Fascynacja niezwykłą kulturą od lat ciągnie mnie do Skandynawii, by odkrywać miejsca słynne z sag wikingów i podczas cyklicznych festiwali poznawać klimat ich czasów. Kim byli wikingowie i jakimi czynami zapewnili sobie tak ważne miejsce w historii nie tylko Skandynawii, ale i całej Europy? Odpowiedzi są coraz pełniejsze, bo zainteresowanie tą tematyką przeżywa swój renesans.
Wikingowie nie byli odrębnym plemieniem, ale wczesnośredniowiecznymi mieszkańcami terenów dzisiejszej Norwegii, Szwecji oraz Danii. Podziały terytorialne i kulturowe między nimi zaczęły się kształtować dopiero na początku IX stulecia. Co ciekawe, popularne dziś określenie „wiking”, nie było znane żeglarzom znad fiordów. Mieszkańcy pozostałej części Europy nazywali ich nordmanami, czyli „ludęmi północy”. Wikingami zaś zaczęto ich określać długo po zakończeniu tzw. epoki wikingów. Określenie to wzięło się najprawdopodobniej od skandynawskiej nazwy wąskiej zatoki – „vik”.
Gniewny, krwiożerczy, pogański lud – dzisiejszy wizerunek wikingowie zawdzięczają m.in. kronikom chrześcijańskich duchownych. Można w nich poczytać o pełnych grozy najazdach smoczych łodzi wypełnionych hordami dzikich wojów. Są tu opisy towarzyszących ich najazdom błyskawic czy „ognistych smoków” latających w przestworzach. „Normanowie wiosłują na żelazem spajanych wężach z prądem”, i w efekcie „opłakiwać przyjdzie wielu ludzi, nim 70 wioślarzy złoży wiosła.” Zakonnicy pytali więc: czyż nie jest to przejaw boskiego gniewu? Czy owi najeędęcy z północy to bicz Boży na grzesznych chrześcijan? Władcy i rycerstwo szukali skutecznej strategii obrony, lecz efekty tych desperackich wysiłków nie były zadowalające.
Łupami synów północy najczęściej stawały się kościoły i klasztory, a „wizyta” w Lindisfarne u północno-wschodnich wybrzeży Anglii w 793 roku i splądrowanie opactwa uważane jest za pierwszy taki najazd, otwierający epokę panowania wikingów. Czas topora, miecza i smoczych łodzi trwał około 250 lat.
Nie tylko kroniki, ale i sagi przedstawiają wikingów jako budzących respekt już samym wyglądem. To wojowie wa-leczni, postawni i zręczni w walce. Kojarzą się nam ze starciami na morzu, podczas których wiązali burty swych łodzi, ale na lądzie walczyli równie sprawnie. Najważniejszym ich orężem był miecz, opiewany w sagach jako „krwawa błyskawica” czy „bitewny ogień”. Niektórym mieczom przypisywano wręcz magiczne pochodzenie lub ważne znaczenie rodowe. Inną znaną bronią były topory bojowe, lecz zanim dochodziło do walki wręcz, wikingowie często atakowali nawałnicą włóczni, druzgocząc przeciwnika. Do obrony zaś używali charakterystycznych okrągłych tarcz zdobionych motywami mitologicznymi i runami. Epoka wikingów rozpoczęła się burzliwie, a splądrowanie wspomnianego klasztoru nie było odosobnionym przypadkiem. Takich najazdów było więcej, ale ataki smoczych łodzi, grabieże, i palenie miast to nie jedyna prawda o żeglarzach z północy. Brutalna przemoc łączyła się u wikingów z walecznym duchem. Liczne sagi ukazują wikingów jako ludzi wyjątkowo przedsiębiorczych i pełnych twórczej energii. Choć swymi odwiedzinami dotkliwie nękali mieszkańców pozostałej części Europy, to z czasem nawiązali kontakty handlowe. W podejmowaniu wypraw nie bez znaczenia było ich wielkie zamiłowanie do przygód. Zresztą, wiele czynników złożyło się na to, że zaczęli żeglować coraz dalej: przede wszystkim przeludnienie, głównie wąskiego wybrzeża norweskiego, oraz wewnętrzne konflikty, wynikające z przemian politycznych. W efekcie wikingowie stali się pierwszymi odkrywcami wielu lądów oraz szlaków handlowych. Dzięki nim powstały zupełnie nowe twory państwowe, jak Księstwo Normandzkie czy Ruś Kijowska. Zasiedlili wiele wysp, na których ślady ich kultury przetrwały do dziś.



Wyprawiali się w różnych kierunkach. Około 860 r. wojownicy z terenów dzisiejszej Norwegii dotarli do Islandii i skolonizowali ją. Pod koniec X wieku opisywany w sagach Erik Rudy, dopłynął do nowego lądu, gdzie założył dwie osady. Chcąc zachęcić innych do osiedlania się, nazwał wyspę Zieloną Ziemią – Grenlandią. Jego syn Leif Eriksson dopłynął do Ziemi Baffina, Labradoru i Nowej Fundlandii, pięć wieków przed Kolumbem odkrywając nowy kontynent – Amerykę! Nowy ląd nazwał Vinlandią, czyli Krainą Winorośli.
Wikingowie, którzy osiedlili się na Islandii i Grenlandii, zajęli Wyspy Owcze, a także Szetlandy, Orkady, Hebrydy i wyspę Man. Po krótkim czasie opanowali też północno-zachodnią Anglię oraz Irlandię, w której założyli m.in. Dublin i Cork. Celem Normanów z terenów dzisiejszej Danii stały się głównie wybrzeża Anglii oraz Europa Zachodnia, gdzie rzekami docierali w głąb lądu. Przeprawiając się przez Cieśninę Gibraltarską, dotarli na Morze Śródziemne.
Żeglarze z terenów Szwecji, zwani Waregami, opanowali obszar Morza Bałtyckiego, a płynąc rzekami i Jeziorem Ładoga, docierali w głąb kontynentu. Założyli tam wiele osad handlowych, przede wszystkim na Rusi Kijowskiej. Nie był to koniec ich ekspansji – dotarli aż do kalifatu Abbasydów w Bagdadzie, a w 860 r. zaatakowali Konstantynopol. Takie olbrzymie sukcesy na morzach wikingowie osiągnęli dzięki niebywałej odwadze, sztuce żeglowania oraz umiejętności konstruowania łodzi. Jedną z najważniejszych „branż” ich cywilizacji było niewątpliwie szkutnictwo. Jak twierdzą znawcy, wikińskie łodzie lepiej spisywały się na otwartym morzu niż o kilkaset lat późniejsze okręty wielkich renesansowych odkrywców. Płytkie zanurzenie umożliwiało im poruszanie się w korytach rzecznych. Zbudowane z szeroko na siebie zachodzących desek, były długie, wąskie i ostro zakończone z obu stron. Łączone żelaznymi nitami, uszczelniane były sierścią i smołą. Wygięte dzioby często zdobiły kunsztowne rzeźby – głowy zwierząt lub wizerunki smoków. Ciekawym rozwiązaniem były dwa napędy: kwadratowe ożaglowanie z ruchomym masztem i wiosła. Do naszych czasów zachowało się kilka takich jednostek. Można je podziwiać w Vikingskiphuset (Muzeum Łodzi Wikingów) w Oslo czy Vikingeskibsmuseet w Roskilde. Przy duńskim muzeum znajduje się też pracownia, w której wciąż wykonuje się łodzie na wzór wydobytych z Roskildefjorden.
Osiągnięcia cywilizacyjne wikingów nie kończą się wcale na łodziach. Mieli oni także rozwiniętą sztukę i rzemiosło, prawo, handel oraz religię. Kultura ta przetrwała na Półwyspie Skandynawskim oraz na niektórych skolonizowanych przez nich wyspach, opierając się ekspansji chrześcijaństwa. Skandynawskie pogaństwo przetrwało w tradycji ludowej, zaś współcześnie znane legendy i podania zawierają pierwotną mitologiczną treść. Wiele ich wątków weszło w skład kultury europejskiej. Kamieni runicznych, tak charakterystycznych dla kultury wikingów, jest dziś ok. 4 tys., najwięcej na terenie Szwecji. Pokrywające je pismo to najstarszy typ pisma północnoeuropejskiego. To układ rytych znaków, które dla pogańskich Skandynawów nosiły ślady magii. Alfabet runiczny określany jest nazwą Futharku, która wzięła się od dźwięków przypisanych dla pierwszych sześciu znaków : f, u, th, a, r, k oraz u. Pismo runiczne jest trudne do odczytania, bo nie pozwalało na zapisanie wszystkich dęwięków mowy. Początkowo używany był tzw. starszy futhark, złożony z 24 znaków, lecz od okresu wikingów wprowadzono tzw. młodszy futhark, składający się już tylko z 16. Występował on w dwu wersjach: runy krótkowiązkowe zwane dziś szwedzko-norweskimi oraz runy długowiązkowe, tzw. duńskie.
Poza kamieniami napisy takie umieszczano na przedmiotach codziennego użytku i ozdobach. Treść run to najczęściej pamiątkowe inskrypcje i magiczne formuły. Ich pochodzenie wyjaśniano poprzez odwołanie się do mitologii, która czyni z nich dar Odyna – głównego boga nordyckiego panteonu. Używane były jako talizmany, czego potwierdzeniem są sagi opowiadające, jak wyryte na sterze czy wiosłach strzegły statków na   morzu, a umieszczone na mieczach gwarantowały zwycięstwo w boju. Inne, stosowane do praktyk medycznych, miały moc uzdrowicielską. Największe skupisko kamieni runicznych znajduje się w okolicach jeziora Melar, nad którym położona jest szwedzka stolica.


Będąc już w Sztokholmie, warto popłynąć na Wyspę Brzóz – Birkę i odwiedzić wikińską osadę handlową. Do dziś zachowały się tam zespół mie-szkalny oraz cmentarzysko – największe miejsce pochówku wikingów w Skandynawii. W czasie odbywającego się tam latem festiwalu można dowiedzieć się, jak wyglądało życie w czasach świetności osady, czyli w X w. W drugim pod względem wieku szwedzkim mieście – Sigtuna, zachowały się ulice wytyczone jeszcze w czasach wikingów. Warto przejść się malowniczą Stora Gatan. Otoczona drewnianymi domkami, przywołuje na myśl klimat dawnej kupieckiej osady.
Do dnia dzisiejszego zrekonstruowano też wiele gospodarstw wikingów, dzięki czemu można zamieszkać w historycznej osadzie i uczestniczyć w jej życiu – np. we Frykat na Jutlandii. Wszyscy odziani są tam w szaty i ozdoby typowe dla epoki. A stroje, trzeba przyznać, nosili wikingowie piękne. Podobno co sobota brali kąpiel i czesali włosy. Nic więc dziwnego, że cieszyli się powodzeniem nawet u angielskich dam. Inne zdanie miał wprawdzie pewien arabski kupiec, twierdząc że to najbrudniejsze ze wszystkich stworzeń Allaha. Cudzoziemcy jednak z zazdrością spoglądali na bogactwo materiałów, z jakich wikingowie szyli stroje. Robione z różnorodnie barwionego lnu i wełny, obszywane były futrem i starannie zdobione haftami, aplikacjami, tasiemkami. Strój i ozdoby świadczyły o pozycji społecznej czy miejscu zamieszkania, ale ogólny wzór był u wszystkich podobny. Mężczyźni nosili spodnie oraz wyszywane tuniki lub koszule, często przewiązane ozdobnym pasem. Kobiety zaś – tuniki lub długie koszule, na które nakładały zdobione szlakami i tasiemkami suknie na szelkach. Szelki te trzymały się na dwóch zwykle owalnych sprzączkach, między którymi zwisały sznury kolorowych koralików. W talii suknie spinano pasem, na którym umocowany był nóż, mieszek, klucze.
Biżuteria to u wikingów istotny element. Zwykle pełniła też użyteczną funkcję. Najpopularniejsze były artystycznie wykonane, bogato inkrustowane klamry, sprzączki i brosze spinające sukno. Z czystych ozdób pojawiały się wisiory i sznury paciorków. Bardzo charakterystycznym wisiorem był znany do dziś Młot Thora – mitologiczny oręż boga piorunów, uważany za amulet odpędzający złe moce.
Co bardzo zaskakujące jak na wczesne średniowiecze – w społeczeństwie wikińskim kobiety miały bardzo duże prawa. Dziwiło to zwłaszcza arabskich kupców. Zdumieni opisywali, że kobiety rozwodzą się, kiedy mają na to ochotę, a tobołek nieszczęsnego wikinga wystawiają przed drzwi. Zwyczajem było, iż w małżeństwie wszystko stawało się własnością kobiety, choć obie strony wnosiły do niego jakiś majątek.
Całe społeczeństwo łączyły wspólne tradycje i kodeks moralny, którego złamanie oznaczało utratę honoru oraz wykluczenie ze społeczności. W poezji wiele mówi się o należytym traktowaniu dobrych druhów, odwzajemnieniu im dobra i częstym odwiedzaniu. Spotkania z bliskimi i gościna były bardzo ważne. Wikingowie powiadali, że ścieżka, którą nikt nie kroczy, zarasta dzikim krzewem.
Choć czasy żeglujących drakkarów, jak nazywano łodzie wikingów, minęły wiele wieków temu, pamięć o nich przetrwała, a ich bogatą tradycję kultywuje się na cyklicznych festiwalach. Najciekawsze odbywają się w duńskich Jels, Friedrikssund, norweskich Borre, Gudvangen, Karmřy, Borg, Steinkjer czy szwedzkim Visby i Foteviken. Największy wikiński jarmark, w duńskim Ribe, odwiedza kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Na tego typu imprezach można przyjrzeć się bojowym potyczkom, pokazom rzemiosł i tańców czy przedstawieniom  mitów i sag. Można też skosztować jadła przygotowanego jak za dawnych czasów. Niestety, dania wegetariańskie nie cieszyły się wtedy uznaniem.
Spektakularnym wydarzeniem jest festiwal w norweskim Stiklestad, gdzie znajduje się ważne historycznie pole bitwy, związane z kresem panowania władców mórz z północy. 29 lipca 1030 r. rozegrała się tam zamykająca epokę wikingów bitwa, w której zginął norweski król Olav II Haraldsson, uznany potem za świętego. Data ta uznawana jest za zamykającą okres pogaństwa w Skandynawii.