. Wynieśli się, gdy nastąpił stopniowy zanik opadów, co miało miejsce jakieś 70 tys. lat temu. Gdy deszcz powrócił, wrócili też osadnicy. Na pustynnych skałach wyryte są wspomnienia z dobrych lat Sahary, gdy żyły na niej zwierzęta zależne od wody – krokodyle, słonie i nosorożce. Ciekawa rzecz miała miejsce po zakończeniu ostatniego wilgotnego okresu. Około 5 tys. lat temu deszcze przestały padać. Jeziora wyschły i został tylko piach. Tym razem jednak ludzie się stąd nie wynieśli. Sztuka skalna świadczy o tym, że przeszli już od polowania do hodowli zwierząt. Wkrótce nastąpił rozkwit społeczeństwa, które wybudowało miasta i zajęło się rolnictwem – była to cywilizacja Garamantów.
Garamantowie funkcjonowali w klimacie, jaki panuje na Saharze dzisiaj. Wielu naukowców podejrzewa, że żyli na sposób nomadów. Wykopaliska w Garamie, ich głównym ośrodku (koło dzisiejszego miasta Dżarma), i badania geodezyjne przeprowadzone przez zespół Mattingly’ego wykazały jednak, że Garamantowie byli ludem osiadłym, utrzymującym się z rolnictwa w oazach. Stworzyli system irygacyjny umożliwiający uprawianie pszenicy, jęczmienia, sorgo, daktylowców i oliwek. Podziemne kanały zwane fogarrami czerpały wodę spod ziemi i doprowadzały ją do pól, nie pozwalając na wyparowanie. Odnaleziono ślady po prawie 1000 km takich kanałów. System znakomicie funkcjonował przez setki lat. Niestety, wody gruntowe gromadzone w okresach intensywnych opadów w końcu wyschły, doprowadzając do upadku cywilizacji.

Ludzie zamieszkujący Libię od tysięcy lat żyli w swego rodzaju korytarzu. Złoto, kość słoniowa i niewolnicy napływały z północy, z subsaharyjskiej Afryki; oliwa, wino, szkło i inne dobra znad Morza Śródziemnego podróżowały w głąb lądu. Karawany sunące pośród wydm to dla wielu chyba pierwsze skojarzenie z Afryką. Korytarz saharyjski być może jest też drogą, którą nasi przodkowie opuścili wschodnią część kontynentu, by zasiedlić świat. Naukowcy długo byli zdania, że z subsaharyjskiej Afryki do Eurazji migrowali wzdłuż Nilu. Obecnie promuje się inny pogląd – Fazzan mógł być fragmentem korytarza migracyjnego, który doprowadził część współczesnych ludzi do brzegów Morza Śródziemnego i dalej, przez Synaj.

1500 lat po upadku Garamantów rząd Libii buduje Wielką Sztuczną Rzekę – system ogromnych rurociągów, którymi woda z basenów pod Saharą trafi do suchej reszty kraju w celach nawodnienia. Te wodonośne warstwy wypełniły się dziesiątki tysięcy lat temu, a intensywne pompowanie szybko je wyczerpie. Cykl życia projektu szacowany jest na zaledwie 50–100 lat. Można przypuszczać, że ostatni rozdział Fazzanu jeszcze nie powstał.

Charles Bowden (2010)