Z tej ziemi, ze Szczecina, pochodzi też Igor Górewicz, wojewoda „grodu Trzygłowa”. Choć hołduje etnosowi słowiańskiemu, pędzi awanturniczy żywot wikinga. Należy do międzynarodowej armii jómswikingów, elitarnych wojowników nawiązujących do tradycji wczesnośredniowiecznego bractwa znanego z sag. Jego zbrojne ramię tworzy kilkudziesięciu barczystych, wytatuowanych i uzbrojonych po zęby dryblasów. – Jeżdżę na podboje z drużyną bądź sam. Coś nas pcha z miejsca na miejsce. To określa współczesnego wikinga – tłumaczy. Żyje z historii – edukacyjnych pokazów dla dzieci, własnego wydawnictwa oraz gry w filmach popularnonaukowych i fabularnych.

W świat show-biznesu wkroczył z rozmachem wraz z teledyskiem szwedzkiej deathmetalowej grupy Amon Amarth. Punktem zwrotnym kariery była trasa koncertowa u boku metalowego zespołu Manowar w 2007 r. – To kultowa grupa – mówi Igor Górewicz. – Manowar jako pierwszy podniósł w muzyce etos wojownika, symbolikę miecza, topora i ognia. Płytę Gods of war w całości poświęcił awanturnikom Północy. Każdy koncert gromadził 15 tys. ludzi dzień w dzień, przez trzy tygodnie. – W morzu świateł uczestnicy wydarzenia dostają szału – wspomina Igor. – Wrzeszczą w amoku, bo widzą bohaterów z pieśni:

Chwała i sława / Krew to nasze imię / Dusze
pełne piorunów / Serca ze stali / Zabójcy tych,
którzy miecz podnieśli na naszych przyjaciół /
przysięgliśmy pomścić naszych poległych / do
ostatniej kropli krwi.


Żeby móc swobodnie zamieszkać w wikińskiej przeszłości, trzeba zgłębić arkana run i znać mitologię pogańskich Normanów. Tak jak Igor, który jest w ciągłym ruchu, „na wiking” wyruszając przynajmniej raz w tygodniu.

Współcześni wikingowie – prawnicy, inżynierowie, lekarze, budowlańcy, kobiety i mężczyźni różnych zawodów – ciąg szarych dni traktują często jako przerywnik pomiędzy wczesnośredniowiecznymi festiwalami. Wcale nie najnowsze modele aut, domy i markowe gadżety stanowią ich cele, ale misternie ornamentowana łódź, damasceńska broń, biżuteria warta fortunę i wyposażenie obozowiska. Zarówno Igor Górewicz ze Szczecina, jak i Stanisław Wdowczyk z Warszawy, który stworzył skansen na stołecznej Woli, żyją z Odynem za pan brat. Andrzej Kłosowski z Wolina pracuje w świnoujskiej stoczni, a popołudniami wybija monety i oprowadza turystów po skansenie. Barbara Pająk z Kielc z pamięci recytuje setki wersów Eddy poetyckiej, na co dzień pilnie studiując prawo na KUL-u. Małgorzata Reliszko zwana Aubrietą rekonstruuje obrzędy stare jak pogaństwo i grę na dawnych instrumentach. Elżbieta Cherezińska żyje z pisania, a tryumfy święci jej saga o wikingach.

Czasem różnica między światem współczesnym a dawnym się zaciera. Znanemu jarlowi drużyny wczesnośredniowiecznej nie spodobała się kwatera na jednym z festiwali. Zwrócił się więc do organizatora z wyrzutem: „Co, ja, książę, i taki nocleg…?!”

Warsztat grzegorza pilarczyka z Poznania niknie w snopie iskier. Miech pompuje powietrze, pobudzając ogień i podnosząc temperaturę. W palenisku znajduje się gliniany tygiel, w którym topi się srebro, brąz lub złoto. Gdy metal osiągnie stan płynny, rzemieślnik przeleje go do glinianych form. Potem rozbije glinę, wydobywając precjoza. Wśród bransolet, naszyjników, brosz i pierścieni znajdzie się młot Thora, but Vidara i wisior z ośmionogim rumakiem Odyna, władcy wszechświata, najważniejszego ze skandynawskich bogów.

Grzegorz jest jubilerem. Taki sam fach wykonywali Brisingowie – cztery mitologiczne karły. Arcydzieła z ich warsztatu wzbudzały pożądanie bogów. Bogini Freyja oddała się każdemu z nich podczas kolejnych nocy w zamian za jeden z naszyjników. Żeby nabyć dzieła współczesnych wytwórców, wystarczy mieć zasobną kiesę.

Stoisko Grzegorza z rozwichrzoną brodą i w lnianym gieźle jest oblegane. Targowanie się w wolińskim skansenie przywołuje klimat dawnego Jómsborga. Skandynawską społeczność grodu nad Dziwną, prócz wojowników, musieli bowiem tworzyć rzemieślnicy i artyści, o czym świadczy klasa zabytków pozyskanych z wykopalisk. Bez kopii dawnych ozdób obyć się nie zdoła żaden odtwórca historii.

Paszczę potwora Fenrira rozdziera Widar, po czym miażdży ją butem. Syn Odyna zatryumfuje w pojedynku w dniu Zmierzchu Bogów, Ragnarök, gdy mityczny panteon zetrze się z siłami ciemności podczas ostatecznej rozprawy. Do walki stanie armia Odyna, wybrańcy zebrani z bitewnych pól. Wypatrywać poległych jest zadaniem walkirii, które poją zmarłych z rogu.

Wojownicy przez całe dzieje gromadzą się w Walhalli. Ruszą w dniu upadku bogów, mieczami uderzając w tarcze. I choć niecierpliwią się już w krainie wiecznej szczęśliwości, nie słyszą rogu zagrzewającego do walki. Bursztynowa zawieszka w kształcie młota kołysząca się na szyi Sambora i orzeł wytatuowany na jego ramieniu wprawiają w zakłopotanie samego Odyna, który od tysiąca lat na próżno czeka na koniec świata wikingów.

Joanna Orłowska Stanisławska, 2012