Fragment morskiego dna przekształconego przez miliony lat w przestrzeń pól, lasów, wzgórz i dolin okraszonych jak ciasto posypką wapiennymi ostańcami z okresu górnej Jury – oto krajobraz wyżyny rozciągającej się na 80 km między Krakowem a Częstochową, który mocno zapada w pamięć. Jedną z jej największych atrakcji są ruiny warowni. Wkomponowane w wapienne ostańce, tworzą ze skałami malowniczą całość. Nieliczne odbudowane zamki, jak Pieskowa Skała czy Bobolice, ukazują ich świetność sprzed stuleci. Wszystkie powstały w wiekach XIV i XV w., tworząc system obrony granicy kraju. Przemierzam Jurę od lat i choć znam ją już jak własną kieszeń, ciągle potrafi zaskoczyć mnie czymś nowym. Dlatego po zagranicznych wojażach i wyprawach górskich zawsze bardzo chętnie tu wracam. Zdjęcia przedstawiające zamki ze Szlaku Orlich Gniazd to projekt, który wciąż rozwija się i ewoluuje. Od jakiegoś czasu szczególną uwagę poświęcam ujęciom nocnym. Będąc pod wrażeniem dokonań Kena Geigera, który oświetlał sztucznym światłem Stonehenge, postanowiłem zastosować tę samą technikę – malowania światłem – do przedstawienia zdjęć jurajskich warowni. Na prezentowanych tu zdjęciach ruiny Mirowa, Rabsztyna i Bydlina są wydobyte jedynie światłem mocnej latarki. Technika ta stanowi doskonałą zabawę, dając jednocześnie zaskakujące i bardzo plastyczne efekty końcowe. Warto wiedzieć: Andrzej Kryza, rocznik 1971 r., fotografią zajmuje się od 14 lat, od niedawna profesjonalnie. Ma na koncie kilka wystaw: Kamień w wodę – pejzaż tatrzański; Orle Gniazda; Liquid Steel – krajobraz przemysłowy huty w Dąbrowie Górniczej.