Znam co najmniej pięć powodów, dla których ten kraj jest drogi. Po pierwsze jest daleko. Przelot trwa ponad 20 godz. i wymaga zwykle dwóch przesiadek (w Europie i Azji). Kombinacja najtańszych rejsówek w promocji to wydatek ok. 3 tys. zł – trzeba jednak mieć szczęście, aby coś takiego ustrzelić. Standardowa cena biletu ( jeśli kupujemy go minimum trzy miesiące przed wylotem) sięga 4,5 tys. zł. Sporo. Drugi powód – bardzo wysoki kurs dolara australijskiego względem amerykańskiego i chwiejna złotówka. Trzecia przyczyna to ogólny wzrost cen w Australii w ciągu czterech ostatnich lat. Czwarta – wyrównane ceny na rynku usług turystycznych i mała szansa na ich negocjacje. (To nie Azja!). Wreszcie olbrzymie odległości do pokonania między kolejnymi atrakcjami turystycznymi, sięgające tysięcy kilometrów. Jak sobie radzić w tym drogim kraju? Trzeba wybrać najtańszy środek transportu, nocować w samochodzie lub w autobusie (nocne przejazdy), samemu przyrządzać strawę, szukać najtańszych ofert (np. na rafę, surfing) i kupić permit na wjazd do wszystkich parków stanowych. Zapraszam zatem w podróż do mojej Australii!

INFO AUSTRALIA

  • Stolica: Canberra. Jednak największym miastem jest Sydney.
  • Powierzchnia: 7 mln 686 tys. km2. Szóste pod względem wielkości państwo świata.
  • Ludność: 22 mln.
  • Religie: katolicy (25 proc.); anglikanie (19 proc.).
  • Języki: angielski.
  • Waluta: dolar australijski


6 sposobów na tanią Australię

zdradza MAREK TOMALIK podróżnik, dziennikarz prasowy i radiowy. Pasjonat i znawca Australii. Organizuje wyprawy w outback (www.wsednosprawy. com.pl). Współtwórca Festiwalu Podróżników „Trzy Żywioły”. Pisze o podróżach i muzyce. Autor książek, m.in. Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia. Laureat Kolosów. www.australia-przygoda.com

1  Wynajmij tanie auto

Polecam mikrobusy, najtańsze kampery (vany) z firmy Wicked. Od lat słyną z dobrych cen, a ich auta się sprawdzają. Można nimi ciąć tysiące kilometrów, a nawet nieznacznie wpuszczać się w szutrowy outback. Psychodelicznie pomalowany w konwencji lat 60. van z miejscami do spania, wyposażony w kuchenkę, naczynia, sztućce, zlew, można wynająć na 20 dni za 1 tys. dol. (dla dwóch lub trzech osób). Za pięcioosobowy trzeba będzie dorzucić 350 dol., co na głowę daje jeszcze korzystniejszą relację ceny. Kamper gwarantuje pełną wolność wyboru trasy i jej realizacji. Droższym i mniej elastycznym środkiem transportu jest autobus. Linia Greyhound proponuje m.in. pass za 1400 dol. obejmujący trasę do 10 tys. km z dowolną liczbą przystanków po drodze plus 10 noclegów w salach wieloosobowych (wschodnie wybrzeże). Podróż można rozciągnąć nawet do roku! Część nocy da się spędzić w autobusie na nocnych przelotach. W ten sposób odbyłem swoją pierwszą podróż po Australii i nie narzekałem. Przy dłuższym pobycie (kilka miesięcy) najlepszą opcją jest kupienie samochodu i sprzedanie go przed wyjazdem.

2  Śpij w samochodzie

Najtaniej urządzić permanentną sypialnię w kamperze, pod dachem auta. Polecam rozejrzeć się za miejscem na nocleg co najmniej dwie godziny przed zmrokiem. Ten zapas czasu pozwoli na kilkukrotne zjechanie z głównej drogi i wbicie się w zakamarek, który zapewni względną oazę spokoju. Jeśli to będzie nocleg przy trasie, po której jeżdżą pociągi drogowe (road trains) – radzę odsunąć się od niej co najmniej 3–5 km. Huk nadjeżdżającego nocą potwora można porównać do dźwięku lądowania bombowca. Warto postudiować stronę internetową www.wickedcampers.com.au w poszukiwaniu tanich jak barszcz noclegów (6–20 dol.). Za te śmieszne, jak na Australię, pieniądze warto spędzić noc w łóżku, pod zwykłym dachem (hostel), lub skorzystać z kuchni, pralni, prysznica (kemping). Normalna cena za miejsce na kempingu oscyluje między 15 a 25 dol. (pod własnym „dachem”) i 30 a 70 dol. (w domkach kempingowych). Nocleg w hostelu w dużym mieście (Cairns, Sydney) to wydatek 30–50 dol. (sale wieloosobowe), 80–120 dol. (za dwójkę).

3  Unikaj restauracji

Najtaniej będzie gotować samemu. W kamperze są ku temu warunki, wystarczy zrobić zakupy w niedrogim supermarkecie. A za taki jest uważany w Australii Coles. Wśród najtańszych produktów są chleb tostowy (650 g – 1 dol.), jajka (12 szt. – 3 dol.), marchewka (1 dol./kg), nóżki z kurczaka (4 dol./kg), mleko (2 dol./2l), masło (3 dol./500 g), pepsi (1,20 dol./1,25 l). Drogie są ziemniaki (2 dol./kg), brokuły (5 dol./kg) czy stek wołowy (20 dol./kg). Nominalnie ceny podobne jak u nas, tylko w dolarach, czyli w rzeczywistości wszystko jest 3,3 raza droższe. Ceny w restauracjach wyższe niż w Europie Zachodniej i USA. Za posiłek (starter, danie główne i deser) w dobrej restauracji trzeba dać 80 dol.! Jeśli chcesz do posiłku napić się piwa lub wina, szukaj restauracji z napisem na witrynie BYO (Bring Your Own). Te trzy litery zapraszają do konsumpcji przyniesionego ze sobą alkoholu. Najlepszym wyborem stołowania w „mieście” jest fish & chips – 10–12 dol. za porcję, którą mogą się najeść dwie osoby bez wilczego apetytu. Ryba zawsze jest świeża (dwa kawałki), a porcja frytek – ogromna. Niestety do Australii nie wolno przywozić żadnej żywności i nie polecam łamania tego przepisu – grożą za to na lotnisku surowe kary (przepisy fitosanitarne).

4   Gdy zabraknie kasy, popracuj!

Masz więcej czasu? Zastanów się nad pracą! Najpopularniejsza czeka na ciebie za barem i na plantacjach owoców. Sezon zbioru trwa od połowy lutego do końca marca, a nawet i dłużej. Od listopada do marca zbiera się owoce cytrusowe. Noclegi – bezpośrednio w winiarni lub na farmach. Wprawdzie Polacy nie mogą ubiegać się o Australian Working Holiday Visa, ale przy odrobinie operatywności i cierpliwości można na miejscu to obejść. Najlepszym źródłem informacji na temat rynku pracy pozostaje tablica w hostelu i rozmowa z jego mieszkańcami.

5  Trekking, tag along, self-drive package

Na szczęście Australia nie ma wielu zabytków i muzeów, w których się traci pieniądze. To, co ma do zaoferowania, jest od setek tysięcy lat pod gołym niebem. Najlepszą formą poznania jest więc spacer, ewentualnie trekking świetnie oznakowanymi ścieżkami parków narodowych pokrywających prawie 8 proc. tego wielkiego kraju-kontynentu. Najtaniej zaopatrzyć się w karnet do wszystkich parków narodowych danego stanu. Jest wydawany na samochód i dotyczy wszystkich jego pasażerów: Nowa Południowa Walia – 45 dol. – ważny rok (z wyjątkiem Parku Narodowego Kościuszki), Wiktoria – 52  dol. – ważny rok, 30 dol. – ważny 5 dni, Australia Południowa – 67 dol. – ważny rok. Chcesz wziąć udział w wyprawie w outback, masz samochód z napędem na cztery koła, ale nie masz doświadczenia? Najtańszą opcją jest tag along tour. Płacisz wpisowe i podłączasz się pod zorganizowany wyjazd. Odmianą dwukołową jest self-drive package. Dostajesz w pakiecie trasę (jak po sznurku), rezerwację noclegów, wynajem samochodu, rezerwację ewentualnych przelotów (www.australia-przygoda.com). Wypatruj punktów widokowych oznakowanych jako lookout. Są usytuowane nawet przy głównych trasach, warto zjechać wyprostować nogi i trzasnąć zdjęcie.

6  Rafa, surfing

Podróżując wschodnim wybrzeżem Australii, nie można odpuścić wypadu na Wielką Rafę Koralową i nauki surfingu. Nie jest to tanie, ale bezwzględnie warte polecenia. Najwięcej operatorów działa w Cairns, ale niższe ceny znajdziesz np. w Port Douglas. Aby zobaczyć to, co najpiękniejsze kryje się pod wodą, trzeba wybrać katamaran na tzw. rafę zewnętrzną (outer reef). Ceny za dzienny wypad zaczynają się od 150 dol. Przyjemność z deską na fali najlepiej rozpocząć w mekce surferów – Baron Bay. Jednodniowy kurs (3,5 godz. na wodzie) kosztuje 65 dol., trzydniowy – 165 dol. Większość hosteli w okolicy wypożycza deski bez opłat. Wystarczy pójść na plażę, podpatrywać tych, co już coś potrafią, i odważnie próbować!

Marek Tomalik

 

 

 

Tekst: Marek Tomalik, www.australia-przygoda.com