NG, Błażej Grygiel: Wasza muzyczna odyseja trwa już 26 lat, określani jesteście jako największa osobowość alternatywnej muzyki tureckiej - ale czego alternatywą jesteście - kolorowego popu? agresywnego rocka? elektroniki? W waszej muzyce spotyka się wiele nurtów - gdzie sami byście się ustawili na muzycznej mapie?

Murat: Nigdy o tym nie myślałem. Robimy, co chcemy. Słyszałem wielu muzyków grających różne gatunki i wielu z nich nie lubię. Wielu stylów muzycznych również nie trawię lub się ich wstydzę. Jesteśmy alternatywą dla muzyki tworzonej z nastawieniem na sukces, muzyki tworzonej, żeby popisać się szybkością, zręcznością, talentem. Celujemy w tworzenie muzyki, która ma połączenie z prawdziwą i pierwotną duszą, zwaną psyche, która może pochodzić z wielu zakątków świata, z wielu kultur – sumujemy wszystkie inspiracje, jakie mieszają się w naszym geograficznym tyglu kulturowym, z naszymi własnymi słowami, uczuciami i muzyką, która w nas drzemie. Tak wielu ludzi traci swoją wewnętrzną muzykę, próbując kopiować to, co lubi. My nie kopiujemy. Bycie szczerym wobec samego siebie jest najpiękniejszą rzeczą u muzyka lub artysty.

Brzmienie Baba Zula jest rozpoznawalne i unikatowe, między innymi ze względu na instrumentarium - dla polskiego słuchacza może ono być egzotyczne - czy mogę prosić  was o opowieść o tym jakich instrumentów używacie, jaką mają rolę w waszej muzyce?

Peri: Uważam, że to unikalne brzmienie bierze się ze sposobu, w jaki podchodzimy do dźwięku oraz komponowania muzyki. Używamy zarówno starych, tradycyjnych instrumentów w elektrycznej i klasycznej postaci, jak i tych nowoczesnych, elektrycznych i elektronicznych. W naszej muzyce wykorzystujemy ud, saz (głównie baglamę), davul, cymbały, def, łyżki, darbukę, bendir, samplery, instrumenty elektroniczne, zabawki, efekty dźwiękowe, pady i wiele innych. Przychodzi nam to naturalnie, ponieważ dorastaliśmy wśród rodzimej muzyki, ale otaczaliśmy się również muzyką z całego świata. W rezultacie wewnątrz nas drzemie tradycyjna muzyka ze wszystkimi skalami, rytmami i zawiłościami tak samo jak współczesne style muzyczne, zarówno zachodnie, jak i z naszej strefy geograficznej. Nie chcemy jednak tworzyć niczego, co można by nazwać „mariażem zachodniej i wschodniej muzyki”, ponieważ nie chcemy odgrywać roli muzycznego biura matrymonialnego. Wszelkie połączenia powinny przychodzić naturalnie, a nie na siłę. Zatem tworzymy tak, jak czujemy, podłączamy kable (albo odłączamy), kierując się swobodą wyrazu. Odczuwamy silną potrzebę wolności, ponieważ brakuje nam jej w codziennym życiu, jako że politycy zawiedli nas na tym polu. Dlatego też uzyskujemy ją za pomocą artystycznej ekspresji. Z tego powodu gramy improwizowane, długie wersje naszych utworów podczas każdego występu, który dajemy. Jeśli chodzi o koncerty, nazwałbym je „unikatowymi”, używając twojego określenia, bo dobrze opisuje każdy występ Baba Zula. Każdego dnia się zmieniamy, a  środowisko wpływa na nas w dużym stopniu, bez względu na to, czy jest to w codziennym życiu, czy podczas występów na scenie.

Kiedy większości słuchaczy powie się słowo "psychodelia" myślą o USA oraz tamtejszej scenie lat 70-tych. Jednak krytycy i recenzenci określają także Waszą twórczość tym mianem - czy inspirujecie się amerykańską psychodelą?

Peri: Na pewno amerykańska psychodelia miała na nas wpływ, tak jak psychodelia angielska, turecka, niemiecka i inne. Tak jak sama nazwa wskazuje, obnażamy naszą duszę i dlatego rozumiemy, co psychodelia oznacza. I tak też się zachowujemy. Być może dlatego jesteśmy określani jako zespół psychodeliczny. Psychodelia wymaga czasu, badań i otwartego umysłu, żeby ją zrozumieć. Odnajdziesz u nas także wpływy rock’n’rolla, reggae, metalu, muzyki elektronicznej oraz tradycyjnej. To wyjaśnia, czemu możesz usłyszeć np. 9-taktową piosenkę w makam saba (skala i styl) wraz z przesterowanymi instrumentami tradycyjnymi, z opóźnieniami, zapętleniami, bitami, tradycyjnymi instrumentami perkusyjnymi, np. davulem, co daje wyjątkowy rezultat i wzbogaca klimat piosenki, a także ukazuje nasze dusze.

Co was najbardziej inspiruje jeśli chodzi o turecką tradycję?

Murat: Z pewnością aszykowie – muzycy trubadurzy, którzy znajdują się na skraju wyginięcia. Kocham ich i czerpię od nich inspirację, to piosenkarze i twórcy tekstów, które są prawdziwe i przez to tak cenne. Oczywiście muszę wymienić też drugą falę aszyków, którzy byli muzykami tureckiej psychodeli z lat 60s.

Posłuchajcie jak brzmi Baba Zula!