Berlin zachwyci młodych i starych, poszukiwaczy tradycji i awangardy. Jest po prostu wielki. Dla Polaka stolica Niemiec ma wiele zalet, a największa z nich to odległość.
Współczesny Berlin zawdzięcza swój wielkomiejski rozmach wspaniale rozwiniętej sieci komunikacyjnej i handlowej. Z zapadnięciem zmroku miasto rozświetlają setki barwnych neonów, a gdy tylko pozwoli pogoda, restauracje i kluby anektują chodniki.
Po stolicy Niemiec można bezpiecznie pedałować wypożyczonym welocypedem, choć do bardziej egzotycznych form turystyki należy statek i balon. Wybudowane na bagnach miasto przecinają kilometry kanałów uregulowanej Szprewy. Warto sobie zafundować kilkugodzinny rejs którymś ze statków zacumowanych przy nadbrzeżu. Ich kapitanowie to doświadczeni przewodnicy i zabawiają gości dykteryjkami z historii miasta.
Natomiast balon startuje co chwilę w sąsiedztwie Potsdamer Platz. „Lot kontrolowany” (kosz jest zacumowany do ziemi liną) trwa około 20 minut, z których połowa odbywa się na maksymalnej wysokości 150 metrów.
W Berlinie jak z taśmy produkcyjnej schodzą nowe wystawy, premierowe przedstawienia, koncertują znani artyści. Aby rozeznać się w tej dżungli, potrzebny jest doświadczony przewodnik. Polecam miesięcznik „Berliner Programm” za 1,75 euro.
W majowy weekend trzeba koniecznie odwiedzić Neue Nationalgalerie z wystawą „Melancholia”, obrazującą szaleństwo i geniusz sztuki europejskiej. Organizatorzy zgromadzili ponad 300 dzieł takich artystów, jak Dali, Dürer, Picasso, Delacroix czy van Gogh. To ostatnia szansa obejrzenia ich prac, bo koniec ekspozycji przypada na 7 maja.
Amatorzy dobrej muzyki nie powinni ominąć hotelu Estrel i spektaklu „Stars in Concert”. The Blues Brothers, Tom Jones, Cher i Rod Stewart to gwiazdy aktualnej edycji. Choć na scenie występują sobowtóry, to fizycznym podobieństwem i mistrzowską barwą głosu całkowicie dorównują swoim pierwowzorom.
Powinniśmy choć na jeden wieczór zanurzyć się w nocnym życiu Berlina. Obok ikon rozrywki, jak Sage Club, czy Kit Kat Club, każdego miesiąca w tym mieście otwierane są nowe kluby i dyskoteki. Tych topowych należy szukać w dzielnicy Prenzlauer Berg, Mitte i Friedrichshain. Ostatnio najbardziej modna jest Lounges, czyli mieszanka klubu muzycznego z koktajlbarem. Wśród gwiazd filmu i telewizji do dobrego tonu należy posiadanie własnego lokalu. Ostatnio Bob Young otworzył przy słynnej Oranienburger Strasse „808 bar & Lounge”, gdzie drinki pije się nie na barowych stołkach, lecz w przepastnych fotelach i sofach. Niepowtarzalny nastrój stwarza muzyka w stylu funk, soul, jazz i beat. Jeżeli szukacie dodatkowych podniet, warto zajrzeć do „Dos Piranhas” na Kreuzbergu i spojrzeć w oczy najprawdziwszym piraniom.